1. Nikt mnie nie zna

3.1K 222 130
                                    

- Ta jest OK. - wymamrotałem i najechałem kursorem myszki na stronę internetową liceum, które polecił mi nie kto inny jak on.

- Harry, to jest katolickie liceum, ciągłe modlit... - ona chyba nigdy nie nauczy się akceptacji moich wyborów. 

- Chcę iść do tej szkoły, słyszysz?! - przerwałem ostro matce.

- Jesteś tego pewien? Przemyśl to, synu. Jakbym była Tobą to wybrałabym raczej tam—

- Ale niestety mną nie jesteś i nigdy nie będziesz, zresztą co ty możesz o mnie wiedzieć? Nawet nie jesteś moją prawdziwą matką. - wiedziałem, że ostatnie zdanie ją zaboli, ale nie dbałem o to. Dupek.

- Czasami żałuję, że tam poszłam. Wiesz co? Mogłam cię nie adoptować. Mogłam cię tam zostawić; wychudzonego, brudnego, zaniedbanego. - wymieniła wymachując przy tym energicznie rękami. - Mogłam pójść po rozum do głowy, a nie do domu dziecka. - dodała cicho chrapliwym głosem.

- Mogłaś. Też czasami żałuję, że mnie wzięłaś. Mógł mnie adoptować Brad Pitt i Angelina, a nie kobieta, która po tym jak poroniła, wpadła w depresję i pod wpływem impulsu udała się do sierocińca. Simon zmarł w twoim brzuchu tylko i wyłącznie przez— uderzyła mnie otwartą dłonią w policzek. Ugh...

- Nie waż się wypowiadać jego imienia! - huknęła czerwieniąc się ze złości. Co za nowość...

- Ała!... Ale boli, chyba złamałaś mi szczękę. Dzwoń po karetkę! - kpiłem, trzymając się za lewą część twarzy. Debilka.

~×~

Stałem przed okazałym budynkiem szkoły. Ściany miały wyblakły odcień żółtego. Dookoła rozpościerał piękny ogród z dużą ilością kolorowych kwiatów. Gdzieniegdzie stały białe posążki przedstawiające aniołki. Do moich uszu docierał szum wody, dochodzący z małej fontanny.

- Wow, ale pięknie! - stwierdziła matka, rozglądając się na boki. - Mam nadzieję, że szybko znajdziesz tu nowych kolegów i zostaniesz na dłużej, niż niecałe osiem miesięcy. - mruknęła dokuczliwie, przypominając mi o dawnej szkole. Boże.

- Psujesz nastrój. - warknąłem półgłosem i bez odwracania się do tyłu, ruszyłem w stronę wysokich drzwi, ciągnąc za sobą wielką walizkę.

Jest kwiecień. Do poprzedniego liceum chodziłem ponad pół roku. Postanowiłem się przenieść, bo miałem ku temu powody, o których wie tylko on. Wszyscy, łącznie z moją matką i ojcem, są przekonani, że zmieniłem szkołę ze względu na otoczenie. Jestem otwartym homoseksualistą, przez co nie miałem życia w małym mieście, jakim jest Holmes Chapel. A tu, w Doncaster, nikt mnie nie zna. Nikt mnie nie będzie obgadywał, wyzywał, wytykał palcami, wyśmiewał, obrażał czy poniżał. Zamykam gorszy rozdział mojego życia, przewracam kartkę i zaczynam od nowa. Z czystym sumieniem. Chcę się zmienić. Pokazać swoje prawdziwe oblicze. Chcę być w końcu sobą.

~×~

- Tutaj masz plan lekcji. Zaczynasz zawsze o 7:30. Liam oprowadzi cię po szkole. - oznajmiła moja nowa wychowawczyni, która przedstawiła się jako Karen Brooks - zastępca dyrektora i nauczycielka łaciny. - Chodź, zaprowadzę cię do niego. - zaproponowała przyjaźnie.

- Dobrze, dziękuję. - zgodziłem się krótko. Nienawidzę okazywać fałszywej sympatii, czy przesadnej uprzejmości.

Wspominałem już, że jest to męskie liceum? Jeśli nie, to właśnie to robię. Dowiedziałem się od pani Brooks, że uczęszcza tu 78 uczniów. To bardzo mało, jak na tak duży budynek.

Ojciec DyrektorWhere stories live. Discover now