Rozdział 23.

342 48 42
                                    

*N9*

Wyszedł zostawiając mnie samego. Nie potrafiłem zrozumieć gdzie popełniłem błąd. Skąd się dowiedział? Czy to już koniec? Pozostaje czekać mi na proces, nie tak to sobie wyobrażałem. Nie tak szybko. Kurwa. Podszedłem do drzwi próbując je otworzyć, jednak nie chciały ustąpić. Próbowałem je wyważyć, z całej siły uderzałem w nie z kopa. Uderzając w metal bez skutku czułem się jeszcze tylko bardziej zły.  Kolejna próba wyważenia ich, nic nie ruszyło. Pierdolony metal, to jedyne co im wyszło. Szukałem czegokolwiek co ułatwi mi otworzenie drzwi, nie znalazłem niczego takiego. - UZUMAKIII!!

*Narrator*

Podczas gdy wkurzony N9 próbował za wszelką cenę wyjść z celi Naruto spokojnie szedł korytarzem. Słysząc jak krzyk bruneta odbija się echem uśmiechnął się jedynie. Taka reakcja usatysfakcjonowała go jak nigdy. Stan do jakiego doprowadził osadzonego z celi numer 793 był czymś na co nie mógł nie zareagować. Nawet jeśli mógł to być tylko uśmiech, którego ten nie mógł ujrzeć. Odgłosy uderzania o metal jeszcze długi czas dało się usłyszeć. A jeśli przypomnimy sobie jaką osobą jest brunet zdamy sobie sprawę jak bardzo musi być wściekły.

*N9*

Lekkie wgniecenie usatysfakcjonowało mnie, jednak nie są takie mocne. W te miejsce zacząłem uderzać z pięści, co jakiś czas pomagałem sobie nogą. Ulżyło mi, wystarczył jeden mocniejszy cios by pojawiła się dziura. Potem tylko nieco ją poszerzyć i można wychodzić, jednak pozostawiłem to na tym poziomie. Lubię tę celę. Mam inny pomysł.

Tej nocy nie zmrużyłem oka.

Tym razem nie zamierzałem wybrać się na stołówkę. Psycholog jest już w pracy. -Koszmar miałeś? Tak bardzo chciałeś uciec z celi. Martwiłem się. - usłyszałem od jednego z sąsiedniej celi. Denerwował mnie samym tym, że postanowił otworzyć mordę.

-Martw się lepiej o swój ryj. - wysyczałem. Złość wciąż mi nie przeszła i na miejscu Uzumakiego nie przychodziłbym do pracy. Cały dystans dzielący moją celę, a jego gabinet pokonałem w ciągu paru minut. Otworzyłem drzwi, blondyn siedział na swoim fotelu nie podniósł nawet na mnie wzroku. Zatrzasnąłem za sobą drzwi.

-Do Ciebie. - rzucił w moją stronę listy. Czyżby myślał, że znając moje dane może czuć się lepszym? Nie podniosłem ani jednej koperty. Wyszczerzyłem się czego nie dostrzegł, gdyż od samego początku nie zaszczycił mnie nawet zerknięciem.

-Uzumaki, a Twoje mieszkanie znajdujące się na ulicy ###### 7/13 wciąż ma odcienie pomarańczu? Tylko nie mów, że wciąż nie wyrzuciłeś tego przedwczorajszego tosta. Chcesz wyhodować zwierzątko bo swojego nie masz? - całą noc spędziłem na ustalaniu paru faktów na temat miejsca zamieszkania, czy też trybu życia tego człowieka. Nie ukrywam łatwo było, a mina blondasa bezcenna. Znajomości robią swoje. - Nie spodziewałbym się, że po wyjściu stąd pójdziesz do spożywczego po ciastka, o wciąż je masz. - wskazałem na pudełko ciastek znajdujących się na jego biurku.

-Okej przestań, czaję. - usłyszałem, wstał następnie schylając się przede mną. Podniósł listy i ładnie mi je podał. Czy za każdym razem będzie to tak wyglądać? Ile można pokazywać mu gdzie jego miejsce. - Co Ci w dłonie? - machnąłem na to ręką, lewą chyba trochę za bardzo nadwyrężyłem. Ból był znośny, ale na pewno nieco mocniejszy niż w prawej i nie był raczej spowodowany ranami. Olałem to, otworzyłem jedną z kopert i zacząłem czytać. Już w połowie wyrzuciłem list. To samo z drugim, trzecim...ośmym...i dwunastym. Listy miłosne od fanek nie są mi potrzebne do szczęścia.

-Badziewie, skąd znasz moje dane? - zacząłem temat, głównie po to tu przyszedłem.

-Tak właściwie to tylko imię. - ulżyło mi, znając tyle to co najwyżej może mi obciągnąć. I taki ktoś miał czelność rzucać mi pod nogi rzeczy należące do mnie? Nie powstrzymywałem się od wyśmiania go, jest kompletnym idiotą. - Ten od viagry przekazał tylko tyle zanim zmarł. - no i ma szczęście, inaczej umarłby po raz drugi. Jak tacy ludzie działają mi na nerwy. Zdycha, ale i tak papla tym jęzorem. Gdybym wiedział wyrwałbym mu go. Pierdolony..

Poznać wnętrze II SASUNARU (Do Korekty) Where stories live. Discover now