▪︎ Rozdział XXVII - Wyrzuty ▪︎

736 43 92
                                    

— Ałć... — syknęła cicho pod nosem. Od razu przestałem ją przytulać i położyłem z powrotem na poduszce. — No weź, już nie przesadzaj... — zmarszczyła brwi.

— Nie słyszałaś lekarza? Wszystko masz połamane! Nie chce ci zrobić więcej krzywdy! Już ci wystarczająco zaszkodziłem nie wierząc, że Jugosławia mogłaby to zrobić... — wbiłem wzrok w podłogę, dalej nie mogąc sobie wybaczyć że nie wierzyłem Rzeszy od początku.

— Oj już przestań... skąd mogłeś wiedzieć? Szmaciura cię zaślepiła, owinęła wokół palca, no i jeszcze twój własny syn ją krył... — próbowała mnie pocieszyć, jeszcze bardziej mnie dobijając.

— Nie wspominaj mi o nim! On już nie jest moim synem! Nie tak gówniarza wychowałem! — odwarknąłem.

— No właśnie chyba wychowałeś...

— Nie denerwuj mnie! — podniosłem ton głosu zdenerwowany. [T/I] się skuliła, patrząc na mnie przestraszonym wzrokiem.

Wziąłem wdech i wydech, żeby się trochę uspokoić.
— Przepraszam, trochę mnie poniosło...

— Z tego co wiem często cię tak ,,ponosiło"... — powiedziała z wyrzutem. Nie odpowiedziałem, tylko wlepiłem wzrok w podłogę. — Myślę, że powinieneś już iść...

— Co...? A-ale przecież dopiero przyszedłem! Nie widziałem cię tak długo, [T/I]...

— Wpadniesz innym razem... chciałabym teraz pogadać z rodzicami — nie ustępowała.

— Dobra, jak sobie chcesz! — burknąłem poirytowany i wstałem, kierując się do wyjścia. Wtedy do sali wbiegli Polska i Niemcy, prawie mnie potrącając. Nawet się z nią nie pożegnałem i od razu wyszedłem na korytarz.

— I jak? Ej, co ty taki zdenerwowany? — zapytała Rzesza podchodząc do mnie.

— Szkoda gadać... nagle jej się zebrało na wypominanie mi przeszłości! Wcześniej jej to jakoś nie przeszkadzało! — prychałem.

— Oj, znam ten ból komuch... — pokiwała głową klepiąc mnie po ramieniu. — Ale można się do tego przyzwyczaić...

— Gdyby powiedziałby to ktoś inny miałbym to głęboko w dupie, ale nie ona! Nie dość, że mnie to denerwuje, to jeszcze boli...

— No właśnie, denerwuje... wciąż widzę, że masz problemy z agresją! Może po prostu się boi, że znowu będziesz taki jak kiedyś?

— Przesadza! Czy ja kiedykolwiek zrobiłem jej krzywdę?! — warknąłem.

— I właśnie o tym mówię! Widzisz jak się denerwujesz?

— Nie wkurwiaj mnie bardziej! — zacisnąłem pięści, ale ona się tylko wrednie uśmiechnęła. Wyciągnęła ze swojej torebki lusterko i wystawiła w moją stronę. Widząc swój wykrzywiony w grymasie wyraz twarzy otworzyłem szeroko oczy ze ździwienia i zdałem sobie sprawę, jak wyglądam.

— Widzisz? Masz problemy z agresją! — schowała szybko przedmiot z powrotem do torby. — I ty się dziwisz, że się ciebie boi?

— Ale... ja przecież nigdy nie zrobiłem jej krzywdy! — upierałem się przy swoich. Bo wtedy na początku naszej znajomości gdy przyjebałem jej łopatą się nie liczy, wtedy jeszcze nie obchodził mnie jej los i tego się trzymajmy.

— Ale doskonale wie, że kiedyś robiłeś innym krzywdę, i boi się że jej też prędzej czy później zrobisz. Uwierz mi, wiem co mówię! Ja z Niemcami mam tak caaały czas! Zdaję sobie sprawę, że wypominanie przyszłości przez kogoś ci bliskiego nie jest przyjemne, ale nie możesz się tak przez to denerwować bo pogorszysz sprawę! Poza tym, pomyśl o tym, że mimo tego dalej się z tobą trzyma! Ja na jej miejscu bym dawno spierdoliła! — zaśmiała się.

Sierp, młot i... łopata? | ZSRR x Reader - Countryhumans [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz