24. Gorzka prawda...

190 11 1
                                    


- Mówiłem, że wrócę przed weselem.- zaśmiał się Loki, gdy szedł z Rozalią u swego boku przez park przy ulicy Jaśminowej.

- Muszę przyznać, że jesteś punktualny, bo do tego wydarzenia zostały już niespełna dwa dni.- droczyła się patrząc w jego oczy za, którymi tak tęskniła.

- Jeśli mam być szczery to tak naprawdę powinienem być tu jutro bądź w dzień wesela, ale nie mogłem dłużej bez Ciebie wytrzymać.- powiedział łapiąc jej dłoń, która spoczywała na jego przedramieniu.

- Tęskniłeś?- uśmiechnęła się w środku czując lekkie niedowierzanie.

Loki przystanął i stanął z nią twarzą w twarz.

- Bardzo. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak.- odpowiedział biorąc jej twarz w swoje chłodne dłonie.
- Chociaż po tym co miało miejsce w Asgardzie zapewne nie będziesz postrzegać mnie tak jak dotychczas.- westchnął.

Brunetkę na te słowa ścisnęło serce. Zalała ją fala niepewności.

- Powiedz mi proszę.- nakazała drżącym głosem.

- Lepiej będzie jeśli usiądziemy.- stwierdził czarnowłosy.

Usiedli na tej samej ławce, gdzie siedziała niebieskooka podczas ich pierwszego spotkania.
Na to wspomnienie oboje dyskretnie się uśmiechnęli.

- Otóż kiedy przybyłem do Asgardu Odyn miał dla mnie nowinę i to ona była powodem tego, że musiałem Cię opuścić. Tą nowiną było...- uciął gdyż jego dłoń zaczęła robić się niebieska a tęczówki krwisto-czerwone.

- Loki co się dzieje?-zapytała wystraszona.

- Jestem potworem Rozalio... jestem potworem.- odrzekł oddychając niespokojnie.

Brunetka położyła dłonie na jego niebieskich policzkach pokrytych runami spoglądając w czerwone oczy.

- Spokojnie Loki, spokojnie. Nie jesteś potworem.- szepnęła gładząc jego lodowate poliki.

- Rozalio ja... ja nie chciałem, abyś tak nagle poznała moją drugą twarz.- powiedział drżącym głosem.

Niebieskooka uśmiechnęła się subtelnie i przysunęła swoje usta do jego policzka i musnęła.

Po tym twarz Lokiego przybrała bladą barwę, a oczy ponownie stały się szmaragdowe.

Mimowolnie przytulił dziewczynę szepcząc "Dziękuję".

Nagle Loki odsunął się od Rozalii, lecz trzymał jej dłonie w swoich.

- To co działo się potem Loki?- zapytała.

- Ah tak.- westchnął obawiając się jak zareaguje.
- A więc Odyn stwierdził, że z naszej relacji nic nie wyjdzie i znalazł mi kandydatkę na ukochaną.

Dziewczyna gwałtownie wstała I patrzyła na szmaragdookiego z żalem i bólem.

On także wstał i chciał ją ponownie objąć, aby się uspokoiła, lecz ta oddalała się od niego.

- Zgodziłeś się?- zapytała drżącym głosem powstrzymując łzy.

- Daj mi dokończyć, proszę Rozalio.- błagał.

- Przecież Odyn nie dał Ci innego wyboru niż zaakceptowanie tej oferty. Nie było mnie tam i miałabym uwierzyć, że faktycznie odrzuciłeś tą propozycję? Loki na miłość Boską ja jestem śmiertelniczką, tamta boginią. Reasumując która jest dla Ciebie lepsza?- zapytała z bólem.

- Nie zaakceptowałem tej propozycji z jednej prostej przyczyny. Bo Cię kocham. Powiedziałem Ci to jako iluzja dwa tygodnie temu, lecz nie pamiętasz tego, bo usunąłem to wspomnienie, aby powiedzieć Ci to na żywo. Rozalio kocham Cię.- powiedział I teraz to jemu z oczu spływały łzy.

Rozalia stała jak wryta.

Loki wykorzystując to objął swoimi ramionami I przytulił, płacząc.

- Loki ja to wszystko muszę przemyśleć. Wybacz.- szepnęła pozbawionym uczuć głosem, po czym wyswobodziła się z ramion Lokiego I odeszła.

Czarnowłosy patrzył na nią z bólem, który rozdzierał jego duszę, ale przede wszystkim serce, które pałało do tej dziewczyny żywą miłością, a w tamtym momencie pękło na milion kawałków.

Wiedząc, że aktualnie nic więcej nie wskóra usiadł na ławce chowając twarz w dłoniach nie panując nad łzami.

Czuł, że stracił jakiekolwiek szanse na to, aby do niego wróciła...

-----------------------------------------------

Żeby nie było tu za dużo cukru.

Znów krótszy rozdział za co przepraszam, ale zabrakło mi weny.

Jeśli są jakieś błędy--> poprawię

Nastepny za kilka dni ;)

Miłego dnia/wieczoru/nocy ♡

JK

~Szmaragdowe serce~ || Loki LaufeysonWhere stories live. Discover now