Rozdział 1

238 10 2
                                    

Louis wbiegł zdyszany i spocony do kawiarni z kilkudziesięcio minutowym opóźnieniem. Rozglądając się po całej kawiarni, dostrzegł Nialla przyjmującego zamówienie od blondwłosej kobiety. Odwracając się dostrzegł Louisa i z ulgą wypisaną na twarzy podszedł do niego.

- Gdzieś ty był do cholery!? Zayn już na ciebie czeka!- powiedział zdenerwowany  Niall .

-Zaspałem. Nie przyszło ci do głowy, żeby mnie obudzić?! – zirytował się Louis.

-Byłeś umówiony z Zaynem na 9:00, a ja miałem na 8:00. Po co miałem cię budzić godzinę wcześniej?! A poza tym, gdy śpisz wyglądasz uroczo, nie miałem serca cię obudzić.

-Dobra, nieważne. Pogadamy o tym później. Gdzie jest Zayn?

-Czeka na zapleczu. Musisz się teraz bardzo postarać, bo jak na razie nie pokazujesz się od najlepszej strony. Dobra leć już! Trzymam kciuki – powiedział Niall, popychając Louisa w stronę zaplecza.

Louis otworzył drzwi od pomieszczenia dla pracowników, wychylając głowę dostrzegł swojego przyszłego pracodawcę. Pracodawcę?! Jeśli w ogóle dostanie tą robotę -niebieskooki zaśmiał się w myślach. Siedział przy stoliku z kilkoma teczkami porozkładanymi przed nim. 

-Dzień dobry. Przepraszam, za spóźnienie. Budzik mi nie zadzwonił. Nie mam lepszej wymówki ale…

Urwał swój monolog, gdy  osoba przed nim odwróciła się przodem do niego. Mulat zerknął w jego kierunku z pod wachlarza grubych rzęs, pod którymi kryły się ciemno-brązowe oczy. Był ubrany w ciemne rurki i luźno zwisającą błękitną koszulę.

-Cześć. W sumie nic się nie stało panie Tomlinson. Na pana szczęście. Miałem kilka telefonów do wykonania i nawet nie zauważyłem jak czas szybko zleciał. Tak poza tym, mówmy sobie po imieniu. Jestem młodszy od pana i byłoby dziwnie, nie sądzi pan? Jeśli ma pan coś przeciwko…-nie dokończył, gdyż Louis mu przerwał.

- W porządku. Jestem Louis –uśmiechając się szczerze, podał mu rękę.

-Zayn, miło mi cię poznać, więc zacznijmy przesłuchanie.- zaśmiał się mulat.- Nazywasz się Louis Tomlinson, masz 22lata, mieszkałeś wcześniej w Doncaster, lecz przeprowadziłeś się rok temu do Londynu i z tego co wiem mieszkasz z Niallem, zgadza się?-zapytał Zayn.

-Jak na razie tak.- zgodził się niebieskooki.

-Pracowałeś wcześniej jako barman, lecz firma zbankrutowała i w związku z tym wyleciałeś?-dopytywał się mulat.

-Taa.. W sumie miałem się zwolnić, bo płacili grosze. Zaharowywałem się jak wół, a pracodawca był po prostu chujem. - westchnął Louis. Spojrzał na Zayna, który miał wymalowany uśmiech na twarzy. To dobry znak -pomyślał.

-Mam nadziej, że gdy już zaczniesz u mnie robotę, to nie będziesz się o mnie wypowiadać, tak jak o swoim byłym pracodawcy –zaśmiał się Zayn.

-Nie… skądże . Czekaj, czekaj. Czyli to znaczy że…

-Tak, masz tą robotę  -powiedział mulat.

-Boże! Nawet nie wiesz jak bardzo jestem wdzięczny. Od kiedy mogę zacząć?

-Mów mi po prostu Zayn..-zaśmiał się brązowooki. -No jeśli mógłbyś, to od zaraz. Jest spory ruch i każda praca rąk się przyda.

-Spoko, czyli od czego mam zacząć?

-Idź do Nialla. On ci wszystko wytłumaczy.

-Okey. Jeszcze raz wielkie dzięki. – powiedział rozpromieniony Louis.

-Dobra idź, bo nie płace za dziękowanie – zaśmiali się obaj w tym samym czasie.

Louis wychodząc z zaplecza dostrzegł zabieganego Nialla podającego zamówione  oczekującym klientom. Blondyn odwrócił się i spostrzegając Louisa, od razu przybrał na twarz swój uśmiech, który mimowolnie oddał szatyn.

Uncertainty | LarryWhere stories live. Discover now