Rozdział 1

3.3K 79 17
                                    

Siedziałam na parapecie i spoglądałam na zakazany las, miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, to było niepokojące. Zsunęłam się i rozejrzałam po pokoju, było ciemno i nie kojarzyłam go. Jeszcze raz zerknęłam przez okno. Coś było nie tak, nie mogłam złapać oddechu. Czułam ucisk na sercu, a jakaś niewidzialna siła pchała mnie do szyby i kazała patrzeć na las. Przyciskała mnie coraz mocniej i mocniej aż usłyszałam dźwięk pękającego szkła. Obudziłam się zlana potem i ciężko dyszałam.

- Hermiono wszystko w porządku? - zapytała Ginny z drugiego końca pokoju. - Znów śnił ci się zakazany las? - Dziewczyna wstała i usiadła na moim łóżku.

- Tak. - Wzięłam kilka głębszych oddechów na uspokojenie. 

- Co tym razem? - Zaspana przyjaciółka potarła twarz.

- To samo. Nieznany pokój, tajemnicza siła pchająca mnie w stronę okna. - Wstałam z łóżka i spojrzałam na podwórze nory.

- Musisz iść z tym do pani Pomfrey,  to nie jest normalne, a te sny są coraz dziwniejsze. Od zakończenia wojny powtarza Ci się ten sen. Może to jakaś klątwa albo stres pourazowy? - Zamyśliła się przyjaciółka.

- Spokojnie, myślę że jak wrócimy do Hogwartu i wszystko wróci do normy to przestanę o tym śnić. Może ten cały stres ma na to wpływ, albo to, że tyle czasu ukrywaliśmy się w lesie. Nie ważne. - Westchnęłam. - Idę pod prysznic i sprawdzę czy wszystko mam spakowane. Twoja mama pewnie i tak zacznie zaraz wszystkich budzić. - Wyszłam do łazienki i po porannych czynnościach zeszłam na dół. - Dzień dobry Pani Weasley - uśmiechnęłam się do starszej  kobiety. - Pomóc w czymś?

- Nie trzeba drogie dziecko, idę po resztę,  śniadanie już gotowe. - Odwzajemniła uśmiech i zaczęła wchodzić po schodach. 

Nie byłam zbyt głodna, czułam jeszcze ból w klatce piersiowej. Rudowłosa miała rację, te sny robiły się coraz bardziej niepokojące ale próbowałam sobie wmówić, że to minie.
Dzisiaj zaczynaliśmy ostatni rok naszej nauki. Dumbledor zdecydował, że każdy rocznik powtórzy klasę. Będziemy mieli bardzo licznych pierwszaków, tych z tamtego roku i tych którzy zostaną przyjęci dzisiaj. Uważam, że to bardzo dobry pomysł.
Harry i Ron nie chcieli wracać tylko od razu iść na kurs aurora. Z medalami Merlina  pierwszej klasy wzięli by ich od ręki ale państwo Weasley przemówili im do rozsądku. Ja również dostałam ofertę pracy w ministerstwie ale chciałam najpierw skończyć szkołę. Ciekawiłam się
jak będą wyglądać egzaminy w tym roku.

- Halo. - Ron pomachał mi widelcem przed twarzą. - Ziemia do Hermiony.

Przy stole już wszyscy jedli śniadanie

- Przepraszam, zamyśliłam się, mówiłeś coś?
-Tak, pytałem czy coś jesz bo siedzisz nad pustym talerzem. - Wskazał na stół pełen potraw.

Pani Weasley zawsze robiła wystawne śniadanie przed wyjazdem do Hogwartu. Nałożyłam sobię trochę jajecznicy.

- Jak myślicie. - Zaczęła koleżanka. - W tym roku będzie nowy nabór do drużyny quidditcha?
- Myślę, że tak, rok temu nie było rozgrywek i też parę osób ze starej drużyny nie wróci. - Czarnowłosy smętnie spojrzał na swoje dłonie.
- Wszyscy trzech bierzecie udział w kwalifikacjach? - Zapytałam.
- Tak. - Odpowiedzieli chórem.

Uśmiechnęłam się na ten widok. Niektóre rzeczy się nie zmieniają.

*****

- Ah, Hogwart ekspres, uwielbiam nim podróżować. - Powiedziałam jak już usiedliśmy w wolnym przedziale. - Aż mi przykro, że to ostatni rok, mam zamiar skończyć go jak najlepiej i w pełni z niego korzystać. Tym bardziej, że już nie wisi nad nami widmo wojny. Zrobiłam parę zadań domowych do przodu. Napisałam do Luny i poprosiłam o rozpiskę tego co mieli jak nas nie było. - Mówiłam z przejęciem. Nadchodząca nauka bardzo mnie ekscytowała

Decyzja (Sevmione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz