Rozdział 19. Rozwiązanie.

797 46 5
                                    

Jechaliśmy już dobre kilka godzin. W między czasie pałeczkę przejął Pięć. Dziwnie wyglądał za kierownicą ale cóż.. Gdy tak siedziałam w ciszy i patrzyłam na krajobraz za szybą zaczęłam rozmyślać nad przeróżnymi rzeczami. Na przykład w tym momencie zastanawiałam się co dalej, a najgorsze jest to, że gdy myślałam o przyszłości, w środku czułam niepokój. Czułam jakby miało nadejść coś strasznego. Nie wiem, może było to spowodowane naszą aktualną sytuacją... Nie mam pojęcia.
Spojrzałam w lusterko w którym ujrzałam Diego. Patrzył się na mnie i mimo tego, że nasz wzrok się spotkał, on nie odwrócił go ani na sekundę. Puścił mi oczko i lekko się uśmiechnął. Może to zabrzmi śmiesznie ale w tym momencie zrozumiałam, że chciałabym mieć to na co dzień. Wiadomo, czułam coś do niego już od dłuższego czasu ale pierwszy raz miałam myśl, no nie wiem.. że naprawdę chciałabym czegoś poważniejszego. Chyba to jest jedną z najprostszych potrzeb. Aby mieć kogoś kto zastanawia się gdzie jesteś gdy wieczorem nie wracasz do domu.

- Przygazujesz trochę ? - pytanie Luthera wyrwało mnie z zadumy.

- Zapytaj jeszcze raz, a przypale cię zapalniczką. - odpowiedział mu zirytowany Pięć. Eh, numer Jeden bardzo martwił się o Allison. Nie wydaje mi się, że była to zwykła rodzinna troska, że tak to ujmę. Musiało chodzić o coś więcej, ale to tylko moje zdanie. Zaraz powinniśmy dotrzeć na miejsce. Oby nie było za późno.

Zatrzymaliśmy się pod samym domem. Czym prędzej wyszłam z samochodu i szybko pobiegłam w stronę wejścia do budynku. To co zobaczyłam wewnątrz przeszło moje wszelkie oczekiwania.

- O mój Boże. - jęknęłam i oparłam się o ścianę. Na ziemi w kałuży krwi leżała nieprzytomna Allison z podciętym gardłem.

- Allison! Nie! - Luther padł na kolana i wziął ją w ramiona. Klaus i Pięć próbowali dodać mu trochę otuchy ale jak wiadomo sami również byli przejęci więc na nic się to nie zdało.
Sama usiadłam na ziemi próbując powstrzymać płacz. Diego podszedł do mnie i objął mnie przyciskając do siebie.

- Cii, mała, chodź do samochodu. - powiedział i wstał ciągnąc mnie za sobą. Nie wiem ile to trwało, może sekundy, może minuty, ale zorientowałam się, że gdzieś jedziemy dopiero przy końcu naszej podróży. Klaus prowadził, a Luther siedział z tyłu trzymając Allison na kolanach. Diego i Pięć pojechali samochodem siostry, którym przyjechała na miejsce. Zatrzymaliśmy się gwałtownie przed posiadłością Hargreeves'ów. Wszyscy wybiegli czym prędzej i skierowali się do domu. Ja nadal siedziałam w aucie. Nie umiałam spiąć się i zrobić chociażby najmniejszego ruchu. Zdawałam sobie sprawę z powagi sytuacji, owszem, ale przed oczami nadal miałam zakrwawiony dywan oraz praktycznie martwą Allison.

- Wiesz, że lepiej będzie jeśli poczekasz w środku ? - usłyszałam Klausa. - Pogo uratował Allison, wszystko będzie dobrze. - powiedział łapiąc mnie pod rękę. Pociągnął mnie w swoją stronę pomagając wyjść z samochodu oraz zaprowadził do pokoju.

- Diego poleciał przy pobieraniu krwi, dopiero teraz to do mnie dotarło, że to był nawet śmieszny widok pomijając powód sytuacji. - rzucił próbując rozluźnić atmosferę ale niestety na nic się to zdało. W końcu się poddał i zostałam sama z moimi myślami. Nie potrafiłam pojąć dlaczego Vanya to zrobiła. Przetwarzałam w głowie każdy moment z dzisiejszego dnia, aż w końcu dotarło do mnie gdzie powinnam szukać powodu całej sytuacji. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do samochodu. Musiałam się udać do domu Jenkins'a póki jeszcze mam czas. Dziś miał nastąpić koniec świata, a ja chyba wiem kto będzie jego sprawcą. Już miałam łapać za klamkę lecz poczułam dłoń na ramieniu.

- Lepiej żebyś tego nie robiła. - odwróciłam się. Za mną stał Ashton, mój brat. - Jesteś w fatalnym stanie. 

- Nie mamy czasu. - rzuciłam. Nie mogłam się teraz poddać.

- Chodź. - Ashton złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę, do portalu. Wypadliśmy przed domem Jenkins'a. Podeszłam do drzwi które były lekko uchylone. Weszłam po cichu do środka. Przeszłam korytarzem i skierowałam się w stronę salonu. Na ziemi leżał Jenkins. Chyba każdy możliwy nóż miał wbity w klatkę piersiową.

- Huh, ma rozmach dziewczyna. - zagwizdał Ash.

- Musimy ją powstrzymać. - powiedziałam. Chłopak oparł się o ścianę, a ja próbowałam przeanalizować całą sytuacje.

- Nie tego się spodziewałem. - usłyszałam za sobą. Odwróciłam wzrok na korytarz gdzie stał Klaus, Diego i Pięć.

- To nie moja sprawka. - podniosłam ręce do góry.

- Jasne, że nie. Przecież to rzeźnia. - stwierdził Pięć.

- A ten to? - zapytał Diego wskazując na Ashtona.

- No nic, mała. - Ash olał jego pytanie i zwrócił się do mnie. - Nie mogę wam pomóc, przynajmniej nie tutaj. Postaram się zatrzymać tamtą dwójkę jak najdłużej. - powiedział i zniknął.

- Mamy mało czasu, nie ma Vanyi. Trzeba się dowiedzieć dlaczego Komisja kazała go chronić i musimy znaleźć naszą siostrę. - powiedział Pięć nie zważając większej uwagi na to co powiedział Ash. Obstawiam, że rozumiał o co chodziło, na pewno bardziej niż ktokolwiek inny.

- Kazała go chronić bo to Vanya jest powodem apokalipsy. - powiedziałam. - Dosyć długa analiza. Tak jak mówił Pięć mamy mało czasu. Wracajmy do Akademii.

- Chwila, kim był ten gość? - ponowił pytanie Diego tak jakby to teraz miało być ważne.

- Później wyjaśnię. Wracamy. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Dlaczego nikt się mnie nie słucha do cholery. Zdenerwowana złapałam się Pięć, który przeniósł nas do domu. Niech Diego i Klaus sobie radzą. Może pomoże im to w końcu pomyśleć.

- Nie ma jej. - stwierdził Pięć.

- Gdzie mogła się udać? Jakiś pomysł? - zapytałam.

- To jak szukanie igły w stogu siana. Powiem to bardzo niechętnie ale chyba musimy poczekać, aż Allison się obudzi. Wtedy się dowiemy co się stało. - powiedział Pięć i padł na kanapę.

- Wołaj mnie w razie czego. Będę w pokoju, muszę się uspokoić. - powiedziałam i ruszyłam we wcześniej wspomnianym kierunku. Rzeczywiście sytuacja trochę była napięta, a ja dobrze tego nie znosiłam. Opadłam na łóżko próbując znaleźć jakiś punkt zaczepienia ale niestety słabo znam Vanyę i nie wiem gdzie mogła się udać. Wiedziałam tylko jedno. Jeśli jej nie znajdziemy, nie zatrzymamy apokalipsy.

----
Książka nadal będzie oznaczona jako chwilowo zawieszona ponieważ:
- nie wiem kiedy wrzucę następny rozdział.
- następny rozdział będzie raczej ostatnim więc i tak będziemy czekać na drugi sezon.
Zachęcam do głosowania, komentowania i obserwowania!
Do następnego!

Enjoy!

V.

Flawless || Diego HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz