Rozdział 41 - Mowa węży

330 15 1
                                    

— Wiesz... Oklumencję już opanowałeś na szerszym poziomie. Będzie łatwiej przy obronie — rzekła Missy, gdy spotkali się w Pokoju Życzeń. — Myślę, że możemy wrócić do czarnej magii, ale pomyślałam też o mowie węży. Może próbowałbyś ją rozwinąć? Zwykle jak nie widzisz chociażby żadnej figurki, to masz spory problem. A jakbyś poduczył się tego trochę bardziej? Mógłbyś swobodnie mówić, nawet gdy nie widzisz węża.

— Racja... Powinieneś też rozwijać to, co możesz — dodał Dexter. — Może ci się to przydać w ekstremalnych warunkach.

— Poza tym, żeby nauczyć się tego zaklęcia, gdzie tworzysz węża z ognia, potrzebujesz języka węży — westchnęła. — Nikt inny tego nie opanuje. Inaczej straci się kontrolę, a to może być straszne w skutkach. Co będzie, gdy coś ci nie wyjdzie? Musisz nauczyć się mowy węży jak ojczystego języka, inaczej nawet nie tkniemy tego zaklęcia. Nie powiem ci, jak się za to zabrać, bo to zależy od indywidualnego podejścia, przynajmniej tak było w książce. Coś podobnego jak oklumencja, czy tarcza, którą można rozciągnąć na kilka osób.

— Skoro trzeba — mruknął Kobra.

— W tym czasie powtórzę materiał z Zeusem do owutemów, a Milka i Dexter... Nie wiem. Róbcie co chcecie. Elita przyjdzie?

— Kto ich tam wie — odparł Ślizgon. — Jak będzie im się chciało, to przyjdą.

Wzięli się do roboty, a przynajmniej większa część. Kobra mówił tekst piosenek, próbując przełożyć go na mowę węży, co było niezmiernie nużące. Alison i Draco postanowili zrobić sobie wolne i usiedli w kącie, zawzięcie o czymś rozmawiając i uśmiechając się do siebie szeroko. Harry od jakiegoś czasu zaczynał ich podejrzewać o stosunki nie tylko przyjacielskie, ale nie pytał. Na razie.

— ...From yesterday, it's coming. From yesterday, the fear. From yesterday, it calls him, but he doesn't want to read the message...* — gadał Kobra.

— A ten co tak bredzi bez sensu? — zapytała Nicole Dextera.

Harry był tak znudzony bezsensownym mówieniem, że nawet nie usłyszał wejścia Ślizgonów.

— Uczy się, jak cię obrazić tak, żebyś nie zrozumiała — zaśmiał się Zeus znad książki.

— Hę? — zdziwiła się.

— Mowa węży — uzupełniła Missy i podniosła na nich spojrzenia. — Bez spojrzenia na węża.

— Ach...

— ...It was a thousand to one and a million to two, time to go down in flames and I'm taking you. Closer to the edge. No, I'm not saying I'm sorry, one day maybe we'll meet again...**

Milka zaczęła mówić razem z nim, a później równocześnie nucić piosenkę. Na koniec zaczęli głośno śpiewać. Nagle zamilkli.

— Sorki — powiedzieli zgodnie, widząc rozbawione spojrzenia reszty. — Po prostu uwielbiamy tę piosenkę — wytłumaczyła dziewczyna z nieśmiałym uśmiechem.

— Nie ma sprawy — zaśmiał się Zeus.

— To jest równie nużące jak historia magii — stęknął Kobra z rozpaczą, przybierając dziwną pozycję siedząco-leżącą. — Zlituj się i wymyśl coś innego.

— To jak inaczej chcesz się nauczyć? Musisz gadać.

— Może normalnie niech rozmawia, skupiając się na mowie węży — zaproponowała Alison.

Missy zgodziła się bez problemów.

— Żeby Syriusz się nie burzył, jak raz po raz przeklniesz, to będziesz miał niezłą cenzurę — stwierdził Dexter.

Harry Potter i Drugie ObliczeWhere stories live. Discover now