4. Niczym w transie

86 11 0
                                    

Ivi spała bardzo niespokojnie. Miała dziwny, a zarazem przerażający sen. W tym śnie była w jakimś domu, nie wiedziała czyj jest i dlaczego tam była.

Pomieszczenie, w którym się znajdowała było małe, zaciemnione. Łóżko nakryte czarnym kocem. Jeden samotny fotel i obdrapany stolik. Przed nią stała dziwna przerażająca postać. Nie miała skóry, była cała czerwona i tors wyglądał jakby był zbudowany z samych ścięgien i żył. Oczy miała białe bez źrenic, a po bokach głowy wyrastały rogi.

Ivi stała jak wryta, nie mogła się ruszyć jakby wrosła w ziemię. Bestia jednym szybkim ruchem obezwładniła kobietę i usiadła na niej okrakiem. Blondynka poczuła jak w nią wchodzi i nagle zdała sobie sprawę z tego, że ma w ręku różdżkę.

Chciała już rzucić jakieś zaklęcie i uświadomiła sobie, że ma pustkę w głowie. Nagle zmieniła pozycję i zauważyła na fotelu siedzącego mężczyznę łudząco podobnego do Snape'a. Bez namysłu wycelowała w niego różdżką i zdążyła wypowiedzieć mordercze zaklęcie.

Widziała zielony strumień wystrzelony z jej różdżki, jednak nie było jej dane zobaczyć czy trafiła czy nie, ponieważ obudziła się cała zlana potem.

Była roztrzęsiona, cały czas miała przed oczyma tę postać. Nie mogła wyrzucić jej z głowy. Szybko wyskoczyła z łóżka, odświeżyła się i wyszła z domu. Musiała się uspokoić. Ukojenie widziała tylko w jednym wypadku. Znaleźć, wytropić, zabić.

Swoje kroki skierowała do parku. Zauważyła dwóch młodziaków. Szli jakoś dziwnie jakby obawiali się śledzenia. Rzuciła na siebie zaklęcie kameleona i szybkim krokiem ruszyła za nimi. Doszli na skraj małego lasku. Czekało na nich dwóch starszych mężczyzn, koło trzydziestki.

Młodsi podali starszym pieniądze, a tamci przekazali im woreczki z białym proszkiem. Dziewczyna poczekała aż młodzi odejdą. Gdy to się stało, wyjęła różdżkę i obezwładniła dwóch mężczyzn jednym ruchem. Upadli na ziemię zdezorientowani.

Blondynka zdjęła z siebie zaklęcie niewidzialności, a mężczyzn związała niewidzialnymi linami. Szarpali się, jednak nie mieli szans. Wobec magii byli bezsilni. W oczach Ivi byli zwykłymi przestępcami, których należy zlikwidować. Wzięła głęboki wdech jednak nie powiedziała ani słowa.

- Co jest - odezwał się jeden z mężczyzn, jednak dziewczyna nie chciała tego słuchać i zakneblowała obu. 

Postanowiła bez słowa ukarać ich za to co robią. Podeszła do nich na tyle blisko aby widzieć bruzdy na ich zdezorientowanych i przerażonych twarzach. Czuła do nich obrzydzenie. Robiło jej się wręcz niedobrze. Po kilku minutach ciszy zaczęła swoje przedstawienie.

Rzucała w jednego i drugiego zaklęcia torturujące napawając się ich krzykami, które roznosiły się echem po małym lesie. Co jakiś czas roznosił się również jej szaleńczy śmiech. Była jak w transie, chciała im zadawać ból. Pragnęła by zdychali w agonii. Torturowała ich dobrą godzinę, aż stracili zmysły. Gdyby tak ich zostawiła zapewne trafiliby na oddział zamknięty i umarli jako warzywa. Nie miała jednak pewności czy kiedykolwiek wróciliby do stanu używalności, dlatego zabiła ich z zimną krwią bez żadnych wyrzutów sumienia.

Zostawiła ich martwe ciała i wróciła do domu spacerem. Ponownie czuła się spełniona, jednak słyszała jakiś dziwny głos w głowie.

- Nie możesz tego robić, to jest złe, okrutne - stłumiła go jednak, ponieważ tak jak szybko się pojawił równie szybko zniknął.

Potrząsnęła głową i weszła do domu. Ponownie położyła się do łóżka i próbowała zasnąć modląc się w duchu by sen się nie powtórzył. Chciała wypocząć, a nie pocić się pod wpływem nawiedzających ją koszmarów.

Oczyszczenie DuszWhere stories live. Discover now