Rozdział XIII

709 48 15
                                    

POV Cedrik

Przez całą noc nie mogłem spać, przewracałem się z boku na bok, próbując znaleźć sobie miejsce, kiedy w końcu udało mi się zasnąć, męczyły mnie koszmary, w których szedłem jakąś ciemną drogą, drzewa wokół mnie były spróchniałe a trawa zgniła, wręcz można było poczuć ten smród, w pewnym momencie na środku drogi zobaczyłem Olivię, płakała, jej włosy, twarz, ręce, nogi i gołe stopy były brudne z błota, miała na sobie białą, prostą sukienkę, która podobnie jak ciało Olivii miała brązowe plamy i wydawała się przemoczona, podszedłem do dziewczyny przytulając ją, ale ona nie wykonała żadnego ruchu, po prostu stała ze spuszczoną głową, mówiłem do niej, że zabiorę ją do domu, jednak ona powiedziała tylko dwa słowa: zostawiłeś mnie. Odwróciła się i zaczęła biec, natychmiast ruszyłem za nią prosząc by się zatrzymała, nagle straciłem ją z oczu, biegłem dalej przed siebie aż do momentu w którym zobaczyłem jakąś starą chatę, niektóre deski zwisały, trzymając się jedynie na jednym zardzewiałym gwoździu, obszedłem posiadłość dookoła, kiedy znów usłyszałem jej głos, dochodził z małego okienka z rozbitą szybą, nachyliłem się, by przez nie spojrzeć, zobaczyłem jej twarz, była wystraszona, wyciągnęła do mnie rękę, którą złapałem i rozpaczliwie próbowałem namierzyć wzrokiem jakiekolwiek wejście by ją stamtąd zabrać, szepnęła ,,pomóż mi'', nagle wielka blada dłoń z długimi brudnymi szponami zasłoniła jej usta, po czym pociągnęła ją w ciemność, tym samym wyrywając mi jej dłoń.

Obudziłem się spocony, łapiąc łapczywie oddech, w pokoju było jasno, odwróciłem głowę w stronę szafki nocnej, na której stał zegar, wskazówki pokazywały godzinę siódmą, zrzuciłem z siebie kołdrę i poczułem chłód. Moja koszulka była mokra, otarłem krople potu z czoła, przesuwając po nim ręką i położyłem stopy na podłogę, nachyliłem się by wzrokiem wyszukać moich papci, leżały kilka centymetrów od łóżka, niewiele myśląc wsunąłem w nie stopę i podniosłem się podchodząc do szafy, z której wyjąłem czarną bluzę. Zwinnym i szybkim ruchem ściągnąłem z siebie mokrą koszulkę rzucając ją na krzesło przy stoliku z komputerem, mój wzrok zawiesił się na jednej z fotografii, wziąłem ją do ręki i mimowolnie uśmiechnąłem się. Zdjęcie przedstawiało Olivię i mnie w noc sylwestrową, trzymałem dziewczynę na baranach, nasze twarze były tak rozbawione, w rękach trzymaliśmy palące się zimne ognie. W mojej wyobraźni zacząłem przypominać sobie tę chwilę.

- Szybko bo się spóźnimy! Amelia z innymi wyszli 10 minut temu, pewnie już się niecierpliwią! - Zawołała dziewczyna ubierając buty na wysokich obcasach.

- Przecież możemy oglądać fajerwerki z domu! Poza tym, mogli na nas poczekać i tak siedzieliśmy tutaj razem! - Odpowiedziałem po czym poczułem na sobie karcący wzrok blondynki. Poddałem się i włożyłem buty i kurtkę. Złapałem za płaszcz należący do Olivii, pomagając jej go założyć.

- Prawdziwy dżentelmen. - Zachichotała dziewczyna podchodząc do mnie bliżej żeby następnie objąć moją szyję swoimi ciepłymi dłońmi.

- Wiesz, że wyglądasz dziś pięknie? - Powiedziałem niepewnie patrząc przyjaciółce w oczy, które były niebieskie jak bezchmurne niebo. Następnie jedną rękę położyłem na jej talii, a drugą odsunąłem grzywkę z jej czoła.

- Ty też niczego sobie. - Posłała mi ciepły uśmiech, po czym odwróciła się by otworzyć drzwi. Złapałem do ręki szampana i zimne ognie, które położone były na szafce i wyszedłem za Olivią. Kiedy wyszliśmy z domu udaliśmy się w stronę parku, gdzie czekała na nas reszta grupy.

- Dobrze się bawisz? - Rzuciłem krótko łapiąc dziewczynę za dłoń i podnosząc ją do góry, by nią zakręcić. Pokiwała głową uśmiechając się. Patrzyłem na nią następne kilka sekund, nie zdawała sobie sprawy z tego jaka jest piękna. Mogłem mieć miliony problemów, a je wszystkie, mógł rozwiązać ten zniewalający uśmiech.

Duskwood/JesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz