Rozdział 38

200 21 5
                                    

Podczas podróży do Rzymu wszyscy wspólnie zaplanowali zwiedzanie najważniejszych zabytków miasta, takich jak Koloseum, Panteon czy Fontanna di Trevi. Zatrzymali się w jednym z malowniczych hoteli w centrum Rzymu, skąd mieli łatwy dostęp do wielu atrakcji turystycznych.

Diana nie mogła narzekać, natomiast usłyszała niejedno negatywne słowo od swoich towarzyszy. Głównie narzekali na to, że musieli przebywać cały czas w towarzystwie mugoli.

Z podróży przywieźli wiele pamiątek i wspólne zdjęcia z Wzgórza Rzymskiego czy Villi Borghese.

Diana cieszyła się, że spędziła całe dwa tygodnie w takim wyjątkowym miejscu, jednak od razu po powrocie musiała wybrać się na zakupy do Hogwartu, czego nie znosiła najbardziej na świecie.

Ładnego sierpniowego popołudnia razem z Thomasem wybrała się na ulicę Pokątną.

– Co masz na liście? - zapytał ojciec.

– Masę książek, oprócz tego potrzebuje nowych składników na eliksiry i nowego mundurka.

– To najpierw mundurek? - dziewczyna kiwnęła głową, zgadzają się – Madam Malkin zmierzamy.

Najpierw wybrali się do jednego z tych sklepów za którymi Diana nie przepadała. Czuła się dziwnie kupując rzeczy za tyle pieniędzy, podczas gdy innym ledwo starczało na książki.

– Państwo Davies! Dawno Was nie widziałam u siebie. Mundurek jak przypuszczam? Jak zawsze z dodatkowymi falbankami na jedwabnej koszuli? O i do tego równie przyozdobione zakolanówki.

Diana pokiwała głową z lekkim uśmiechem.

– Mówiłaś coś ostatnio o butach, pamiętasz? - rzekł Thomas, kiedy sprzedawczyni zniknęła na zapleczu.

– Ach tak, tamte strasznie mnie obcierają.

Mężczyzna pokiwał głową, pokazując jej jedne z pierwszych butów, które znalazł.

– A kreacja na bal?

– Bal? Jaki bal? - spojrzała na niego zaskoczeniem.

– Urządzają bal zimowy, nie wiesz o tym? - wytłumaczył jej.

– Pierwsze słyszę.

– Na bal też mam coś wyjątkowego dla tej pięknej Pani! - wtrąciła się sprzedawczyni. – Beżowa? Wykonana jest z delikatnego materiału, który pięknie faluje, a jego kolor dodaje klasy i szyku.

Kobieta zaprezentowała Dianie suknie, która pierwsze co pomyślała dziewczyna, na pewno spełniłaby oczekiwania matki.

– Podoba mi się, a jak tobie kochanie?

– Może być.

Po niemalże dwugodzinnej wizycie w sklepie Madam Malkin, Diana mogła odetchnąć ulgą, bo następnym przystankiem był jej ulubiony sklep – Księgarnia Esy i Floresy.

– Ja kupię składniki, których potrzebujesz do eliksirów, a ty idź po książki, bo zapewne spędzisz tu pół dnia - zaśmiał się.

Dziewczyna z ogromną listą w dłoni, przekroczyła próg księgarni i zaciągnęła się zapachem pergaminu.

Diana na początek wzięła obowiązkowe podręczniki, po czym dopiero mogła rozejrzeć się za przyjemnościami.

– Księga run, Łowcy smoków na pewno się przyda!

– Czytałem tą książkę i ma słabe zakończenie - dziewczyna podskoczyła w miejscu na dźwięk znajomego głosu.

Odwróciła się i ujrzała lekko uśmiechnięta twarz przyjaciela.

– Remus? A gdzie zgubiłeś chłopaków? - zapytała niby obojętnym tonem.

– Po tym co ostatnio, pojechali do domu, nie chcieliśmy spędzać czasu bez Ciebie.

– Fajnie, że dopiero teraz o mnie pomyśleliście. Wybacz, ale się spieszę, tata na mnie czeka - powiedziała i odeszła do kasy, gdzie czym prędzej zapłaciła za książki i wyszła z księgarni.

Nie mogąc nigdzie znaleźć ojca, ruszyła do sklepu z markowym sprzętem do quidditcha. Potrzebowała nowego modelu miotły i kilku nowych części stroju.

Po zakupieniu wszystkiego, spotkała się wraz ze swoim ojcem przy banku Gringotta. Razem udali się jeszcze do owego banku, aby wypłacić pieniądze ze skrytki, a później ruszyli w drogę powrotną do domu.

W Davies Manor czekał na nich obiad przygotowany przez Allie, natomiast Michelle siedziała w salonie czytając czasopismo.

– I jak zakupy? Pokaż mundur - powiedziała kobieta.

Diana niechętnie wyciągnęła go z torby i zaprezentowała matce.

– Koszula powinna mieć więcej falbanek, ale tak też może być. Niech Allie zaniesie wszystko do twojego pokoju a ty idź na obiad.

🌙

– Na pewno spakowałaś wszystko? - zapytał Thomas, wchodząc do pokoju córki, dzień przed wyjazdem Diany.

– Spokojnie mam jeszcze czas do jutra. Już chcesz się mnie pozbyć z domu? - zażartowała, opadając ze zmęczenia na łóżko.

Mężczyzna pokręcił głową i usiadł obok córki na łóżku.

– Absolutnie! Ja już za tobą tęsknie, kochanie - powiedział, głaszcząc ją po głowie. - Pamiętaj tylko, aby uważać na siebie! Ten cały Voldemort sieje niezłe spustoszenie.

W tym samym momencie do pokoju weszła Michelle.

– Na pocieszenie możesz wiedzieć, że większość Śmierciożerców nic ci nie zrobi.

Diana prychnęła śmiechem i podniosła się do pozycji siedzącej.

– Tak bardzo się z nimi przyjaźnisz? Może jeszcze do nich dołączysz.

– Kochanie, doskonale wiemy, że nigdy się nikomu nie podporządkuje.

Dziewczyna jedynie pokręciła głową na słowa matki.

– Przed wyjazdem nie zapomnij wziąć z naszej biblioteki kroniki.

– Na święta czeka mnie wielkie sprawozdanie z tych kronik?

– Musisz znać historię naszej rodziny!

Diana przewróciła oczami, nie mogąc pojąć ambicji swej matki.

Wolf Moon • Remus LupinWhere stories live. Discover now