12. Tak, biorę.

356 14 3
                                    

Zachęcam do ⭐️ i 💬
———

Pov Nina

30.07

Ten dzień, którego tak strasznie się obawiałam. Od samego rana przez tą datę chodziłam jak z głowią w chmurach. Na niczym nie mogłam się skupić. Prawie spaliłam naleśniki dla chłopców, zbiłam talerz opróżniając zmywarkę, założyłam spodnie przód na tył...

Na niczym kompletnie nie mogłam się skupić.

Chłopcy jak szaleni biegali po podwórku za kotem sąsiada, a ja starałam się ogarnąć. Muszę się wykąpać, umyć chłopców, ubrać ich, ubrać siebie, pomalować się i pojechać na ceremonie na czas. Było po dwunastej, a ślub jest o szesnastej. Jak ja mam się do cholery wyrobić?

Postanowiłam, że najpierw ja się wykąpie, bo do tego czasu chłopcy znów zdążyliby się wybrudzić. Kazałam im iść do pokoju i się pobawić, gdyż nie mogłam ich zostawić na dworze samych.

Weszłam pod ciepłą wodę z deszczownicy i odrazu namydliłam gąbkę płynem o zapachu pomarańczy. Ogoliłam się wymyłam jeszcze raz pianą i wzięłam się za włosy. Użyłam płynu malinowego oraz odżywki waniliowej - a przynajmniej taki zapach przypominała - i dokładnie szorowałam głowę. Spłukałam płyn, potem odżywkę i wyszłam z kabiny owijając się białym ręcznikiem. Włosy zawinęłam w rulon, a wytarte ciało odziałam w szlafrok. Wyszłam z klapkach z łazienki kierując się do chłopców.

Siedzieli na dywanie ze wzorkami ulic i bawili się samochodzikami jeżdżąc po wyznaczonych drogach. Dziwiłam się jak dobrze się dogadywali. Zawsze były jakieś kłótnie, ale jeśli w grę wchodzą samochody to zawsze jest zgoda.

— Chodźcie się wykąpać. — powiedziałam.

Topper wstał ucieszony, bo uwielbiam pianę w wannie, a Zack wręcz nienawidził przez co jęknął zrozpaczony.

— Ja jestem czysty, nie idę. — odparł bawiąc się dalej.

— Zack. — powiedziałam ostrzegawczo. — liczę do trzech. Raz...

— Mamoo... — zaczął marudzić.

— Dwa.

Spojrzał na mnie obrażony.

— Dwa i pół. — przedłużyłam jak zawsze dając im znak, że to ostatnie ostrzeżenie. — I...

— No dobra! Dobra. Idę... — powiedział zmarnowany i jak skazaniec wstał z dywanu i skierował się do łazienki, gdzie czekał już jego brat.

Napuściłam wody do wanny i wlałam pomarańczowy płyn. Chłopcy w tym czasie się rozbierali i i kłócili, kto jaką weźmie kaczuszkę do wody. W końcu to Topper wziął żółtą, a Zack pomarańczową z wystającym językiem.

Weszli do letniej wody i zaczęli się bawić, a ja wzięłam gąbkę w ruch i zaczęłam ich myć.

— Mamo sam się umyje. Jestem już duży. — prychnął Zack, kiedy miałam mu umyć plecy.
Dałam mu gąbkę i z bliźniakiem oglądaliśmy jak stara się dosięgnąć, jednak coś mu nie wychodziło.

— Daj mi to. — zaśmiałam się delikatnie i zaczęłam go myć. Umyli również włosy i jeszcze chwile tak posiedzieli pluskając się nawzajem, przez co doszło mi następne zadanie - powycierać całą podłogę.

•••

Po ogarnięciu łazienki i przebraniu chłopców w smokingi zaczęłam ogarniać siebie. Założyłam długą, ciemno-granatową sukienkę z wycięciem na plecach oraz na udzie, która była cała brokatową. Włosy spięłam w niskiego koka zostawiając z przodu kosmyki grzywki i do tego zrobiłam delikatny makijaż granatowo-srebrny. Założyłam czarne szpilki i wzięłam torebkę z Chanel wkładając do niej błyszczyk, gumy, zapasową podpaskę i chusteczki. Założyłam czarne futro i zawołałam chłopców stojąc przy wyjściu i trzymając w ręce klucze od domu.

They are my children Where stories live. Discover now