[~Tre~]

92 14 10
                                    

***

[Rozdział 2]

- Chodźmy już. - zarządził i odwrócił się tak, aby być twarzą do dziewczyny. Odsunął ją lekko od siebie, a ona uśmiechnęła się do niego promiennie. Pod wpływem tego czynu Hordak się zarumienił więc odwrócił pośpiesznie głowę za nim księżniczka by zobaczyła jego reakcję.

- Czy ty się... rumienisz? - uśmiech Entrapty się powiększył.

- Chodźmy. - powtórzył miękko mężczyzna. Zawstydzony chwycił podświadomie dziewczynę za rękę i pociągnął za sobą. Zaintrygowała go pewna rzecz, którą ujrzał w oddali. A Entrapta? Co ona właściwie czuła? Tego zamierzała się dowiedzieć.

- A to co? Myślałam, że na Krwawym Pustkowiu nikt nie mieszka. - zdziwiła się.

Ruszyli oboje w stronę budowli podobnej do zwierzęcego szkieletu. Na kościach były pozakładane płachty aby chronić miejsce od słońca i skwaru. Spojrzeli na siebie z zaskoczeniem kiedy usłyszeli przytłumioną muzykę dochodzącą ze środka.

Hordak lekko podniósł jedną z tkanin do góry robiąc przejście dla księżniczki. Wszedł zaraz za nią do niewielkiego pomieszczenia, który stylistycznie przypominał bar. A może faktycznie nim był? Wewnątrz było trochę osób, które uniosły wzrok na nowoprzybyłych. 

- Catra rzeczywiście kiedyś wspominała o tubylcach. - odezwała się Entrapta po chwili. Rozejrzała się wokół goszcząc pomieszczenie przyjaznym wzrokiem. W barze panował spokój, a na ścianach zostały zawieszone przeróżne rysunki i obrazy. Na niektórych kanapach, krzesłach i fotelach siedzieli klienci popijając trunki lub jedząc różne fast food'y. Pomieszczenie dawało wrażenie bycia przyjaznym dla innych miejscem.

- Trzymaj się blisko mnie. - rzucił na odchodne Hordak i podszedł zdecydowanym krokiem do lady. Baristka spojrzała na niego podejrzliwie ilustrując go dokładnie z góry do dołu. Uśmiechnęła się niepewnie widząc twardy wyraz twarzy przybysza.

- Co po... - zaczęła kobieta ale jej przerwano. 

- Wooooow! Ile wy tu macie fajności! - zza mężczyzny wyłoniła się Entrapta, a jej oczy rozjaśniły się tysiącami gwiazdek zachwytu. Podniosła ręce z wrażenia przybliżając je do twarzy. Podeszła do najbliższego obrazu i zaczęła go bardzo dokładnie badać i oglądać ze wszystkich stron.

- Zostaw to lepiej jeśli chcesz wyjść stąd żywa. - zagroził jeden z klientów. Było to stworzenie podobne do jaszczurki, a może nawet krokodyla. Miał na sobie czarną kurtkę z symbolem najprawdopodobniej jakiegoś gangu. Stanął przez dziewczyną z założonymi rękami i zilustrował ją od góry do dołu. Podniósł jedną brew do góry i rzekł. - Co takie piękności szukają na Krwawym Pustkowiu? - oparł się ciężko na jednym ze stolików, który zaskrzypiał niebezpiecznie pod ciężarem stworzenia. Jaszczur oblizał się w bardzo nieapetyczny sposób.

- Szukamy jakiegoś miejsca do postoju. - odpowiedziała wesoło Entrapta i z pomocą swoich fioletowych włosów wskoczyła na blat baru, przy którym baristka wycierała mokre szklanki. 

- Księżniczka? - zapytał marszcząc brwii. Wyprostował się i podszedł bliżej dziewczyny. Zbliżył się na tyle, że jego cień całkiem przysłaniał fioletowo-włosą.

- Tak.. - odpowiedziała już mniej pewnie obserwując poczynania mężczyzny. Hordak, który dotychczas siedział i tylko obserwował zaistniałą sytuację z ubocza, wstał i stanął przed Entraptą w obronie. Spojrzał z góry na stworzenie z wściekłością i mordem w oczach. Był zdecydowanie wyższy od przeciwnika. Jaszczur cofnął się o krok z lekkim zaskoczeniem ale pozostał niewzruszony. Uniósł głowę do góry aby popatrzeć na dominującego osobnika. Rzucił mu tylko groźne spojrzenie i odwróciwszy się poszedł w swoją stronę. 

Hordak rozluźnił się  i odwrócił przodem do księżniczki. Ta miał zarówno podziw, jak i cień strachu wyrysowane na twarzy. Uśmiechnęła się delikatnie, a jej policzki momentalnie się zarumieniły. Odwróciła się speszona. Mężczyzna jej ewidentnie zaimponował.

- Dziękuję. - wydusiła z siebie wreszcie. - Gdybyś nie stanął w mojej obronie... to nie wiem co by mi zrobił. - spojrzała na niego z przestrachem.

- Ale nic nie zrobił. - podsumował mężczyzna i wziął w obie ręce te jej. Wydawał się zmartwiony. - W porządku?

- Tak, tak... po prostu się wystraszyłam. - zapewniła go. 

Puścił delikatnie jej dłonie po tym jak przybliżył je do twarzy i ucałował. Zwrócił się teraz do baristki, która ze stoickim spokojem przyglądała się zaistniałej sytuacji, jakby to była codzienność.

- Możemy prosić coś do picia? - zapytał.

- Zależy co. - odpowiedziała przewracając oczami kobieta.

- Woda? - spojrzał pytająco na Entraptę, a kiedy ona kiwnęła głową powtórzył pewny decyzji. - Woda.

- Najlepiej gazowana! - dodała księżniczka z niemałym uśmiechem na twarzy.

Baristka sięgnęła po dwie szklanki stojące na półce za barem. Wzięła do ręki jedną z butelek, w której znajdowała się gazowana woda. Przechyliła butle i wlała trochę do naczyń. Przesunęła je bliżej do podróżnych i odeszła do jednego ze stolików aby przyjąć zamówienie. Hordak rzucił na blat kilka złotych monet i chwycił oba kubki do ręki. Odwróciwszy się podał jeden księżniczce.

- Zostajemy tutaj czy idziemy dalej? - spytała i wzięła łyk napoju. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Większość klientów zajęła się z powrotem swoimi sprawami. 

- Myślę, że zostaniemy tu na niedługo. - odpowiedział mężczyzna po chwili zastanowienia. To miejsce wydawało mu się najbardziej bezpieczne. A już z pewnością było tutaj bezpieczniej niż na zewnątrz. Entrapta wypiła resztę zawartości szklanki i odłożywszy szklankę na blat zeskoczyła z niego.

- Pójdę się dowiedzieć od kogoś czy istnieją też na tej pustyni równie bezpieczne miejsca. - stwierdził Hordak i udał się w stronę jednego ze stolików. 

Dziewczyna ponownie zilustrowała bar. Z pośród wielu przedmiotów wpadł jej w oko przedmiot stojący na uboczu. Za pomocą swoich włosów "podbiegła" do niego w kilka chwil. Jak się po chwili okazało był to stary, ozdobny teleskop.

- Uuuuuu... - zachwyciła się dziewczyna. Zaczęła dotykać i testować rzecz. Zauważywszy pokrętło użyła go, lecz nic się nie stało. - Oh, a ty czemu nie działasz? - zmartwiła się fioletowo-włosa. Ponowiła próbę uruchomienia urządzenia w ruch. Bez skutku. Poczęła więc majstrować zawzięcie co chwilę mrucząc coś pod nosem.

Po kilku próbach naprawienia teleskopu (a raczej jego mechanizmu) westchnęła i sięgnęła do swojej podręcznej torby skórzanej, do której przed wyjazdem się spakowała. Wyjęła z niej swoją ulubioną lampę lutowniczą, którą zawsze starała się mieć pod ręką. Jak to dziewczyna miała w zwyczaju mówić "trzeba być przygotowanym na wszystko, bo nigdy nie wiesz, kiedy nadarzy się okazja do poznania czegoś nowego". Założyła maskę, którą nosiła jak opaskę na włosach zawsze i wszędzie, aby chroniła ją od iskier lutownicy. Wzięła ową lampę w rękę, kiedy teleskop nagle został przysłonięty cieniem. Entrapta odwróciła się do osoby stojącej za nią i uniosła do góry maskę ochronną odsłaniając przy tym twarz. Stał tam ten sam jaszczur, który zaczepił ją wcześniej przy barze. 

***

Jak myślicie, co będzie teraz?? Mogę prosić o zostawienie komentarza i gwiazdki? Będę mega wdzięczna, bo starałam się żeby ten rozdział brzmiał w miarę zrozumiale <3

***

You Will Never Be Alone || Entrapdak || Tom PierwszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz