Rozdział 16

62 3 0
                                    

14/15 kwietnia 1912 rok

Pov. Megan

Ubrałam się ciepło tak, jak mi Thomas i założyłam kamizelka ratunkową. Patrzyłam, jak mężczyzna zakłada swoją kamizelkę ratunkową rozglądając się po kabinie.

- Musisz iść do szalupy póki są miejsca, ja zostanę tak długo, jak będę mógł - wyprowadził mnie szybko z kabiny.

-Nie - zatrzymałam się na korytarzu. - Nie zostawię cię, pomogę ci w ewakuacji - powiedziałam pewne siebie.

Thomas westchnął ciężko chowając twarz w dłoniach. Zdawałam sobie sprawę, że jest mu bardzo ciężko. Niezatapialny Titanic szedł właśnie na dno, do tego było za mało szalup by uratować wszystkich.

Złapałam delikatnie dłonie Thomasa i zabrałam je od jego twarzy. Mężczyzna spojrzał na mnie roztrzęsionym wzrokiem.

- Damy jakoś radę - pocałowałam go czule, delikatnie oddał pocałunek łapiąc moją twarz w dłonie.

- Obiecaj mi, że przeżyjesz - szepnął patrząc mi w oczy, głaskał mnie delikatnie po policzkach.

- Na razie nie mogę ci tego obiecać - złapałam jego dłoń. Thomas spojrzał na mnie z bólem w oczach i złączył nasze palce.

- Chodźmy, pomożemy w ewakuacji - odezwał się cicho i pociągnął mnie za sobą.

Chodziliśmy od do kabiny i prosiliśmy ludzi o założenie kamizelek ratunkowych i kierowanie się do szalup. Niektórych było trzeba długo namawiać, bo oni chcieli opuścić ciepłego wnętrze statku i wychodzić na zewnątrz, gdzie było zimno i głośno.

Gdy wraz z Thomasem wyszliśmy na zewnątrz przy balustradach zbierało się coraz więcej ludzi, przekonywanie się opłacało. Tommy polecił mi bym wrzucała do wody leżaki, aby po zatonięciu statku ludzie mogli się ich złapać. Sam już po chwili gdzieś zniknął więc zabrałam się do wyrzucania leżaków, jak najdalej za burtę.

- Ładowali na pół pełne szalupy - słyszałam poddenerwowany głos Thomasa.

Odwróciłam się do niego, po jego wyrazie twarzy było widać, że jest zdenerwowany i przerażony. Chciałam go trochę odciążyć, ale nie wiedziałam jak.

- Co z tym zrobiłeś? - spytałam wtulając się w niego.

- Kazałem ładować więcej  ludzi, tylko tyle mogłem zrobić - westchnął ciężko i objął mnie mocno.

- Wszystko będzie dobrze - powiedziałam i pogłaskałam go po włosach, sama chciałabym w to uwierzyć.

~

Oficerowie opuszczali kolejne szalupy na wodę, a czasu było coraz mniej, zresztą tak samo szalup. Dziób Titanica zanurzał się coraz szybciej i pobierał coraz więcej wody. Thomas prosił i namawiał ludzi, aby wsiadali do szalup. Zresztą sam też pomagał niektórym oficerom w zapełnianiu łodzi ratunkowych.

- Chodź - Thomas złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Stanęliśmy przy piątym i szóstym oficerze.

- Wsiadaj do szalupy Harold, ty przejmiesz nad nią dowodzenie, a ja zostanę jeszcze pomóc - James chciał oddać swoje miejsce w szalupie Haroldowi, kolejna bohaterska postawa tej nocy.

- Słuchaj, jako młodszy oficer masz prawo opuścić statek przede mną, więc wchodź do tej szalupy, bo kończy nam się czas - wiedziałam, że Harold był zdenerwowany, każdy był.

- Błagam cię, ty do niej wsiądź. Ja naprawdę chcę jeszcze pomóc - Moody klepnął go w ramię patrząc na łódź ratunkową.

Odwaga Jamesa Moody'ego wzbudziła we mnie podziw. Przecież szalup już prawie nie było, a on chciał ratować ludzi i zostać na statku, chciał uratować też kolegę. I wiedział, że prawdopodobnie nie przeżyje. Harold westchnął ciężko patrząc na szóstego oficera. Zgodził się po chwili, a Moody posłał mu słaby uśmiech.

- Thomasie wsiadaj do szalupy, ty też wsiadaj Megan. Musicie opuścić statek - Harold wskazał na wolne miejsca w szalupie.

Tommy patrzył na przerażonych pasażerów. Na płaczące matki i dzieci, ojców którzy się z nimi żegnali i obiecali, że jeszcze się zobaczą.

- Nie, ja muszę zostać, ale tym ratuj się, proszę - złapał moje dłonie.

- Thomas, zostanę z tobą do końca - chciałam się do niego przytulić, ale mężczyzna odsunął mnie delikatnie od siebie.

- Pomogę ci wsiąść, ja muszę już iść - złapał mnie w talii i podniósł do góry po czym posadził mnie w szalupie. Harold wsiadł do szalupy, a wraz z nim jeden marynarz, spojrzałam na Thomasa ze łzami w oczach.

- Obiecaj mi, że przeżyjesz - powiedział drżącym głosem, a do jego oczu również napłynęły łzy.

- Ty też obiecaj, że przeżyjesz - starałam się nie płakać.

- Obiecuję - po jego policzku spłynęła łza.

- Więc ja też obiecuję - czułam, jakby coś właśnie rozrywało moje serce na kawałki.

- Kocham cię - spojrzał na mnie ostatni raz i odszedł szybko, po chwili zniknął wśród ludzi.

James zaczął opuszczać szalupę na wodę, a ja zaczęłam płakać. Thomas zawsze dotrzymywał obietnic, ale coś mi mówiło, że tej nie dotrzyma. Zalałam się łzami.

Pamiętny Rejs || TitanicWhere stories live. Discover now