Szesnasty vol.5

961 67 14
                                    

#TextingFF na Twitterze

Zmartwiona chodziłam w tą i z powrotem. Dochodziła godzina ósma wieczorem, słońce chyliło się ku zachodowi, a mój najlepszy przyjaciel i przyszywany brat, Luke Hemmings nadal nie odpowiadał na moje telefony. Lily spała niespokojnie na moich kolanach. Co jakiś czas dziewczynka marudziła przez sen, a nawet popłakiwała. Nie byłam tym wcale zdziwiona, gdyż zasnęła płacząc. Pogłaskałam ją po policzku zastanawiając się co do diaska wyprawiają jej rodzice i czemu nie odpowiadają na moje telefony. 

Skrzypnięcie drzwi sprawiło, że spojrzałam w prawo widząc jak Calum wchodzi do środka naszej sypialni. 

-Dalej nic?-Zapytał siadając obok mnie. Potrząsnęłam głową dając mu znać, że żaden z moich telefonów nie został odebrany. -Pojadę do niego. -Westchnął w końcu, na co posłałam mu wdzięczny uśmiech. 

-To do niego niepodobnie.

-Może godzą się intensywnie i tyle.-Wzruszył ramionami, a ja posłałam mu wątpiące spojrzenie. Nawet jakby Luke i Sierra postanowili zakończyć swoje kłótnie za pomocą gorącego seksu, to nie jest to żadne uzasadnienie na nieodbieranie moich telefonów. 

-Jak Ash?

-Wziął gitarę i siedzi nad wodą. Nie martw się nim. - Calum delikatnie pogłaskał mnie po policzku nachylając się i składając na moich ustach lekki pocałunek. - Pojadę do Hemmo.

-Jeśli nic mu nie jest to możesz powyrywać mu z dupy nogi.-Mruknęłam, a mój chłopak zaśmiał się cicho. - Przy moich kluczach przypięty jest klucz do niego do domu. Zadzwoń do mnie potem. 

-Jasne Nins. Połóż się, za pół godziny będę z powrotem. - Ostatni raz nachylił się i po złożeniu miękkiego pocałunku na moim czole wyszedł z pokoju. 

Ponownie pogłaskałam główkę Lily zastanawiając się co się dzieję z jej rodzicami. Najdelikatniej jak mogłam przełożyłam dziewczynkę na łóżko i wyszłam z sypialni zostawiając uchylone drzwi, by w razie czego usłyszeć, że mała się przebudziła. 

Swoje kroki skierowałam do toalety, by obmyć twarz zimną wodą. Ostatnie dni były istną karuzelą emocji i największym wyzwaniem jakie postawił przede mną los. Wszystko to odbiło się na moim wyglądzie. Na ogół lśniące ciemnobrązowe włosy teraz były matowe i wyglądały na szalenie przesuszone. Moja cera z naturalnie ciepłej stała się ziemista, pod oczami mimo makijażu widać było ciemne sińce, a białka oczu wokół tęczówek były zaczerwienione. Usta miałam spierzchnięte i pogryzione, efekt mojego nowego nawyku, na dolnej wardze widziałam nawet malutki strupek na ranie, którą sama sobie zafundowałam. 

Wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, że wyglądam dużo gorzej. Schyliłam się i spod szafki wyciągnęłam wagę. Stanęłam na urządzeniu, na widok cyferek, które pojawiły się na wyświetlaczu uniosłam brew zdziwiona. 

Czterdzieści dziewięć kilogramów.

Nawet przy moim wzrośnie który wynosił ledwie sto sześćdziesiąt sześć centymetrów nie była to dobra masa ciała. Ponownie zerknęłam w lustro zauważając kilka zmian na twarzy, policzki bardziej wklęśnięte i lepiej odznaczające się kości policzkowe.

-Świetnie, jeszcze się wpędzę w jakieś problemy zdrowotne.-Mruknęłam sama do siebie, niezadowolona chowając wagę pod szafkę. 

Zaraz jednak poczułam wibracje w tylnej kieszeni jeansów. Odsuwając na bok myślenie o sobie, wzięłam urządzenie i po sprawdzeniu osoby dzwoniącej przyłożyłam telefon do ucha.

-I co tam Cal?

-Nina musisz przyjechać.-Głos Hooda zdawał się być spanikowany. -Luke...on nie trzyma się dobrze.

Poczułam jak moje serce robi fikołka, a zawartość żołądka podchodzi mi do gardła.

-Co mam zrobić z Lily?

-Zostaw ją na chwilę z Ashem, zaraz przyjadę do domu.

Skinęłam głową mimo, że Calum nie mógł tego zobaczyć.

-Zaraz będę.

-----------------------

01.01.2022

Miło zacząć z wami kolejny rok!

Happy despite the pain [C.H] ✔️Where stories live. Discover now