Emo Chicken

31 5 35
                                    

Dzień zaczął się pochmurnie. Ciężkie ołowiane chmury przetaczały się nad farmą niczym gąbki nasączone wodą, wieszcząc rychłą ulewę. Powietrze było w kompletnym zastoju, było ciepło. Niektórzy powiedzieliby że to tak zwana cisza przed burzą, zjawiskiem meteorologicznym. Kama powiedziałaby że to cisza przed burzą, zjawiskiem metaforycznym.

Tak czy inaczej, Kamila wiedziona paskudnym przeczuciem postanowiła odwiedzić kurnik z samego rana. Ubrała na siebie swoje kalosze w kwiatki, bo ziemia była jeszcze mokra po nocnym deszczu i ruszyła w stronę rzeczonego miejsca. Na policzkach czuła drobną mżawkę.

Krzyk jaki rozdarł okolicę kilka chwil później słychać było na całej farmie, a i można by przypuszczać że na całym Podlasiu.

– WSTAWAĆ! POŻAR! POŻAR! – darła się szamanka wbiegając do domu i nie przejmując się zabłoconym obuwiem.

– PALI SIĘ?! – to Maniks zbiegł po schodach. Cały był rozczochrany i pomięty, ale nic w tym dziwnego bo zerwał się z łóżka gotów ratować własne życie. Po drodze minął się z panikującą Wiktorią i Asią która zjechała na dół po balustradzie schodów.

– Afera w sensie – powiedziała już spokojniej Kamila gdy prawie wszyscy ustawili się gęsiego do wyjścia – Kura Bogumiła zniknęła! – znów podniosła głos. Koledzy instynktownie rozbili swój szyk przeciwpożarowy. – Poszłam sprawdzić co u kur bo miałam złe przeczucie i co?! Bogumiły nie ma! Na pewno Kamil coś z nią zrobił.

– Uspokójmy się wszyscy – Asia podniosła ręce by bardziej zwrócić na siebie uwagę. – Jak to nie ma Bogumiły? Może jej nie zauważyłaś bo chowa się w kącie?

– A może lis ją zjadł? – zasugerowała Dizzy złowieszczo.

– Nawet tak nie mów! Moja biedna Bogumiła! – Kamila była w stanie bliskim załamania nerwowego.

– Gdyby to był lis to zadusiłby od razu wszystkie kury – zauważyła Ava – No nie patrzcie tak, przecież ja mieszkałam na farmie zanim się tu wprowadziliśmy. Miałam kury i wiem na czym to polega.

Przyjaciele spojrzeli zdumieni na Avę. Co prawda coś tam mówiła że wychowała się wśród krów i innych zwierząt, ale...

– Nigdy nie mówiłaś że masz kury! – obruszył się Maniks.

– Bo nikt nie pytał.

– Chłopaki! A co jeśli to naprawdę lis? Musimy go złapać – zawołała Asia.

– O tak, ukatrupić gnoja! – zawtórowała Dizzy, na którą wszyscy spojrzeli jak na debila, którym była.

– Mogę spróbować zrobić pułapkę, ale będzie mi potrzebny do tego Kamil – oznajmiła Ava.

– Nie możemy po prostu kupić przez Internet? – spytała Wiktoria, która była zwolennikiem nie utrudniania sobie życia takimi pierdołami jak budowanie własnoręcznie pułapki na lisy.

– Dobra stop! – przerwała Kamila – Kamil jest tu głównym podejrzanym w sprawie zaginięcia Bogumiły. Najpierw go znajdźmy! Nie ma pewności że to lis, nie musicie od razu pułapek stawiać.

Tak więc cała wesoła, a może raczej przygnębiona, kompania udała się do pokoju Kamila, część przez kuchnię, a część przez salon. Spotkali się po drugiej stronie domu w pustym, nie licząc łabędzia, pokoju. Biały stwór drzemał na łóżku Kamila z głową pod skrzydłem.

– Patrzcie jak pościel jest rozwalona, musiał się spieszyć – zauważyła Wika.

– No, wszystko ma tu porozwalane... Na pewno wstał w środku nocy i pobiegł do kurnika-! – powiedziała Kamila grobowym tonem, po czym urwała swoją wypowiedź. Nie potrafiło jej przejść przez gardło że Bogumile mogło się coś stać... Więź którą wytworzyły przez ten krótki okres była jedną z najcenniejszych w życiu Kamili. Myśl o stracie kogoś tak ważnego bardzo ją przytłaczała. I to jeszcze z ręki Kamila!

FarmaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz