34

362 15 3
                                    

- Chyba pora się zbierać. Nie mam za wiele czasu.

Po długiej ciszy postanowiłam ją przerwać. Odsunęliśmy się od siebie po czym Loki przez zaklęcie zmienił strój na złoto-srebrną zbroje, a następnie na mnie pojawił się zielony, długi płaszcz aż do ziemi, a włosy ułożyły się w długi warkocz.

- Nie możemy przecież wyglądać byle jak. Jako bóg nie przystoi mi wyglądać jak zwykły mieszczanin.

Prychnął pod nosem, a ja tylko przewróciłam oczami nie mając do niego słów. Gdy zrobiłam nagły krok w przód dość mocno zakręcił mi się w głowie i upadłam na ziemię.

- Żyjesz Naya?

- Tak, tylko strasznie mi słabo. Mamy mniej czasu niż myślałam.

- Nie martw się. Coś na to zaradzę.

Zmaterializował w swojej dłoni strzykawka z gróbą igłą i ma moich oczach pobrał sobie dość sporą ilość krwi. Taki widok mnie nieco obrzydził. Zrobiło mi się niedobrze.

- To da nam parę chwil więcej. Skoro masz część tego w sobie taką ilość ci nie zaszkodzi.

- A co z tobą?

- Jestem Bogiem, dla mnie takie coś to pestka.

Nie mówił nic więcej wbijając mi igłę w ramię. Czułam w swoich żyłach każdą najmniejszą krople ciepłej cieczy.

- Lepiej?

- Chyba ta..

Przeszywający ból przerwał mi w pół słowa. Uczucie rozsądzania naczyń krwionośnych od środka i na dodatek piekielny chłód. Bezwiednie zwinęłam się w kłębek i zamknęłam oczy.

- O kurwa... Naya trzymaj się.

Z jego ust było słychać niezrozumiałe dla mnie słowa.

- Działaj.... No działają....

Mięśnie rozluźniły mi się, a potem nagle ponownie spięły. Otworzyłam błyskawicznie oczy, które teraz miały kolor krwistej czerwieni. Skóra dosłownie na parę sekund przybrała niebieskawy odcień.

- Wytrzymaj...

Ból ustał, a w jego miejsce pojawiło się lekkie odrętwienie.

- Jak się czujesz?

- Efekt identyczny jak za pierwszym razem, tylko krótszy.

Zielonooki pomógł mi wstać. Nogi nieznacznie mi się trzęsły. Świat mi nieco wirował, ale już mniej. Mój towarzysz wraz ze mną przeteleportował się do miejsca gdzie mu wskazałam.

***

Znajdowaliśmy się teraz w miejscu mojej niedoszłej egzekucji. Było tu sporo więcej krwi niż zapamiętałam. Przed oczami pojawiło mi się wspomnienie tamtej chwili. Pamiętam moje przerażenia i poczucie bezsilnością, które mi wtedy towarzyszyły i gdyby akurat w tamtym momencie zjawił się Bucky. Szkoda, że do tej pory mu za to nie podziękowałam.

Podłam na kolana zalewając się łzami.

- Nie pora na lamenty. Jesteś tu po to, żeby się zemścić, a nie użalać się nad sobą. Jesteś Naya, a nie obiekt 702.

- Skąd wiesz jak mnie tam nazywano?

- To moja sprawa. W twojej głowie jest sporo ciekawych rzeczy.

W jego tonie była nuta niepewność, której nigdy przedtem nie było mi dane usłyszeć z jego strony. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że do tej pory już dowiedział się o mnie wszystkiego. Podniosłam się z ziemi brudząc się czyjąć błotem.

- Krewi jest dość mało co oznacza, że więźni jest niewielu. Plan jest taki. 1.Ustalamy kto i gdzie jest więziony,
2. Wydostajemy ich na zewnątrz,
3. Niszczymy tych zwyrolo za krzywdę, którą popełnili.

- Prosty a zarazem perfekcyjny. Mówisz, że mam wolne pole do popisu?

- Dokładnie.

- A co jeśli Avengersi się o tym dowiedzą?

- Niezbyt się przejmą, że ktoś zniszczył jedną z siedzib HYDRY. Sam Bucky najpewniej będzie ucieszony tym faktem.

- Jesteś tego pewna? To brzmi podejrzanie. Totalnie nie w ich stylu.

- Jeśli nie chcesz, nie musisz mi pomagać i mieć o jedno przewinienie mniej. Przyżekłam samej sobie zemstę na nich i dotrzymam tego chodzbym miała przy tym zginąć.

Zwróciłam się w mniemanym kierunku bazy psycholi. Przymknęłam dosłownie na sekundę oczy przygotowując się mentalnie na to co ma się wydarzyć. Nie dopuszczę, aby ktoś mi go teraz zepsół. Zbyt wiele poświęciłam, żeby dojść do tego momentu.

Nuta adrenaliny w krwi zaczęła działać przez co nabrałam więcej siły, jak i niepewności. Różni ludzie już na pewno próbowali ich zniszczyć, a ty zjawia się ich eksperyment i wraz z największym złoczyńcą niszczą im bazę. Trzeba przyznać, że brzmi to nieco dziwnie. No, ale trudno czas ruszać.

Czas na zemstę.

Ocalona  Where stories live. Discover now