29. Śmierć

110 6 2
                                    


- Czekaj.. Na pewno da się to jakoś logicznie wyjaśnić.. - zaczęła powoli

- No.. No tak - przyznał Harry - Może to po prostu zwykły sen.. Wiesz koszmar

- To się zbyt często powtarza.. Nie oszukujmy się - uznała nie chcąc wierzyć w to co przychodziło jej na myśl

- Sophie nie może być po stronie Voldemorta..

- Czy ja wiem.. - zaczęła - w sensie wiesz również się z nią przyjaźnie - dodała gdy zobaczyła wzrok, Harry'ego - i nie chce nawet o tym myśleć, jednak myśląc logicznie..

- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytał niepewnie

- Jest dość.. silna no i tak nagle się pojawiła

- Jest siostrzenicą Syriusza - wtrącił się Harry

- Niby tak, jednak.. Pamiętasz może sytuację z pokątnej? To było dość dziwne - przypomniała

- No.. tak - przyznał, przypominając to sobie

- Narcyza wyglądała na wystraszoną w pewnym momencie, no przecież nie bałaby się kogoś zwykłego

- Nie.. Hermiono przestań - wtrącił się po raz kolejny - wiesz co, zakończmy tą rozmowę to nie ma sensu - stwierdził nerwowo, wstając

- Ja wiem, że to ciężkie.. - powiedziała powoli

Harry w tym momencie zaczął zauważać wiele sytuacji, które się wydarzyły i faktycznie wiele z nich nie było normalnych jak na taki wiek.

- Nie wiem po co ja w ogóle rozpoczynałem tą rozmowę..

- Harry, to dobrze że ją zacząłeś - mówiła - może cię to uchronić przed..

- Przed czym? - przerwał  - Sophie by mnie nie skrzywdziła, to tylko głupie sny - wmawiał sobie - koniec tematu - stwierdził i zbiegł po schodach z wierzy, pozostawiając Hermione samą

Nie zamierzała ona pozostawić tego tematu, stwierdziła że będzie się przyglądać Sophie i będzie bardziej uważna. Sama nie chciała w to wierzyć, jednak częściej szła na logikę, a w tym przypadku wskazywała ona na jedno.

***

Mijały kolejne tygodnie, atmosfera pomiędzy Hermioną, a Sophie stała nieco bardziej napięta. Harry tego nie odczuwał lub po prostu nie chciał. Po rozmowie z Hermioną starał się nie wracać myślami do swojego snu, jednak to było praktycznie nie możliwe. Nie śniło mu się to już codziennie, jednak co parę nocy. Stało się to już dość męczące.

Może powinienem powiedzieć Dumbledore'owi? Nie.. On ma mnie gdzieś, poza tym nie sądzę aby to w czymś pomogło.. - rozmyślał Harry, gdy wracał ze szlabanu u Umbridge. Tak znów to samo..

Nagle z za rogu wpadł na niego nieznajomy mu brunet, momentalnie podskoczył. Było dość późno, godzina 23 dlatego też nie spodziewał się nikogo tutaj spotkać, pomijając fakt że trwała cisza nocna.

- Patrz jak łazisz - odezwał się przez zęby

Harry zignorował to i starał się go wyminąć, jednak ten mu nie pozwolił.

- W czym problem? - odezwał się obojętnie

- Słyszałeś co powiedziałem Potter?

- No wiesz, głuchy to ja nie jestem - odpowiedział, spoglądając ciągle w dół

- No widzisz, a ja mam inne wrażenie

- Interesujące, dasz mi przejść? - zapytał już totalnie zmęczony życiem - naprawdę nie mam ochoty na kłótnie czy cokolwiek do czego to prowadzi. Nie wiem kim jesteś ale.. - w tym momencie podniósł wzrok i ujrzał ślizgona, który nie tak dawno temu zaczepił ich przy stole - aha to ty - dodał po chwili

Dark Side || Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz