iii /day two

45 5 13
                                    

     — Wszystkiego najlepszego, Haechan-ah!

     Chłopiec uśmiechnął się szeroko, kiedy ujrzał wszystkie dekoracje, którymi był ozdobiony cały salon. Przyjęcie nie było zbyt duże, gdyż pojawili się na nim jedynie jego dziadkowie, ciocie i wujkowie oraz kuzyni, zarówno od strony mamy, jak i taty.

     — Haechan-ah! — zawołał go jeden z jego kuzynów, podchodząc i wciskając mu w dłonie pakunek, zawinięty w ładny, kolorowy papier ozdobny. — To dla ciebie.

     — Dziękuję, Jeno-yah! — Wyszczerzył się do kuzyna, zanim ostrożnie odpakował prezent. W środku była koszulka z nadrukiem w postaci zdjęcia Michaela Jacksona. Od razu ją pokochał.

     — Zgadnij, kto od dzisiaj będzie się opiekować kiciusiem — odezwała się jedna z sióstr jego mamy, klękając przed nim. Na rękach dalej trzymała małego, białego kota, który spokojnie drzemał w jej ramionach, odkąd kobieta przybyła na urodziny swojego siostrzeńca.

     Bez słowa podała mu kotka, który rozchylił leniwie powieki ze względu na zmianę własnego umiejscowienia. Haechan wytrzeszczył na swoją ciocię oczy, nie dowierzając. Uśmiechnął się i położył kocię na swoich kolanach, kiedy to zaczęło się wiercić.

     — Dziękuję, ciociu — powiedział, głaszcząc zwierzaka za uchem.

     — Opiekuj się nią ładnie.

     — Jest urocza! — pisnął, kiedy jego kuzyn również pogłaskał kota, który zaczął machać jedną łapką w stronę jego dłoni, będąc zaciekawionym.

     Po chwili Jeno kichnął, na co obaj kuzyni się zaśmiali, a kocię postawiło uszy do góry.

     — Idź umyć ręce, Jeno-yah — powiedział, odsuwając kota na tyle daleko od swojego kuzyna, na ile pozwoliły mu własne ramiona. — I nie dotykaj jej już, masz uczulenie.

     Jeno ułożył wargi w podkówkę na znak swojego rozczarowania, ale posłuchał, gdyż wiedział, że dłuższe dotykanie zwierzęcia może się dla niego skończyć poważniejszą reakcją alergiczną niż kichaniem.

     — Haechannie, czas zdmuchnąć świeczki! — zawołała jego mama, kładąc na stoliku przed nim czekoladowy tort z siedmioma płonącymi świeczkami.

     Po chwili wszyscy obecni w pomieszczeniu, oprócz Haechana i kota oczywiście, zaczęli śpiewać „Sto lat!". Kiedy skończyli, zwierzak na jego kolanach miauknął cicho.

     — Powiedz życzenie i zdmuchnij świeczki — zachęcił go Jeno i poklepał po ramieniu.

     — Chciałbym być zdrowy — powiedział szybko, zanim zdmuchnął świeczki, a po chwili wydał z siebie krótki okrzyk radości.

     Przez resztę przyjęcia starsi członkowie rodziny raczej nie interesowali się młodszym pokoleniem, rozmawiając z innymi dorosłymi. Haechan bawił się ze swoim kotem, więc nie przeszkadzał mu brak uwagi ze strony rodziców, czy dziadków.

    — Jak ją nazwiesz? — zapytał Jeno, siadając koło swojego kuzyna na dywanie w salonie.

     — Może Jeno? — zasugerował i natychmiast zachichotał, kiedy zobaczył minę drugiego chłopca.

     — Nie ma opcji! Dlaczego chcesz nazwać ją po mnie? Poza tym to samica ,a nie samiec.

     — Dlatego, że jesteś moim ulubionym kuzynem. — Haechan wyszczerzył do Jeno swoje mleczaki. — W takim razie nazwę ją Jena.

     Zaśmiał się głośno i żartobliwie uderzył kuzyna lekko w ramię.

     — Jena-yah!


━━━━━━━━━━


     — Mamo, chciałbym mieć kota — odezwał się Renjun zaraz po tym, jak wszedł do jadalni, aby zjeść śniadanie.

     — Czemu tak nagle? — Jego mama rzuciła mu zaciekawione spojrzenie. Jej syn nigdy nie miał szczególnego parcia na posiadanie zwierzęcia w domu, więc nieco ją to zaskoczyło.

     — Moja bratnia dusza miała małego kotka. Był przeuroczy i miał takie wielkie zielone oczka.

     Pani Huang tylko zaśmiała się i pokręciła głową.

     — Jeśli znajdziesz jakiegoś kota na ulicy, to możesz go przynieść do domu. Ale na razie skup się na zjedzeniu śniadania.

     Kobieta podała mu kanapkę z serem i sałatą.

     — Dzięki, mamo. — Renjun wziął od niej kawałek chleba i usiadł prosto przy stole. — Tata wyszedł dziś wcześniej do pracy, prawda?

     Jego mama przytaknęła, kładąc mu na talerz kolejną kanapkę.

     Chłopak przylgnął plecami do oparcia krzesła. Próbował przypomnieć sobie imiona swojej bratniej duszy i jej kuzyna, lecz w głowie miał tylko pustkę.


FERRARI

dreams of memories [renhyuck] translationWhere stories live. Discover now