Epilog

34 11 0
                                    

Peter nadal czuł na karku dłoń Barry'ego nawet kiedy ten już go puścił. Przejście do swojego świata przypłacił mdłościami, ale nie tak dużymi, jakich doświadczył od Connera, kiedy uściskał go na pożegnanie.

- Jesteśmy. - usłyszał jego łagodny głos. - Poznajesz to miejsce?

Peter otworzył oczy. Znaleźli się w hangarze Avengers, na dole kwatery głównej. Zazwyczaj to miejsce służyło jako pole do większych eksperymentów, chociaż mieli tu trzymać dodatkowy odrzutowiec, który nadal musiał być u Fury'ego.

- Tak, znam to miejsce. - powiedział z szerokim uśmiechem. - Mieszkam tu. Poprzednio też tu wylądowałeś?

- Nie do końca. - wzruszył ramionami, a jego czerwony strój zmarszczył się na ramionach. - Wylądowałem w środku jakiegoś lasu, ale wibracje się zgadzały. Chester miał teorię, że przejście samo odnajdzie miejsce z którego...

- Peter! - usłyszał zaskoczony głos Sama.

Obrócili się, a zaraz za nim biegła Natasha. Wyprzedziła przyjaciela i natychmiast ruszyła objąć nastolatka ramionami. Peter instynktownie zrobił krok w jej stronę.

- Mamo! - zawołał, obejmując ją ramieniem.

- Jesteś cały? - zapytała przerażona, odsuwając się od niego i obejmując jego twarz dłońmi. - Pokaż buzię. Już dobrze.

Nie wiedzieli co się działo poza nimi, dopóki nie rozległ się ostrzegawczy okrzyk Sama.

- Ty nie wasz się go więcej tknąć! - zawołał, celując w Barry'ego z broni Natashy. Jedną z wielu sztuk, które pochowała po kątach. Ten tylko uniósł dłonie w geście poddania, ale nic nie powiedział. Oczywiście. Musiał czekać, aż przejście ponownie się włączy po drugiej stronie.

Peter oderwał się od Natashy, próbując powstrzymać Sama.

- Zostaw, on pomagał! - zawołał, chcąc wytrącić mu pistolet z dłoni. - Gdyby nie on, nie miałbym jak wrócić.

Natasha zmierzyła go spojrzeniem i zmarszczyła brwi z niedowierzaniem. To nie wystarczyło.

- Na prawdę?

- Na prawdę. - odpowiedział Barry, ściągając maskę i pokazując im swoją twarz. - Nazywam się Barry Allen. Kilka tygodni temu Peter zjawił się na mojej Ziemi.

- Na Twojej Ziemi? - Sam uniósł brwi. - Jak na innej planecie, czy w innym wymiarze?

- W innym wymiarze. - oznajmił Barry, siląc się na cierpliwość. Dla najszybszego człowieka na świecie to musiało być trudne. - Przez cały ten czas szukaliśmy odpowiedniego.

W tej chwili za jego plecami otworzyła się jasnoniebieska szczelina, taka przez jaką się tu dostali. Dość szybko włożył swoją maskę z powrotem na twarz i wskazał kciukiem na przejście, za którym był jego dom.

- Muszę już iść. - powiedział po chwili. - Peter... Zjawię się, jak tylko uda nam się zbudować kieszonkowe przejście, albo przynajmniej wynajdziemy jakąś przyzwoitą metodę komunikacji i pamiętaj o tym co Dick Ci powiedział. Dobra?

- Dobra. - Peter pokiwał głową.

Barry ostatni raz skinął mu na pożegnanie i wbiegł do szczeliny, zostawiając za sobą ślad pomarańczowej błyskawicy.

- Jaki znowu Dick? - zapytał Sam lekko zdezorientowany.

Peter uśmiechną się i z trudem powstrzymał się od chichotu. Ma im tyle do opowiedzenia...



Ciąg dalszy nastąpi...

w „Zjednoczeni Silniejsi"

oraz w „Rodzinie"

Witamy w Gotham || DC Titans on Max & MCU CrossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz