Rozdział 11.

574 26 34
                                    

- Luka.

- Czego on chce od mojej Księżniczki? - zapytał Adrien patrząc na mnie z troską.

Niepewnie spojrzałam w wiadomość. Adrien nie był zadowolony, że mój były chłopak napisał do mnie. Ja też.

Od: Luka
Hej Marinette. Słabo to wyszło a nie chcę tego załatwiać przez telefon. Spotkajmy się jutro w parku, wszystko Ci wyjaśnię.
Luka

Powiedziałam co chce Luka i zapytałam czy iść.

- Moim zdaniem nie ma sensu. Nie wiadomo ile razy Cię zdradzał a Ty na to nie zasługujesz. Poza tym masz już chłopaka - poruszył znacząco brwiami.

- Nawet jeśliby chciał znowu być ze mną to powiem, że już mam chłopaka. Mimo, że udawany to lepszy niż prawdziwy... - uśmiechnęłam się. - A pomyśleć, że jeszcze niedawno uważałam Cię za bedboja. (XD) Ale gdy Cię poznałam, zrozumiałam, że taki nie jesteś.

- Miło mi słyszeć - powiedział.

Dojechaliśmy na miejsce. Chłopak wyszedł z samochodu i przeciągnął się. Ja siedziałam w aucie i nie mogłam się ruszyć. Totalny paraliż. Cała pewność siebie wyparowała.

- Hej wszystko dobrze? - zapytał otwierając drzwi od strony pasażera.

- N-nie. Tak. Nie wiem. Nie mogę się ruszyć. Boję się że coś mi może zrobić. - zaczęłam szybciej oddychać.

- Spokojnie. Chodź - podał mi rękę. Delikatnie ją złapałam i wysiadłam z auta. - Nic Ci nie zrobi, będziesz ze mną.

- Dzięki Adrien - ścisnęłam mocniej jego rękę i udaliśmy się do mojego domu.

Niektórzy się nam przyglądali a inni unikali wzrokiem. Starałam się nie zwracać na nich uwagi. Skupiłam się na zadaniu. Doszliśmy do budynku.

- Piekarnia zamknięta - blondyn próbował otworzyć drzwi.

- Nie dziwię się, nie ma kto obsługiwać. Mama w Chinach a tata... - powoli dostawałam ataku paniki - ...n-nie wiem gdzie jest, może coś mi zrobić, jakąś krzywdę. Adrien, ja nie chcę tu...

- Szybko to załatwimy i wrócimy do mnie. Nie stresuj się.

Nie wytrzymałam i go przytuliłam. Wtuliłam się do jego klatki piersiowej. On objął mnie i pogładził po włosach. Odsunęłam się i poszłam za dom by wejść tylnymi drzwiami. Powoli robiło się ciemno i nie łatwo było się „włamać". Oczywiście miałam klucz i nimi się posłużyłam jak normalny człowiek.

Weszłam po cichu do domu. Na szczęście nikogo nie było. NA RAZIE. Ojciec pewnie gdzieś w klubie. Poszłam szybko do pokoju. Adrien za mną. Otworzyłam klapę i podbiegłam do szafy. Wyjęłam wszystkie ulubione rzeczy. Potem do toaletki i włożyłam kosmetyki do plecaka. Stałam chwilę patrząc na zdjęcia moje i Luki. Bez zastanowienia podarłam je na pół i rzuciłam na podłogę.

Po 10 minutach już wszystko spakowałam. O dziwo zmieściło się to wszystko w jednym plecaku.

Zeszliśmy na dół. Nagle usłyszeliśmy naciskanie klamki. Pobiegliśmy szybko pod ścianę ustawioną pod kątem tak by nikt nas nie zauważył. Adrien stał pod samą ścianą a ja przed nim. Dotykał ręką mojego ramienia a ja byłam do niego przyciśnięta. Założyłam chustkę na twarz. Nagle usłyszeliśmy jak drzwi się otwierają a do mojego domu wchodzi mój ojciec.

- No no rozumiem (...) nie nie wiem kiedy wróci, być może dopiero za kilka dni (...) tak, Sabine jest w Chinach a Marinette... nie wiem. Zadzwoniłem na policję by jej poszukali - spojrzałam na Adrien przestraszonym wzrokiem. Uspokoił mnie uśmiechem. - (...) tak tak rozumiem (...) zaraz wychodzę, do zob.. (...) Jasne, że nie jestem pijany! Czy ja kiedykolwiek byłem pijany?! - usłyszeliśmy rozbicie się szkła, prawdopodobnie szybka telefonu.

Po chwili usłyszałam kolejny hałas i przeklnięcie dochodzące z łazienki. To był dobry moment, by zwiać. Idziemy — powiedziałam cicho. Adrien wyszedł pierwszy a ja zaraz za nim.

Pobiegliśmy do samochodu. Wsiedliśmy i odjechaliśmy jak najszybciej.

- Ciekawe z kim rozmawiał - zagadnęłam patrząc na świat za oknem.

- Nie wiem. Najważniejsze, że nas nie przyłapał. - odpowiedział co chwila spoglądając na mnie. - Wszystko dobrze?

- Czy to prawda, że zadzwonił na policję? - zapytałam z przerażeniem.

- Wątpię. Człowiek pod wpływem alkoholu mówi różne głupoty. - pocieszył mnie.

Dojechaliśmy do domu. Gdy tylko weszłam, pobiegłam do pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Najpierw ubrania, potem kosmetyki i reszta. Już po 5 minutach nie miałam siły tego robić, a jeszcze się muszę spakować na zieloną szkołę.

Postanowiłam pójść na dół. Wyszłam przed dom siadając na schodach. Było ciemno a ja lubiłam takie klimaty. Po 10 minutach usłyszałam otwierające się drzwi a na moje plecy został położony kocyk. Zaraz po tym Adrien usiadł obok mnie.

- Zmarzniesz mi tutaj - powiedział i objął mnie ramieniem. No teraz to mi się zrobiło gorąco. Delikatnie położyłam głowę na jego ramię i przymknęłam oczy.

- Zastanawiam się nad dzisiejszym dniem. Ta rozmowa nie daje mi spokoju. - mówiłam. Adrien co chwila mi przytakiwał i uważnie słuchał. - Poza tym jutro wyjeżdżamy na zieloną szkołę.

- Tak, trzeba się wyspać... - powiedział blondyn.

Przy Adrienie momentalnie zasnęłam. Nie wiem co się stało dalej, ale wiem, że mi było przyjemnie jak zasypiałam.

~~~

- Tak, trzeba się wyspać... - powiedziałem i oparłem głowę o jej. Nim się obejrzałem dziewczyna już spała. O rany, ona tak słodko śpi!

Wziąłem ją na ręce w stylu „Panny Młodej", poszedłem do jej pokoju kładąc ją na łóżku i przykrywając kołdrą. Nim wyszedłem złapałem delikatnie rękami za jej głowę i pocałowałem ją w czoło. Wyszedłem zadowolony.

__________
Dobra jednak nie będzie długi. Miałam napisać, że ich przyłapał ALE nie miałam pomysłu co dalej, więc wyszło o tak. Nocne Marki, jak to czytacie to jutro egzaminy, trzymajcie za mnie kciuki ❤️ i również powodzenia Ci którzy piszą jutro :) a jak zobaczycie kilka lat później to też powodzenia 😍

Związek na niby | Adrienette Where stories live. Discover now