Rozdział 17

65 4 0
                                    

15 kwietnia 1912 rok

Pov. Thomas

Zatrzymałem się trochę dalej i wychyliłem się przez barierki tylko po to, aby patrzeć, jak szalupa Megan osiada na wodzie i powolutku oddala się od statku. Starłem łzy i rozejrzałem się dookoła. Na pokładzie było jeszcze tak wielu ludzi, a ja nie mogłem im pomóc przez, co czułem się nie za dobrze. Z ciężkim sercem wszedłem do wnętrza statku rozglądając się uważnie dookoła. Nadal nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje i zrobiłbym wszystko, aby uratować każdą osobę z tego statku. Ale niestety nie miałem takiej mocy. Wszedłem do palarni pierwszej klasy i rozejrzałem się uważnie dookoła zdejmując kamizelkę ratunkową i odkładając ją na stolik. Wiedziałem, że już mi się nie przyda, nie miałem już komu pokazywać, jak się zachować, już nie miałem kogo prosić, aby zakładał kamizelki ratunkowe. To był koniec.

Usiadłem w fotelu przed kominkiem, nad którym wisiał obraz Plymouth. Wyjąłem małą fotografię, na której byłem wraz z Megan. Udało mi się umieścić ją w szalupie, dałem jej szansę na ratunek. To był mój jedyny mały powód do czegoś, co chyba można było nazwać szczęściem. Uratowałem moją ukochaną osobę, z którą podzieliłem się swoim życiem. Wiem, że obiecałem jej, że przeżyję. Złożyłem jej obietnicę, że uratuję się dla niej, ale niestety. Nie mogłem jej dotrzymać.

Statek wydał złowieszczy dźwięk. Titanic przechylał się coraz bardziej, a blachy poszycia ulegały naprężeniu. Wstałem ciężko z fotela i podszedłem do kominka, sięgnąłem po kieliszek whisky i napiłem się. Westchnąłem i spojrzałem na obraz, który przedstawiał wejście Titanica do portu w Nowym Jorku. Ta piękna chwila nigdy nie nastąpi. - Kątem oka zobaczyłem, jak do pomieszczenia wbiega steward. Zatrzymał się gdy mnie zobaczył i podszedł trochę bliżej.

- Panie Andrews, proszę założyć kamizelka i się ratować - mówił szybko, a w jego głosie było słychać przerażenie.

Nie odezwałem się do niego ani słowem, pogrążonych w swoich myślach patrzyłem na obraz, czułem się okropnie. Steward próbował jeszcze chwilę nawiązać ze mną rozmowę, a gdy nie uzyskał rezultatu szybko wybiegł z palarni na zewnątrz. Aby tylko zdołał się uratować.

Opuściłem głowę wzdychając ciężko i wyciągnąłem jeszcze raz w fotografię, na której byłem wraz z Megan. Tak bardzo ją kocham, tak bardzo chciałbym być teraz przy niej, ale nie mogłam, już podjąłem decyzję. Ucałowałem dziewczynę na fotografii i przyłożyłem do serca. Po mojej twarzy spłynęły łzy, zacząłem cicho płakać.

Nagle zgasło światło, cały statek pogrążył się w mroku. Podniosłem wzrok w górę, gdy Titanic zaczął wydawać złowieszcze odgłosy, a sufit zaczął się kruszyć. Zachowałam całkowitą ciszę sunąć wzrokiem po suficie, na którym zaczęły pojawiać się pęknięcia. Zamknąłem oczy z myślą o mojej ukochanej, której obraz pojawił mi się przed oczami.

Pov. Megan

Wraz z kobietami w szalupie i Haroldem patrzyłam, jak Titanic łamie sie na pół. Zakryłam usta dłonią obserwując, jak część dziobowa powoli znika pod wodą.

Z trudem powstrzymałam się, aby nie wybuchnąć płaczem. Byłam pewna, że Thomas nie opuścił statku i że tam był. Harold spojrzał na mnie równie roztrzęsiony i objął mnie ramieniem. Po chwili rufa, która utrzymywała się na wodzie pod pewnym kątem zaczęła również tonąć. Po króciutkiej chwili na wodzie nie było już pięknego statku. Piękny statek przełamany na pół szedł właśnie na dno. A na powierzchni zostało tak wiele istnień. Jednak moje serce rozpadło się na kawałki ponieważ ja straciłam Thomasa. Mężczyznę, którego kochałam, jak nikogo innego.

Pov. Thomas

Szedłem na dno, przez wodę było widać gwiaździste niebo i ludzi, którzy za wszelką cenę próbowali utrzymać się na powierzchni. Jak to możliwe, że nie poszedłem od razu na dno wraz z Titanicem? Nie wiem, może jednak los chciał, abym przeżył? Znów pomyślałem o Megan, w tym momencie jakby wstąpiły we mnie nowe siły. Coś kazało mi walczyć o życie nie zważając na to, że traciłem powietrze, że woda była strasznie zimna i że traciłem czucie w całym ciele. Nagle zapragnąłem walczyć o życie. Chciałam przeżyć dla Megan, upewnić się, że dotrzymała obietnicy i że przeżyła. Chciałem ją ponownie przytulić i schować twarz w jej włosach. Chciałem znów usłyszeć jej śmiech.

Zacisnęłam zęby i poruszyłem rękoma. Mimo, że zaczęło brakować mi powietrza przybierałem rękoma i nogami, aby wypłynąć na powierzchnię. I choć nie było łatwo, a mój wzrok stawał się równie coraz słabszy, walczyłem. Walczyłem o życie, chciałem żyć dla mojej Megan. Gdy już myślałem, że się uduszę i znów zacznę opadać by pójść na dno, jak mój statek udało mi się wypłynąć na powierzchnię. Jak ryba wyjęta z wody zacząłem nabierać powietrza. Wiedząc, że nie mam dużo sił złapałem się szybko dużego drewnianego fragmentu, zapewne jakiegoś mebla. Położyłem na nim głowę oddychając ciężko. Udało mi się wypłynąć, pytanie teraz tylko, czy ktoś zawróci szalupy?

Pamiętny Rejs || TitanicWhere stories live. Discover now