Rozdział 33. Cierpienie.

241 21 1
                                    

Wspomnienia przeszłości i samotność potrafią nas nawiedzać w najmniej odpowiednich momentach naszego życia. Czy to jesteśmy sami w domu chowający się pod kocem przed całym światem czy na spotkaniu z najlepszymi przyjaciółmi w naszym ulubionym miejscu. Często dopada nas uczucie osamotnienia i obojętności.

Gdy ktoś się nas zapyta co się stało, odpowiadamy, że wszystko w porządku, mimo że tak nie jest. Czujemy rozpacz i gorycz choć tak naprawdę nie wiemy dlaczego i skąd te uczucia się biorą.

Przecież jesteśmy szczęśliwi.

Zawsze chodzimy uśmiechnięci, staramy się wspierać i pomagać innym i to my zawsze jesteśmy osobami, które rozśmieszają całe towarzystwo. Więc dlaczego się tak czujemy? Dlaczego mamy tak niskie mniemanie o sobie? Dlaczego? Powodów może być mnóstwo. Czy to rozwód rodziców, strata bliskiej osoby, kłótnia z przyjacielem czy brak akceptacji pośród rówieśników. Każda z tych rzeczy może być powodem naszego smutku, ale gdy wszystkie niepowodzenia i nieszczęścia się w nas kumulują to nie ma już powrotu do normalności.

Mimo, że staramy się żyć normalnie i na każdym kroku udajemy, że jest dobrze to nic nie da. Tylko pogorszy sprawę. Chowając się we własnym cieniu nie zauważamy, że nas jest coraz mniej. Z każdym dniem znikamy coraz bardziej zatracając się w ciemności.

Z czasem ta ciemność przestanie nam przeszkadzać. Zaczniemy ją lubić i stwierdzimy, że to ona jest naszym jedynym sprzymierzeńcem.

Ale pamiętajmy, że ciemność nie jest niczyim przyjacielem. Musimy walczyć do końca, by pokazać wszystkim ludziom dookoła, którzy w nas nie wierzyli, że się mylili. Musimy pokazać i udowodnić samym sobie, że jesteśmy silniejsi niż nam się wydawało.

Gdy jesteśmy na dnie, powiedzmy sobie, że damy radę, bo po burzy zawsze wychodzi słońce.

Za każdym razem gdy myślałam, że osiągnęłam dno, okazywało się, że mogłam spaść jeszcze niżej.

Tak jak teraz.

Zabiłam brata, który w nowej linii czasu najprawdopodobniej był odpowiedzialny za moją śmierć. Poznałam miłość swojego życia, straciłam ją, znowu odnalazłam i ponownie zaczęłam ją tracić.

Każde odejście zabierało cząstkę mnie. Rwało moją duszę kawałek po kawałku.

I teraz jestem tutaj. W świecie, w którym mnie tak naprawdę nie ma, a ja czuje się jak duch.

Samotny, nic nieznaczący duch.

Tak bardzo niefortunnie jest urodzić się człowiekiem, który zawsze kocha bardziej, niż jest kochany.

W przypływie tych wszystkich zdarzeń i emocji po prostu pękłam. Trzeci dzień krążyłam od baru do baru, z kapturem na głowie i starałam się zabić to wszystko co czuję.

Albo chociaż na chwilę zapomnieć.

I tak siedząc w jednej z knajp, poczułam nagle jak jakaś nieznana siła przechodzi przeze mnie. I mogłabym to zrzucić na mój stan trzeźwości, ale to co się wydarzyło później, było naprawdę.

Jestem prawie pewna, że wraz z przejściem tej dziwnej fali, zniknęły trzy osoby w tym pomieszczeniu. Dosłownie rozpłynęły się w powietrzu.

- No to wracamy do punktu wyjścia. - westchnęłam, wypiłam drinka do dna i wyszłam na zewnątrz kierując się do hotelu.

Gdy weszłam do środka, na ziemi ujrzałam dwóch martwych członków Akademii Sparrow.

- Naprawdę dużo musiało mnie ominąć. - powiedziałam.

Weszłam na piętro i zaczęłam szukać kogoś znajomego. W końcu usłyszałam znany mi głos na końcu jednego z korytarzy. Weszłam do środka pokoju, który był utrzymany w kolorach bieli i różu, a na ścianie miał głowę bawoła.

- Ale kiczowate.

- Też tak uważam! - odezwał się Klaus. Tuż obok niego ujrzałam chłopca. Stana.

- Czy ja chce wiedzieć co się wydarzyło przez te parę dni?

- Nic szczególnego. Markus zaginął, tamta dwójka na dole nie żyje przez Harlanda. Pamiętasz go? Ten mały chłopiec ze stodoły, od Victora. Jest stary i ma część jego mocy.

- Victora?

- Ah bo ty nie wiesz. Vanya to Victor. Ona to on i takie tam. - machnął ręką i podszedł do ściany.

- A ty młody? Co robisz tutaj z tą szczotką? - zwróciłam wzrok na Stana.

- Tata kazał mi posprzątać za to, że przypadkiem podpaliłem zasłony w holu. - westchnął i odłożył przedmiot. Zaczął się rozglądać po pokoju, wszystkiego dotykać i sprawdzać.

- Właśnie Viv, jak ty się trzy.. - przerwał, a jego wzrok stał się pusty. Przez jego klatkę piersiową przeleciała strzała i utkwiła w ścianie, a on sam padł na podłogę.

Spojrzałam na chłopca, który trzymał broń w dłoniach. Był wystraszony.

- Klaus! - podbiegłam do niego i padłam na ziemię. - Nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz!

Płakałam, krzyczałam, uderzałam w jego tors..

Ale on nie żył.

——
Enjoy!

V.

Flawless || Diego HargreevesWhere stories live. Discover now