Rozdział 2

160 11 1
                                    

-To znowu ty.- powiedział wściekły zielonooki.

-Jednak umiesz mówić.- dogryzł mu Louis.

Harrego zatkało. Był zaskoczony, że ktoś ośmielił się do niego tak odezwać.

-Słucham?!- zielonooki wpatrywał się w niego bez mrugnięcia okiem.

-Wypadałoby przeprosić. Kultura osobista tego wymaga. Ale najwidoczniej jej nie posiadasz.–Powiedział zadowolony z siebie niebieskooki. Harry jeszcze bardziej wyszczerzył oczy na słowa Louisa.

-Coś ty powiedział?!–Harry wstał z miejsca.–Uważaj na słowa ty mały skurw…

-Co się dzieje?- zapytał zdezorientowany Zayn patrząc to na jednego to na drugiego, z pytającym wzrokiem. Żaden z tej dwójki nie spuścił z siebie wzroku, nawet nie mrugnęli. Cisza trwała już dłuższą chwilę, przez co nawet klienci zaczeli interesować sie cała tą sytuacją. Pierwszy odezwał się Harry.

-Ten idiota wyjebał wszystko z tacy na moje buty i zaczął mnie obrażać.- zielonooki  spojrzał oskarżycielskim wzrokiem na Louisa.

-Louis? Masz coś na swoje wytłumaczenie. -zapytał Zayn.

- Tacka wypadła mi z rąk przypadkiem, przecież nie zrobiłbym tego specjalnie nieznajomej mi osobie i w dodatku w pierwszym dniu pracy Zayn.- powiedział Louis robiąc oczy kota ze Shreeka. -Na dodatek, nie powiedziałem nic co nie równało by się z prawdą.- powiedział patrząc na mulata. Po czym spojrzał na Harrego, który gotował się w środku.

-Czyżby?!- Odezwał się loczek-Wszystkim nieznajomym oznajmiasz, że nie mają kultury osobistej?- podszedł do Louisa tak, że dzieliło ich kilka centymetrów. Złapał go za nadgarstek i ścisnął tak mocno, aż knykcie mu pobielały. Niższy syknął z bólu. Harry patrzył na niego wzrokiem mówiącym, że chciałby go zabić.

Louis zadrżał. Był przerażony zachowaniem zielonookiego. Bał się oddychać, a co dopiero odezwać. Harry był dużo masywniejszy od niego i silniejszy.

-Pytałem o coś! Co? Teraz ty zaniemówiłeś! Wypadało by odpowiedzieć. Kultura osobista tego wymaga. Najwidoczniej jej nie posiadasz -zacytował go Loczek.

Louis się nie odezwał, mrożąc tylko Harrego wzrokiem.

-Tak myślałem.- zaśmiał się Harry.-Jesteś taki jak wszyscy. Na początku zgrywają cwaniaka, a później przychodzi co do czego i stają się takimi pizdami, jak ty- zakpił Harry.

-Harry spokojnie, puść go! On jest nowy.- uspokajał loczka, Zayn-Louis przeproś Harrego.- mulat zwrócił się do niebieskookiego.

-Co?! Czemu?! Za co?- spytał zdziwiony Louis.- Nie ma mowy, to on powinien przeprosić mnie- Stwierdził.

-Tommo, jeśli chcesz zatrzymać tą robotę to zrób to, o co cię proszę- zagroził Zayn.

Louis spoglądał to na Zayna to na Harrego, po czym westchnął .

-Przepraszam.-powiedział nie patrząc na zielonookiego.

-Za?!- dręczył go Harry.

-Za prawdę. –powiedział, patrząc na Harrego drwiącym wzrokiem.

Harry nie wytrzymał. W tym momencie jego pięść zderzyła się z twarzą Louisa. Niebieskooki upadł na podłogę, trzymając rękę na bolącym miejscu.

W tym momencie pojawił się Niall, odpychając od Louisa wściekłego Harrego. Przewrócił go na ziemię i zaczął okładać go pięściami.

Kto by pomyślał że tyle siły kryje się w tak małym ciałku-pomyślał Louis. 

- Popierdoliło cię?! Wiedziałem, że jesteś zjebany, ale żeby do takiego stopnia!- krzyczał na zszokowanego Loczka. W tym momencie Zayn złapał Nialla w pasie i odciągnął go otumanionego zielonookiego. Wtedy dopiero Harry otrząsnął się i skulony wstał z podłogi.

-Niall uspokój się! -Zayn próbował uspokoić Nialla, ale nie było to łatwe. Blondyn wierzgał nogami w każdą stronę,  próbując znów dostać się do Harrego.

-Jeszcze raz go uderzysz, to nie ręczę za siebie.-odgrażał się Niall.

-Ni daj spokój.- usłyszał cichy głos swojego przyjaciela. 

-Harry, co w ciebie wstąpiło? Dlaczego go uderzyłeś?!-zapytał Zayn siłujący się z Niallem.

-Wkurwił mnie! Taka szmata nie będzie mi tu podskakiwać, przynajmniej teraz wie gdzie jego miejsce.- mówiąc to, spojrzał w dół na leżącego na ziemi Louisa. Ich spojrzenia się skrzyżowały w dezorientacji i nienawiści. Louis poczuł jakby miał déjà vu

-Uważaj na słowa! Przynajmniej nie kurwi się tak, jak ty!-mówiąc to wściekły Niall, splunął w stronę zielonookiego.

-Coś ty do kurwy powiedział?!Uważaj, bo...

-Harry, proszę cię nie rób scen. Klienci patrzą. –poprosił mulat.

-Niall, puszczę cię. Będziesz już spokojny?-zapytał blondyna Zayn.

Niall pokiwał głową na zgodę.

- No, mam nadzieję. –mówiąc to puścił go.-Zaprowadź Louisa na zaplecze i opatrz mu twarz:-poinstruował blondyna, Zayn.

Niall zrobił to co mulat kazał. Postawił Louisa na nogi: złapał go w tali i zaprowadził w wyznaczone miejsce, zostawiając dwójkę pozostałych tam gdzie stali. Oddalając się Louis słyszał; jak Zayn gani Harrego za jego zachowanie.

-Czyś ty do reszty zwariował?!-powiedział wściekły Zayn. Może wnieść przeciwko tobie oskarżenie, idioto! Myśl zanim coś zrobisz! Jak psy zaczną węszyć i dokopią się do starych spraw, to będziesz miał nieźle przesrane.- zdenerwował się Zayn.

-Wiem, stary! Nie wiem, czemu to zrobiłem. Zdenerwował mnie. Nie panowałem nad sobą ,okey!?

Nie mógł nic więcej usłyszeć, gdyż Niall zamknął drzwi od zaplecza. Posadził go na krześle i wziął z lodówki butelkę wody. Przyłożył do  miejsca, w którym powoli robił się siniak. Louis syknął z bólu, ale potem odczuł już tylko ulgę. 

-Mówiłem ci, żebyś uważał na swój język. Co cię w ogóle  podkusiło?!

-To jest on.-oznajmił Lou.

_____________________________________________________________________________Hej wszystkim!

To nasze pierwsze ff o Larrym, więc przepraszamy za błędy. Jeśli to czytacie, to prosimy, o jakiś znak od Was. Jeśli nikt nic nie pisze pod ff, to wychodzi na to, że nikt tego nie czyta. Same dla siebie nie chcemy pisac, tylko dla was. Postaramy się dodawać rozdziały, jak najczęściej to będzie możliwe. Tak wogóle, jak Wam się podoba ff? Jak odczucia? Powinnyśmy coś zmienić? Jeśli tak, to co? Pozdrawiamy!

Uncertainty | LarryWhere stories live. Discover now