Ludzie zerkali na nią z niekrytym przerażeniem. Co się dziwić, w zakrwawionym ubraniu, włosach i skórze przemierzała właśnie dzielnicę Tokio, kierując się do stacji metra. Nie zwracała na nich uwagi. Podejrzewała, że pewnie już ktoś zawołał po nią policję, ale zanim ta zdąży się zjawić, już dawno będzie na obrzeżach miasta. Wyciągnęła z kieszeni jakieś drobne i skierowała się do punktu obsługi, aby zakupić bilet.
Kasjerka spoglądała na nią z szeroko otwartymi oczami, ale nie skomentowała w żaden sposób jej wyglądu. Gdy prawą ręką wyłożyła na tackę pieniądze, dostrzegła jak jej cała dłoń aż po nadgarstek jest zabarwiona wyblakłą czerwienią. Krew tamtego Łowcy dalej się całkiem nie zmyła.
– Spokojnie, to cosplay. - odparła nieprzekonującym tonem, na co kasjerka jedynie z grzeczności się uśmiechnęła przekazując jej bilet.
Ruszyła w stronę bramek, ignorując wścibskie spojrzenia. Chwilę później na peron wbiegło parę osób przebranych w jakieś postacie z filmów i mang. Gdyby nie fakt w jak beznadziejnej sytuacji się teraz znajdowała, pewnie parsknęłaby śmiechem z powodu tej ironii losu. Po paru minutach na stacji pojawił się jej pociąg, do którego wsiadła razem ze zgrają przebierańców. Usadowiła się na samym końcu, wiedząc że i tak wysiądzie na ostatnim przystanku.
Nie wiedziała co teraz ma zrobić. Niby zmierzała do liceum, ale wiedziała że nie będzie w stanie znieść obecności Gojō, a w Jujutsu High była na niego skazana. Nie miała wyjścia, musiała się natychmiast wynieść ze szkoły. Gdzie ona się jednak podzieje? Miała coraz mniej forsy zabranej z domu, a w Tokio będzie się teraz roiło od Łowców. Nie mówiąc o tym, że musi się jak najszybciej skontaktować z Sigmą i zapewnić im bezpieczeństwo. Schowała twarz w dłoniach, opierając się łokciami o kolana. Była w patowej sytuacji.
Dojeżdżając na swoją stację w dalszym ciągu nie podjęła decyzji co robić. Jedyne czego była pewna to, że musi natychmiast wyprowadzić się z liceum. Nawet nie zorientowała się kiedy przeszła przez pierwsze bramy. Część studentów ćwiczyła na boisku, ale ich zignorowała. Czuła obecność Gojō na terenie szkoły, co było jej bardzo nie na rękę. Niespodziewanie podbiegły do niej dwie osoby, głośno krzycząc jej imię.
– Yoshikawa! Ty żyjesz! - zawołał Panda.
– Gdzieś Ty się podziewała? Co się wydarzyło rano?! Yuta przybiegł spanikowany krzycząc, że Gojō zabiera cię na egzekucję. - zalała falą pytań Maki. – Był przekonany, że chce cie zabić.
– Jak widać, zmienił zdanie. - odparła, powoli się odwracając w ich stronę. Gdy ich wzrok spoczął na jej twarzy i ubraniach oboje zaklęli głośno.
– To akurat wiemy! Gojō-sensei pojawił się tu godzinę temu, ale jak sam stwierdził nie ma pojęcia gdzie jesteś i czy w ogóle tu wrócisz. - dodał Panda.
– Rozważałam tą opcję.
– Co się do cholery wydarzyło?! - krzyknęła zdenerwowana Maki.
– Gdzie jest Yuta? - spytała Yoshikawa, rozglądając się dookoła.
– Na misji.
– Sam?!
– Z Toge i jakimś magiem klasy Pierwszej.
- to ją nieznacznie uspokoiło, jednak wiedziała, że gdyby Geto chciał to bez problemu by się z nimi rozprawił. Tak na dobrą sprawę, nawet z nią Yuta nie był w stu procentach bezpieczny. Odwróciła się bez słowa i skierowała w stronę szkoły.– Yoshikawa! Wracaj tu i się tłumacz! - warknęła Maki, chcąc iść w jej stronę, jednak zatrzymała ją łapa Pandy.
– Zostaw ją. - szepnął, odciągając dziewczynę z powrotem w stronę placu treningowego i pozwalając białowłosej wejść do dormitoriów.
CZYTASZ
~Cursed | Gojo Satoru x OC || Jujutsu Kaisen
FanfictionKitsune. Potężna rasa błogosławionych lisów o dziewięciu ogonach. Od zawsze idealna i bez skazy. Jednak czasem nawet wsród perfekcji może ujawnić się jakaś niedoskonałość. Taką niedoskonałością były właśnie Nogitsune. Przeklęte pomioty korzystające...