Na niby?

673 36 8
                                    

Kiedy kolejnego ranka otworzyła oczy, słońce stało już wysoko na niebie, a ona sama nie specjalnie pamiętała zakończenie wczorajszego wieczoru. Jednego tylko była pewna. Nie znajdowała się w żadnym znanym sobie miejscu.

Podnosząc się do pozycji siedzącej otaksowała wzrokiem pomieszczenie. Znajdowała się w średniej wielkości sypialni, której lwią część stanowiło ogromne łóżko z jasnego drewna, w którym aktualnie się znajdowała, zakopana w fioletową, satynową pościel.

Ściany tutaj były pomalowane w ciepłym odcieniu piaskowej żółci, a dostający się przez uchylone okno wiatr, podwiewał śnieżnobiałą firankę, która falowała wdzięcznie po jej lewej stronie. Przed sobą widziała niewielką komodę, na której stał mały bukiecik świeżych kwiatów, a wokół niego poukładane były finezyjne muszle.

Obok szafki zaś, stał ratanowy fotelik, a przy oknie okrągły stoliczek i dwa krzesła. Drzwi pomieszczenia znajdowały się po prawej od łóżka, a obok nich na ścianie powieszone zostały trzy cienkie, falujące lustra ciągnące się od samego sufitu po podłogę.

Wystrój był skromny, ale bardzo elegancki i, co tu dużo kryć, niezwykle trafiał w jej gust. Cały czas jednak, nie potrafiła sobie przypomnieć tego, jak zakończył się jej wieczór z Malfoyem, a co za tym idzie, nie potrafiła wymyślić tego, gdzie się znajduje.

Domyślała się już, że to wino nie było najlepszym pomysłem po tak ciężkim dniu i tylu traumatycznych przeżyciach. Doszła, bowiem do wniosku, że musiał jej się po prostu urwać film i dlatego jest taka zdezorientowana. Miała tylko nadzieję na to, że w tym stanie nie powiedziała Draconowi niczego głupiego, ani przykrego.

W końcu zachował się wczoraj wobec niej niesamowicie.  Prawdę mówiąc, to nigdy, nawet po tym, jak Ibrachim opowiedział jej jego historię nie przypuszczałaby, że byłoby go stać na taki gest wobec niej, jaki wykonał. Liczyła tylko na to, że dziś to się nie zmieni za bardzo i, że nie przyjdzie jej srogo pożałować, że tak bardzo się przed nim odkryła.

Zastanawiając się nad tym, jej uwagę przykuły dochodzące z zewnątrz pokoju dźwięki, jak gdyby ktoś krzątał się po kuchni. Zaintrygowana postanowiła sprawdzić, co się dzieje i gdzie właściwie spędziła tę noc.

Wykopując się z pościeli zauważyła, że spała kompletnie ubrana. Nie miała jedynie butów, które stały ułożone obok łóżka. Włożywszy je już na nogi, cicho ruszyła w stronę drzwi nie wiedząc, co zastanie za nimi.

Okazało się jednak, że prowadzą one na jasny korytarz, wyłożony płaskimi szarymi kamieniami i rozświetlony punktowymi lampkami. Prowadziły na niego też jeszcze inne drzwi. Jedne na samym jego szczycie, a kolejnych dwoje po przeciwnej stronie, niż te, z których wyszła.

Korytarz kończył się szerokimi schodami, które jak on sam, wyłożone zostały miękką czekoladową wykładziną. Pokonując je bezszelestnie, ruszyła prowadzona dźwiękami, które zwróciły jej uwagę w sypialni. Po drodze minęła ozdobne dwuskrzydłowe, zamknięte drzwi po prawej stronie i dwoje mniejszych, również zamkniętych po lewej.

W końcu jednak doszła do końca, stając na samym szczycie korytarza, przed lekko uchylonymi przeszklonymi i również ozdobionymi rzeźbieniami drzwiami z jasnego drewna, zza których dobiegały dźwięki, za którymi szła.

Okazało się, że istotnie prowadzą one do kuchni. Tej samej, w której wczorajszego wieczora jadła kolację i, w której również i teraz Draco krzątał się, nucąc coś pod nosem. Usłyszał jednak, jak weszła do środka i odwrócił się w jej kierunku z przyjaznym uśmiechem na twarzy.

    - Dzień dobry -przywitał się.- Jak tam humor?- zapytał czule.

    - Mogło być lepiej - przyznała, czując jak cały ciężar wczorajszego dnia znów spada na jej serce.- A w ogóle dzień dobry i na marginesie, co robię w twoim domu?-wyrzuciła z siebie.

Na zakręcie życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz