Spokojna wrona

3 0 0
                                    

Widziałam dziś martwą wronę, jej zwłoki zostały porzucone przy chodniku.
Nie wyglądała poetycko, ani makabrycznie, sucha i wykręcona była jedynie żałosna.
Myślę, że czuję się troszkę jak ona, oczywiście gdyby martwa wrona mogła cokolwiek czuć.

Tak wiem, to tylko sześć dni, czym jest sześć dni w obliczu Wszechświata, dwóchtysięcy dwudziestu dwóch lat od narodzin proroka, w obliczu całej wieczności?
Ale czym jest sześć dni w obliczu mojej szczerej miłości? To całe wieki męczeństwa i samotności.
Wiem, że powinnam być cierpliwa i spokojna, taka jestem.
Martwa wrona również jest spokojna.
Ją od wnętrza wyjadają muchy i robaki, ona nadal spokojna.
Ja siedzę sobie cicho, ale od środka wyjada mnie wątpliwość, te twoje słowa.
Ja wiem, że ty nie lubisz jak zapamiętuję wybrane słowa, że je przekręcam, ale sam mi powiedziałeś.
Narazie jesteśmy razem i narazie cię kocham.
Gdy się narazie gdzieś mieszka, oczy błądzą już w poszukiwaniu nowej jaskini.
Gdy się narazie odpoczywa, oznacza to zbliżającą się perspektywę wstania i roboty.
Ktoś mógłby wstać i posprzątać tę wronę, wyrzucić ją na śmietnik, bo wiem że takie żałosne persony nie zasługują na pochówek.
Jak dobrze, że gnicie to proces beztlenowy, bo inaczej bym zgniła z tej tęsknoty.
Ale na nieszczęście twoje, nadal oddycham.
Obrzydliwym stworzeniem zostałabym okrzyknięta, ukazując te zapiski publice, jak i obrzydliwym była ta wrona przebrzydła, co ją ciągle przytaczam do nas.
Pytasz, co ma miłość do wrony, otóż mówię.
Kiedyś i ona szybowała wysoko, tak więc nie pozwól abym spadła i rozbiła się o chodnik, dobrze?

Skrawki i StrzępyOù les histoires vivent. Découvrez maintenant