Prolog

354 15 1
                                    


''Nie musimy znać kogoś, żeby czuć się z nim związanym bardziej niż z kimkolwiek na świecie''.

Promienie słońca powoli wpadały do pokoju, w którym spał Louis. Jeden z nich padł prosto na jego twarz, przez co niebieskooki zaczął wiercić się i kląć pod nosem. W końcu postanowił wstać. Przetarł dłońmi twarz i wstał z łóżka. Spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę 9:10 rano.
-Kurwa! Zabije cię Niall- krzyknął Louis. Niall jest jego wspólokatorem. Louis wprowadził się do niego ponad rok temu. Szatyn pracował wcześniej jako barman, ale 2 tygodnie temu właściciel baru zbankrutował, więc Lou stracił pracę.
Blondyn pracuje w kawiarni jako kelner i postanowił pomóc przyjacielowi w znalezieniu pracy. Niall pewnego dnia spytał swojego szefa, Zayna czy nie potrzebuje kolejnych rąk do pracy. Zayn po zastanowieniu się przyznał, że ostatnio mają duży ruch w kawiarni i przydałaby się jeszcze jedna para rąk. Louis w poniedziałek, czyli dziaiaj ma rozmowę kwalifikacyjną, na którą był spóźniony już dobre 15 minut.
Czemu Niall mnie nie obudził?! Ja już sobie z nim pogadam.
Podbiegł do szafy z której wyciągnął biały T-shirt i czarne, obcisłe rurki i ubrał się w nie. Wybiegł z sypialni na korytarz, ubrał w biegu swoje vansy i kurtkę. Chwycił klucze, wybiegł z domu i pobiegł w stronę kawiarni uprzednio zamykając drzwi na klucz. Spojrzał znów na zegarek, który wskazywał 9:25. Od wspólnego mieszkania jego i Nialla do kawiarni dzieliło go 15 minut drogi.
Po szybkim jak i męczącym dla niego biegu. Musze popracować nad swoją kondycją. Niewielki dystans dzielił go od miejsca swojej pracy. Już prawie był na miejscu, gdy nagle na kogoś wpadł i na swoje nieszczęście upadł tyłkiem na ziemie. Podniósł swój wzrok z nad ziemi i napotkał zielone tęczówki osoby, którą był wysoki mężczyzna z malinowymi pełnymi wargami i burzą loków na głowie, które opadały na jego twarz zakrywając jej część. Był ubrany w czarne obcisłe rurki-takie jakie miał na sobie Louis. Fioletową koszulę w cienką czarną kratkę z odpiętą do połowy torsu, która odsłaniała dwie jaskółki na klatce piersiowej i jeszcze coś niżej, ale Louis nie mógł zidentyfikować co to było iż widział tylko fragment. Na szyi wisiał srebrny łańcuszek z krzyżem który mienił się w słońcu . Po chwili zorientował się, że przygląda się nieznajomemu i rumieniąc się spuścił wzrok, podniósł się z ziemi przetarł bolący tyłek i ponownie spojrzał na mężczyznę przed nim który nadal bez słowa wpatrywał się z rozbawieniem w Louisa po czym minął go i odszedł bez słowa.
Niebieskooki zażenowany całą tą zaistniałą sytuacją stał tam zdezorientowany przez chwile. Nagle przypominając sobie, o Bożym świecie i ruszył ponownie w stronę kawiarni. Nie mógł zapomnieć o zielonookim. Miał nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie jego z nieznajomym...

Uncertainty | Larryحيث تعيش القصص. اكتشف الآن