"POSTRZELONY?" ZAPYTAŁ DALE, kiedy grupa wróciła i wyjaśniła, co się stało. "Co masz na myśli mówiąc, że został postrzelony?"
"Nie wiem, Dale." odparł Glenn. "Wiem tylko, że ta laska przyjechała znikąd, jak Zorro na koniu i zabrała Lori."
"Pozwoliłeś jej?" zapytał Dale, rzucając Darylowi oskarżycielskie spojrzenie.
"Zejdź ze mnie, staruszku." warknął Daryl. "Rick ją wysłał. Znała imiona Lori, Lary i Carla."
"Słyszałem krzyki." powiedział Dale, gdy Andrea go mijała. "To byłaś ty?"
"Została zaatakowana przez szwendacza." wyjaśnił Glenn. "Było blisko."
"Andrea?" zawołał Dale. "Wszystko w porządku?"
Andrea tylko pokręciła głową w odpowiedzi, weszła do kampera i zatrzasnęła za sobą drzwi. Lara podeszła do jednego z porzuconych samochodów, podciągnęła się na maskę i przyciągnęła kolana do piersi.
Carl został postrzelony, a oni siedzieli bezczynnie. Kiedy w końcu przyszło do robienia planu, Carol nie była jeszcze gotowa do wyjazdu.
"Nie zrobię tego." powiedziała. "Nie możemy tak po prostu odejść."
"Carol, cała grupa jest podzielona." powiedział Dale. "Cała grupa jest rozproszona i słaba."
"A co jeśli ona wróci, a nas tu nie będzie?" zapytała Carol. "Tak może się zdarzyć."
"Gdyby Sophia znalazła drogę powrotną, a nas by nie było, to byłoby okropne." powiedziała Andrea.
"Dobrze." skinął głową Daryl. "Musimy to zaplanować. Myślę, że jutro rano będzie wystarczająco wcześnie, aby przybić słupki. Dajcie nam szansę na zamontowanie dużego znaku, zostawimy jej trochę zapasów. Zatrzymam się tam dziś. Zostanę w kamperze."
"Jeśli kamper zostaje, to ja też." zgodził się Dale.
"Dziękuję." przytaknęła Carol. "Dziękuję wam obu."
"Wchodzę w to." dodała Andrea.
"Cóż, jeśli wszyscy zostajecie, to..." zaczął Glenn.
"Ty nie, Glenn." powiedział Dale. "Pojedziesz. Weź Cherokee Carol."
"Ja?" zapytał Glenn. "Dlaczego to zawsze ja?"
"Musisz znaleźć farmę, ponownie połączyć się z naszymi ludźmi i zobaczyć, co się dzieje." odparł Dale. "Ale co najważniejsze, musisz zabrać tam T-Doga. To nie podlega dyskusji. To skaleczenie stało się jeszcze gorsze. Ma bardzo poważną infekcję krwi. Zabierz go na tę farmę. Zobacz, czy mają jakieś antybiotyki, bo jeśli nie, T-Dog umrze. Bez żartów."
"Chłopaki, jadę." powiedziała Lara, odzywając się po raz pierwszy od powrotu. Zsunęła się z maski samochodu. "Muszę dostać się do Carla. Chciałabym zostać, ale..."
"Nie, rozumiem." przytaknęła Carol, pocieszająco pocierając ramię Lary.
Daryl grzebał w sakwie motocyklu, po czym wyciągnął plastikową torbę z suwakiem i rzucił szmatą w Dale'a, "Trzymaj swoje zaolejone szmaty z dala od mojego motocykla. Dlaczego czekałeś do tej pory, żeby coś powiedzieć? Mam skrytkę mojego brata." Daryl przeszukiwał torbę z tabletkami i lekarstwami. "Kryształ. X... nie potrzebuję tego. Mam trochę zajebistych środków przeciwbólowych." znalazł kolejną butelkę. "Doksycyklina. To nie podróbka. To oryginał. Merle złapał kiedyś rzeżączkę."
"Cóż." powiedziała cicho Lara. "Nie tego się spodziewałam."
"Cóż, jeśli macie zamiar iść, to idźcie teraz." upierał się Dale.
"Ja prowadzę." powiedziała Lara, robiąc krok w kierunku samochodu Carol.
Daryl złapał ją za nadgarstek. "Hej, masz chwilę?"
"Naprawdę chcę jechać." powiedziała Lara.
"To zajmie sekundę." odparł Daryl, odciągając Larę od grupy. "Chcę, żebyś to wzięła." wyciągnął pistolet. "W razie czego."
"Ci ludzie nie wydają się niebezpieczni." powiedziała Lara, odpychając broń. "Oni ratują życie Carla."
"Nie obchodzi mnie to." odparł Daryl. "Weź to. Potraktuj to jako zabezpieczenie."
"Zabezpieczenie?" spytała Lara.
"Tak." skinął głową Daryl. "Będę chciał z powrotem, więc pozostań dla mnie żywa, dobrze?"
Lara nie za bardzo wiedziała, co powiedzieć, gdy Daryl wcisnął jej broń w ręce. "Dobrze."
"Bądź ostrożna, dobrze?" poprosił Daryl. "Nie znamy tych ludzi. Po prostu bądź bezpieczna."
Lara skinęła głową. "Zobaczymy się jutro."
"Do zobaczenia jutro."
Lara wsunęła pistolet Daryla za pasek od spodni. Glenn wychylił się przez okno samochodu. "Nie mamy całego dnia!"
"Racja." powiedziała Lara, wyłapując spojrzenie Daryla. "Wyświadcz mi przysługę, dobrze? Nie umieraj."
"Nie umrę." powiedział Daryl. "Nie rozbij się."
"Jestem świetnym kierowcą." odpowiedziała Lara.
Nie była.
Lara trzymała stopę na gazie przez całą drogę do farmy Greene'a, a Glenn siedział na przednim siedzeniu, jedną rękę trzymając za uchwyt nad głową, a drugą za siedzenie, tak mocno, że jego knykcie pobielały. Chociaż jechała szybko, Lara wiedziała, jak kierować pojazdem, dlatego kiedy wpadli na posesję Greene'a, nacisnęła hamulec i zatrzymała się, co spowodowało, że zarówno Glenn, jak i T-Dog wydali westchnienia ulgi.
"Wezmę T-Doga." powiedział Glenn. "Ty idź."
Lara wysiadła z samochodu, szybciej niż błyskawica i popędziła do domu. Zignorowała rozpryski krwi na stopniu schodów, zobaczyła dziewczynę siedzącą na ganku i wbiegła do domu, lekko kiwając jej głową.
"Rick?" zawołała, gdy wbiegła do środka. "Rick? Lori?"
Rick spotkał ją w drzwiach, łapiąc ją, gdy wpadła w jego ramiona. "Hej, hej, Lara."
"Czy wszystko z nim dobrze?" spytała Lara ze łzami w oczach. "Proszę, powiedz mi, że nic mu nie jest."
"Nic mu nie jest." odparł Rick. "Shane i Otis poszli po środki medyczne."
"Co się stało?" spytała Lara. "Mogę go zobaczyć?"
"To był wypadek na polowaniu." powiedział Rick. "Otis zastrzelił jelenia. Kula przeszła na wylot i trafiła Carla. Roztrzaskała się."
"Czy u niego wszystko w porządku?" spytała Lara.
"Będzie dobrze, kiedy Shane wróci." odpowiedział Rick. "Chodź. Zabiorę cię do niego."
Kiedy Lara zobaczyła Carla leżącego na łóżku, poczuła, jak lekko pęka jej serce. Był tak śmiertelnie blady, pokryty cienką warstwą potu, a oczy miał zamknięte. Lara podeszła do łóżka Carla, kucając obok niego, gdy Lori położyła dłoń na jej ramieniu.
Lara odgarnęła mu włosy z twarzy. "Hej, mały człowieczku." szepnęła "Tu super Ciocia Lara. Wszystko będzie dobrze, okej? Pomożemy ci. Kocham cię, dziecinko."
Wstała i odeszła, wycierając nos rękawem. Glenn i T-Dog pojawili się, oferując swoje wsparcie w tym, czego potrzebowali Rick i Lori, zanim opuścili pokój z dziewczyną z wcześniej. Lara spojrzała na Ricka z przygnębionym wyrazem twarzy.
"Nienawidzę widzieć go w takim stanie." jęknęła.
Rick trzymał siostrę w ramionach. "Nic mu nie będzie, Lara."
"Wiem." szepnęła Lara. "Ale to wcale nie ułatwia sprawy. Ja... nie mogę tu być. Przepraszam."
"Nie, w porządku." odparł Rick. "Zawołamy cię, jeśli coś się zmieni, dobrze?"
Lara skinęła głową, zanim wyszła z pokoju, potrzebując trochę miejsca, by wszystko przetworzyć.

ESTÁS LEYENDO
DANGER ZONE | Daryl Dixon [1] - tłumaczenie
Novela Juvenil*w trakcie korekty* "wiem, że niczego się nie boisz, ale ja się boję." "czegoś się boję." "oh tak? czego?" "stracenia ciebie." - w świecie, w którym umarli wędrują wolni i słabość cię zabija, zakochanie może być wyrokiem śmierci... dla daryla, może...