.19. Powrót do domu

80 14 77
                                    

22 października, obecnie

Prokurator Young odwróciła się od łóżka, na którym leżał nieprzytomny Ira Blacksmith i spojrzała na szeryfa Tatomy, Anthony'ego Wrighta.
— Mam dla pana propozycję — powiedziała.

**

Sobota, 23 października

Wszystko wyglądało tak, jak w dniu, w którym opuściła swój pokój, i tylko cienka warstwa kurzu świadczyła o tym, że nie było jej przez tydzień. Willow cicho zamknęła za sobą drzwi i z ulgą opadła na łóżko. Pościel pachniała domem i perfumą mamy, którą została spryskana. Willow tak bardzo brakowało matki, że owijając się szczelnie kołdrą i wtulając twarz w poduszkę, wyobrażała sobie, że obejmują ją ramiona tej kochającej kobiety. We wspomnieniach dziewczyny Tina O'Brien była zawsze uśmiechnięta — taką chciała ją pamiętać.

Ktoś zapukał do drzwi.
— Proszę — powiedziała trochę głośniej niż zamierzała. Do pokoju wszedł Tommy.

— Tata pyta, czy jesteś głodna? — Głos chłopca był cichy, jakby bał się odezwać.

— Nie — odparła oschle. Tommy przygryzł dolną wargę, zwiesił głowę i odwrócił się. — Tommy… — zawołała go. Czuła, że jest mu coś winna. Nie była pewna, co powiedział mu ojciec, bo nie rozmawiali na ten temat. W ogóle niewiele rozmawiali. — Chcesz ze mną poleżeć?

Chłopiec spojrzał na nią wielkimi ze zdziwienia oczami. Przytaknął głową. Willow podniosła kołdrę, zapraszając go do ciepłego łóżka. Tommy wziął rozpęd i wskoczył na materac. Przykryli się kołdrą pachnącą trawą cytrusową i zieloną herbatą i patrzyli w sufit, na którym Willow przyczepiła papierowe ćmy.

— Jeśli chcesz, opowiem ci ulubioną bajkę mamy.

— A, możesz mi opowiedzieć, jak było w więzieniu?

Willow zmarszczyła brwi i zerknęła na brata.
— Naprawdę bardziej interesuje cię to okropne miejsce?

— Tak, bo tata wałkuje mnie tą bajką odkąd pamiętam, a w więzieniu nigdy nie byłem.

— I ciesz się, bo to okropne miejsce.

— Bili cię?

— Co?! Nie.

— Nie dawali jeść?

— Posiłki były cztery razy dziennie i muszę przyznać, że nawet smaczne.

— Spałaś na podłodze?

— Miałam łóżko z materacem i pościelą, prawie jak w domu.

— Bez sensu. Jeśli jest jak w domu, to co to za kara?

— Nie możesz wychodzić.

— Pff, też mi kara. A masz jakiś tatuaż? — Podniósł się na łokciu, żeby przyjrzeć się twarzy siostry i zrobił zawiedzioną minę. — Kicha. Mogłaś sobie chociaż na twarzy dziarę zrobić. Wiesz. Taką, po której wszyscy będą wiedzieli, że siedziałaś.

— Ale ja nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział.

— Czemu? Jak się będą bać, to będą cię szanować.

— Kto tak mówi?

— Devil.

Teraz to Willow usiadła, żeby spojrzeć na brata.
— Kiedy i czemu w ogóle z nim rozmawiałeś?

— Był tu, chyba w środę. Pytał, czy wiem, kiedy cię wypuszczą? Gadał coś, że mu przykro i że teraz jesteśmy braćmi.

— Naprawdę tak powiedział?

Kiedy usta twoje: Sprzedany [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz