Rozdział 42.,,Pobudka"

334 35 9
                                    

POV. Vasquez

Stałem wryty w ziemię. Unikałem wzroku Montanhy jak tylko mogłem. Chciałem się zapaść i nie wracać...
Oparłem się o ścianę, przetarłem twarz ręką i spojrzałem kątem oka na Thomasa. Widziałem na jego twarz ogromne zmieszanie i wstyd.

- Ubieraj się... masz już trzy godziny spóźnienia. - Oznajmił Gregory kierując się w stronę drzwi. - Czekam w samochodzie. - Dodał wychodząc z domu.

Wtedy spojrzałem na Thomasa. Widziałem że był mocno zawstydzony.

- Thomas, przepraszam. - Odparłem w jego stronę. - Mogłem tyle nie pić...

- To nie twoja wina... ja zacząłem...

- Ale to ja cię pocał-

- Vas, uznajmy poprostu że my obaj jesteśmy temu winni okej? - Powiedział obracając się powoli w stronę salonu. Poszedł do niej, wziął swój telefon i schował do kieszeni.

Ja stałem dalej oparty o ścianę dalej czując kaca.
Nie odpowiedziałem, nie przyjąłbym tego, obwiniam siebie... i tylko siebie.

Co ja narobiłem...

POV. Erwin

Uh... gdzie ja jestem? Co robię na Pilbox Hill? Wszędzie rozpoznam te białe ściany.

Leżałem w łóżku, czułem się okropnie, po śpiączce chciało mi się jeszcze bardziej spać. Byłem zmęczony i obolały, w szczególności w okolicach ramienia które miałem w bandażu.

- Panie Knuckles, witamy wśród żywych. - Odparł lekarz podchodząc do łóżka. - Jak się pan czuje?

- Obolały... i zmęczony...

- To normalne, jakieś inne objawy?

- Nie... ale ramię mnie boli.

- Pewnie środki przeciwbólowe przestały działać, podamy za chwilę nowe.

- Dziękuje...

- Proszę. - Odpowiedział po czym wyszedł zapisując coś na kartce.

Położyłem głowę na boku, spojrzałem na stolik i zauważyłem na nim telefon i klucze. Sięgnąłem po telefon, chciałem zadzwonić do Vasqueza żeby przyjechał. Więc tak zrobiłem.

Zadzwoniłem do niego. Po chwili odebrał.

- Halo? Erwin? Już wstałeś?

- Tak... kilka minut temu... przyjedziesz?

- Jasne skarbie... za niedługo będe.

- Okej... do zobaczenia.

- No hej.

Rozłączyłem się i odłożyłem telefon na stolik. W końcu zobaczę Vasa i może... może to naprawimy? Chciałbym żeby było jak dawniej, przed porwaniem Kuia, przed napadem na kasyno... tylko my i nikt więcej.

Po chwili przyszła pielęgniarka, do kroplówki dodała zapewne środki przeciwbólowe po czym poszła a ja w spokoju leżałem i odpoczywałem.

POV. Vasquez

Erwin się obudził! W końcu! Jezu jak się cieszę! Szybko założyłem koszulkę leżącą w salonie, i spodnie z sypialni. Poszedłem do przedpokoju, założyłem białe buty.

- Thomas. Jak będziesz wychodził zamknij dom, klucze są na blacie. - Oznajmiłem patrząc na czarnowłosego który dalej wyglądał na zamkniętego w sobie. - Ej... - Podeszłem do niego. - Zawsze będziesz dla mnie wyjątkowy. - Powiedziałem kładąc rękę na jego policzku a drugą podnosząc jego głowę.

- Nawet jak z tym skończyliśmy? - Zapytał niepewnie.

- Tak... - Odparłem widząc na jego twarzy mały uśmiech. - Do zobaczenia. - Dodałem wychodząc z domu. Wsiadłem do czarnego Explorera. Montanha w ciszy odjechał spod mojego domu, czułem że nie będzie to miła rozmowa...

- 5 minut później -

Siedziałem patrząc przez szybę na mijane budynki. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Chciałem się odezwać lecz Montanha zdecydowanie tego nie chciał.

- Możesz powiedzieć w co ty grasz Vasquez? - Zapytał nagle.

- W sensie?

- Jesteś z Erwinem, i nagle lądujesz w łóżku z niemalże obcym facetem?

- To była chwila słabości okej... po prostu daliśmy się ponieść emocjom i alkoholowi.

- Mam nadzieję że z nim zerwałeś.

- Ta... szkoda mi go ale... to zauroczenie to nie to samo co miłość.

- Powiesz Erwinowi?

- Nie wiem... chciałem być mu wierny i mówić zawsze prawdę... może.

Gregory przestał mówić przez chwilę. Czułem że straciłem w jego oczach ale starał się mnie zrozumieć.

Ja za to dalej czułem się jak dziwka i zdrajca... jak ja tego uczucia nie cierpię...

- Wiesz... wydaje mi się że Erwin to zrozumie... ale będzie potrzebował chwili... więc pewnie znów oddzielicie się.

- Wiem... powiem mu jak zacznie coś podejrzewać... na razie nie będę go denerwować.

Montanha spojrzał na mnie z ulgą. Chyba dokonał cel jaki chciał.

Dać mi do świadomości co mam zrobić... i jak.

:l Jak myślicie czy Vas dobrze chce postąpić? Czy może jednak powinien powiedzieć od razu?

Piszcie w komentarzach

612 słów :)

Bye bye :*

I teraz już wiesz dlaczego?! / Vaskles & Mover [Zakończona]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ