14

101 8 0
                                    

 Chodź za mną.

  Kiedy Vincent wstał, było jeszcze ciemno. Ubrał się, wykonał poranne ćwiczenia i rozplanował obowiązki zastępcy.

   Powiesił na tablicy rozkazy, wypił do końca tą paskudną czarną kawę i ruszył do kwatery Viceadmirał. Miał nadzieję, że jego pani w końcu spała.

   Otworzył cicho drzwi. Zamarł widząc nie śpiącą Leone. Siedziała ma łóżku, lekko zgarbiona. Lekki podkoszulek, do połowy przykryta kołdrą, jej nierówne włosy stały były rozczochrane i zakrywały twarz.

Poprowadzę cię.

   Zamknął za sobą cicho drzwi, zbliżając się do kobiety.

– Wiceadmirale? – spytał cicho.

   Nie widział żadnej reakcji. Przyjrzał się jej dłonią, widząc je lekko zaczerwienione i pogryzione.

   Podszedł bliżej, klęknął przy łóżku, uzyskując widok na jej twarz. Jej oczy były takie bez życia. Chciał wyciągnąć do niej rękę, ale się powstrzymał.

Nie bój się.

– Pani Wiceadmirał – powiedział głośniej.

   Leona spojrzała na niego. Miała rozluźnione oczy. I te duże sińce pod oczami. Wyglądała tak słabo.

Jestem najsilniejsza.

   Wyglądała na tak zmęczoną. Tak pustą.

Nie będziesz miał zmartwień.

   Oddychał płytko, nie poruszył się. Bał się, jakby najmniejszy ruch miałby pozbawić ją życia.

Zostaw wszystko mnie, zajmę się tym.

– Vin – powiedziała zachrypniętym głosem.

   Zamrugała oczami, jakby dopiero teraz go zauważyła.

Wszystko będzie dobrze, Vin, dlatego...

    Uśmiechnęła się delikatnie. Podniosła rękę i zanurzyła w jego jasnych włosach. Zamrugał szybko oczami.

– Nie martw się Vin, to nic.

   Zjechała ręką z włosów, na jego policzek. Pogłaskała go kciukiem.

– Daj mi chwilę, zjedzmy razem śniadanie.

   Pokiwał tylko głową, czując gulę w gardle.

... dlatego, uśmiechnij się.

Co powinnam zrobić, Vin?




Marynarz || One PieceWhere stories live. Discover now