Rozdział 28

6K 214 41
                                    

~ Eleonore ~

Jutro w południe wracamy do Bostonu. W końcu po dwóch latach będę miała możliwość dokończenia moich studiów. Władze uczelni na szczęście zgodziły się żebym zaczęła od momentu, w którym przerwałam. Musiałam niestety napisać kilka zaliczeń sprawdzających moją wiedzę z pierwszych trzech lat, ale poszło mi bardzo dobrze. Dzięki temu właśnie startuję z czwartym rokiem. Kilka pierwszych miesięcy to będzie powtórka tego na, co wcześniej już uczęszczałam, ale przynajmniej utrwalę swoją wiedzę.

Jest mi trochę przykro, że Peter poleci z nami tylko po to żeby pomóc nam się tam zorganizować i później będziemy musieli się rozstać na miesiąc. Coś tam filia w Londynie ma kłopoty i trzeba to tam na miejscu ogarnąć. Ethan poleciałby, ale nie chciał zostawiać samej Isabelli na tak długo. Rozumiem to, bo wiem jak ciężko jest samej będąc w ciąży.

- Skarbie wszystko spakowane? - wyrwał mnie z moich myśli Peter, który wszedł właśnie do sypialni.

- Tak wszystko - powiedziałam ze smutkiem - Jezu nie myślałam, że przyzwyczaję się tak do bycia tutaj przez te dwa miesiące.

- Dwa lata szybko zlecą i wrócimy tutaj. Mówiłaś, że doktorat już możesz robić tutaj.

- Tak, ale i tak jest mi dziwnie znowu opuszczać Nowy Jork.

Peter podszedł do mnie i objął mnie. Teraz nie wyjeżdżam stąd ze złamanym sercem i na pewno nie zniknę na dwa lata, jak poprzednio. Moja mama już planuje święta choć do nich jeszcze kilka miesięcy. Jestem teraz pełna nadziei na lepsze życie. Musimy tylko przeżyć z Peterem ten miesiąc bez siebie i wszystko zacznie się układać po naszej myśli.

- Nie wiem jak ja wytrzymam bez ciebie cały miesiąc Peter - wtuliłam się w niego mocniej - już tęsknię, a jeszcze mamy przed sobą jutrzejszy dzień.

- Skarbie nie musisz mi mówić, bo ja mam dokładnie to samo.

Podniosłam do góry głowę i spojrzałam w jego ciemne oczy. Było w nich widać tak dużo miłości. Peter pochylił się i musnął lekko moje usta. Oplotłam go moimi rękami z tyłu szyi i podniosłam się lekko na palcach do góry. Złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Rozchyliłam moje wargi i pozwoliłam jego językowi penetrować moje usta od środka. Peter nie przerywając pocałunku podniósł mnie do góry, a ja odruchowo oplotłam go nogami w pasie. Podszedł do łóżka i ostrożnie się nad nim pochylił. Położył mnie delikatnie i zaczął błądzić po moim ciele dłońmi.

- Kochaj się ze mną Peter - wyszeptałam patrząc mu w oczy - muszę cię poczuć w sobie zanim rozstaniemy się na ten miesiąc.

- O niczym innym nie marzę kochanie.

Rozebraliśmy się z naszych ubrań i Peter ponownie ostrożnie położył mnie na łóżku. Zaczął całować mnie po szyi i schodził z pocałunkami coraz to niżej. Jego prawa dłoń błądziła po moich udach aż w końcu doszła do mojego centrum. Zaczął masować palcami moją cipkę, a ja przy tym wydobywałam z siebie ciche jęki. Już dawno nie robiliśmy tego tak spokojnie, delektując się każdą chwilą.

- Mmm Peter nie przestawaj, jest mi tak dobrze teraz.

- Nie mam zamiaru kochanie. Jesteś już taka mokra - wyszeptał do mojego ucha i przygryzł lekko jego płatek - kocham cię Eleonore.

- Achh - w tym momencie zanurzył we mnie swoje palce - a ja ciebie Peter.

Zassał skórę na mojej szyi i przez chwilę ją ssał. Założę się, że jutro będę miała tam ślad, ale to nieważne. Liczy się tylko tu i teraz.

Jedna chwila zapomnienia (Jedna Chwila Cz. 2) (18+) ✔️Where stories live. Discover now