Rozdział pierwszy

16 1 0
                                    

Płomyk kucnęła z pyskiem zwróconym w stronę drobnej nornicy posilającej się nieopodal. Bezszelestnie zaczęła sunąć w stronę zwierzątka ledwo muskając źdźbła trawy. Szybko oceniła odległość i skoczyła chwytając ofiarę pazurami. Szybko wgryzła się w zdobycz i puściła dopiero wtedy, kiedy nornica znieruchomiała. Po chwili wachania, płomiennoruda kotka ugryzła kilka kęsów zdobyczy i przeżuła pokarm w pysku. Smak zwierzęcia ukoił głód samotniczki lecz nadal odczuwała zmęczenie. 

Wiedziała że nie może się tu zatrzymać gdyż złapią ją tu patrole klanu Cienia. Z pośpiechem przełknęła nornicę i ruszyła w stronę Drogi Grzmotu. Czarna Stopa wyraził się jasno - jeżeli nakryją ją na swoim terytorium nie będzie jej dane odejść. Z narastającym strachem Płomyk zaczęła biec dopóki nie znalazła się tuż przy ścieżce używanej przez potwory. Czujnie postawiła uszy, a kiedy nie usłyszała żadnego chałasu ruszyła biegiem przez Drogę Grzmotu. Odór potworów swędził jej nos, kamyki wbijały się w łapy. Pędziła niczym wiatr i zaczęła  oddychać dopiero kiedy znalazła się po drugiej stronie granicy. Była świadoma iż znajduje się na terenach klanu Pioruna. Przemierzała tę drogę wiele razy - polowała w sosnowym lesie, a odpoczywała w starej borsuczej norze gdzie nikt jej nie znajdzie. 

Weszła do swojego schronienia i z frustracją spojrzała na garstkę ziół, które trzymała w kącie legowiska. Miała rośliny na ewentualne potyczki z patrolami, a także okłady na łapy, w których wbił się kamyk, cierń lub cokolwiek, co mogłoby jej przeszkadzać. – Muszę nazbierać więcej ziół – mruknęła cicho. Po chwili umościła się na posłaniu i zapadła w sen. 

Obudził ją świergot ptaków. Płomyk wyskoczyła z posłania i pognała w stronę Drogi Grzmotu. Gdy znalazła się po jej drugiej stronie zawęszyła w poszukiwaniu zdobyczy. Wyczuła szpaka, którego dostrzegła obok wysokiej sosny rosnącej nieopodal. Chwilę później trzymała w zębach martwego ptaka, którego postanowiła zanieść do nory. 

Drugi raz tego poranka przeszła przez Drogę Grzmotu i podążyła w stronę swojego  legowiska. Zabrała się za jedzenie szpaka. Kiedy poczuła smak swojego posiłku aż zamruczała. Od dawna dobrze nie jadła - stała się drobna i mizerna, przez skórę widać było jej wszystkie żebra. Najczęściej jedną zdobycz jadła tydzień, dwa, trzy kęsy dziennie by starczyło na jak najdłużej. Czasami zdarzało się że chodziła głodna parę dni zanim udało się jej zapolować. Przede wszystkim musiała być czujna - nie miała ochoty na spotkanie z patrolem. Musiała codziennie wieczorem tarzać się w oznaczeniach zapachowych klanów by nikt nie rozpoznał że jest samotniczką. Zapach klanu Pioruna i klanu Cienia nie był taki sam jednak kiedy była na terytorium tego pierwszego ocierała się o rosnące tam drzewa przez co trudno było ją wyczuć. Zresztą dzięki temu zapachowi mogłoby się wydawać iż zwierznę kradnie sąsiedni klan, a nie młoda samotniczka z zagmatwaną przeszłością. 

Płomyk ponownie wyszła z legowiska. Tym razem zamierzała upolować coś na terenie klanu Pioruna. Zmęczyła się ciągłym uciekaniem przed kotami klanu  Cienia. Na nowym terenie nie będzie rozpoznana, a przy tym wyczuła tutaj mnóstwo zwierzyny. Chwilę później zaczęła tropić ziębę zbyt zajętą wyciąganiem dżdżownicy z ziemi by zauważyć obecność myśliwej. Płomyk przypadła do ziemi i zaczęła pełznąć w stronę ptaka. Zanim zwierzę zdołało wydać z siebie dźwięk, płomiennoruda kotka zabiła je szybkim ugryzieniem w kark. 

Wtem wyczuła zapach kota - nie jednego lecz trzech. Natychmiast najeżyła sierść i płasko położyła uszy na głowie. Z pomiędzy drzew wyszły dwa kocury prowadzone przez błękitnoszarą kocicę. Gdy ta ostatnia dojrzała Płomyka napuszyła się przez co wyglądała jakby była dwa razy większa. – Co robisz na terytorium klanu Pioruna? – warknęła. – Niech pomyślmy... może poluję? – wycedziła Płomyk przez zaciśnięte zęby. 

Wojownicy; Mroczna wizjaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant