Rok 2009.
Obrzeża Prefektury Tokio.
***
Sachiko była przerażona zaistniałą sytuacją. Ukrywała się spokojnie w opuszczonej fabryce, gdy po chwili do jej zmysłów wdarła się woń bardzo dużej ilości przeklętej energii. Przez chwilę zastanawiała się czy to inny kitsune, ale szybko wyparła ten pomysł z głowy. Już od jakiegoś czasu przekonała się, że w Tokio grasuje od groma wszelkiego rodzaju przeklętej energii, podobnej do tej jaką dysponuje ona sama, ale zwykle o wiele słabszą. O dziwo, te małe przeklęte istotki ją unikały, a wręcz się jej bały, przez co Yoshikawa zaczęła je po prostu ignorować. Teraz jednak ta przeklęta energia była dość silna i skumulowana, przez co dziewczyna stwierdziła, że woli usunąć się z jej drogi.
Wyszła więc ze swojej kryjówki i skierowała się w przeciwną stronę. Idąc jednak w dalszym ciągu wyczuwała tą obecność. Zupełnie jakby ona sama była celem tej Klątwy. Zaczęła popadać w niemałą panikę, a dodatkowo w pewnym momencie okazało się, że jakaś niewidzialna bariera uniemożliwiła jej dalszą ucieczkę. Szła kilka metrów wzdłuż tej bariery, ale wydawało się, że nie ma ona końca. Po chwili Sachiko wyczuła, że aura przeklętej energii zbliża się znowu w jej kierunku. Zaniechała więc dalszego badania dziwnej bańki i ruszyła w stronę klątwy, aby skryć się w jednym z budynków. Nie widziała co innego może w tej sytuacji zrobić. Jednak gdy tylko za zakrętem ujrzała przerażający twór mający kilka metrów wielkości, dotarło do niej, że jest w poważnych tarapatach.
Ruszyła biegiem w bok za budynek, a monstrum za nią. Wydawało do tego dziwne, nienaturalne odgłosy, przez co włosy jej się zjeżyły na karku. Serce dziewczyny podskoczyło do gardła, a żołądek związał się w supeł. Zaczęła uciekać na oślep nie zważając na nic dookoła, co chwilę skręcając za jakimiś budynkami. Już myślała, że zgubiła potwora, bo odwracając się za siebie nie dostrzegła jego postaci. Jednak ruch ten spowodował, że nie zauważyła ogromnej, przerwanej rury wystającej z ziemi, o którą się potknęła i jak długa runęła na ziemię. W ostatniej chwili wyciągnęła przed siebie ręce, chroniąc twarz przed upadkiem. Poczuła piekący ból w łydce, która zahaczyła o ostrą część rury i zrobiła głęboką szramę na ciele.
Wtem do jej uszu dotarł przeciągły jęk, a przeklęta energia wdarła się do jej umysłu, powodując paraliżujący strach. Czuła jednak jak monstrum powoli zbliża się w jej stronę. Uniosła natychmiast głowę i spojrzała w ślepia bestii. Potwór miał jakieś trzy metry wielkości. Wyglądał jak zlepek tkanek i skóry ludzi różnych ras, połączonych w jednolitą krwawą masę. Jego twarz, jeśli można to tak nazwać, wyglądała jak dwie twarze połączone w jedną, z czego środkowe oko było nie do końca złączonymi, dwiema gałkami ocznymi. Był to makabryczny widok, który sparaliżował Yoshikawę kompletnie. Nie mogła wykonać żadnego ruchu. Spoglądała tylko z przerażeniem na Klątwę, która wydawała się być podniecona strachem dziewczyny.
Wtem z ciała potwora wypełzły macki i z niesamowitą szybkością powędrowały w jej kierunku. Przez myśl dziewczyny przeszło, że może to i lepiej, że zaraz umrze. Jej życie teraz i tak było pasmem niepowodzeń. Macki jednak nie dotarły do celu. Sachiko poczuła nagle ogromną ilość przeklętej energii, która skumulowana w jej własnym ciele wystrzeliła jak proca w postaci trzech ogonów. Te dziwne twory nie miały szans z bezkresem tej energii. Pod wpływem dotyku jej ogonów po prostu wyparowały, zmieniając się w pył. Rozwścieczone skierowały się w Klątwę, przekształcając się w lisie pyski. Zdezorientowana dziewczyna spoglądała na poczynania jej lisów, które jak w amoku rozszarpywały ciało potwora. Nie mogła z siebie wydusić nawet słowa, ale wewnętrznie poczuła ulgę, że ogony jednak uratowały jej życie.
CZYTASZ
~Cursed | Gojo Satoru x OC || Jujutsu Kaisen
FanfictionKitsune. Potężna rasa błogosławionych lisów o dziewięciu ogonach. Od zawsze idealna i bez skazy. Jednak czasem nawet wsród perfekcji może ujawnić się jakaś niedoskonałość. Taką niedoskonałością były właśnie Nogitsune. Przeklęte pomioty korzystające...