~22 ,,Byłby, ale teraz jesteś z nami i nie ma prawa cię tknąć."

216 15 1
                                    

Pamiętajcie o zostawieniu gwiazdki lub komentarza!

Wysiedliśmy z auta i weszliśmy na podwórko.

- Wiesz co się stało?- zapytałam chłopaka, patrząc na niego z nadzieją.

- Problem w tym, że nie wiem- odparł i przyspieszył swoje ruchy. Stanęliśmy przed odpowiednim budynkiem, a ja ciężko westchnęłam. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi.

Wszystkie osoby skupiły się na nas, znałam już chyba każdego oprócz jakiegoś chłopaka z blond włosami. 

- Dobrze, że już jesteście no to zaczynamy- zaczął Tremblay. Jakoś inaczej tutaj jest. Trzy fotele stoją, kanapa również.

- Ciebie jeszcze nie znam- podejrzany chłopak wstał i podszedł do nas.- Evan jestem.

- Elizabeth, ile jeszcze osób poznam?- zapytałam, patrząc oczekująco na Tremblaya.

- To już wszyscy- odpowiedziała Miley. Na te słowa odetchnęłam z ulgą.

- Coś mi tu nie pasuje- zastanowiłam się.- Gdzie jest stolik.

- No właśnie o to chodzi- zaczął znów Tremblay, ale mu przerwałam.-

- Już wiem! Był stolik i nie ma stolika- wywnioskowałam, a reszta się zaśmiała na moje słowa.

- To nie śmieszne, ktoś się tu włamał. Zabrali wszystko, a stolik był potłuczony. Był ze mną Kai, posprzątaliśmy wszystko i zaczęliśmy przeglądać resztę rzeczy. Nasze noże, pistolety i maski zniknęły. Na szczęście część hajsu trzymam w mieszkaniu, ale część również zniknęła.

- Kogo podejrzewacie?- zapytał Trevor, poprawiając się na kanapie.

Właśnie, czemu wszyscy siedzą na kanapie, a Tremblay na fotelu. Co mam być gorsza? Jedynymi osobami, które tu stoją to ja i Colton. Przeszłam do jednego z foteli i usiadłam.

- Myślę, że Campbell mógł coś zrobić- stwierdził Xavier.

- Ale on leży szpitalu. W piątek wychodzi z tego co mi tata powiedział- wtrąciłam.

- A jego przydupasy?- zapytał Colton nadal, stojąc.

- O nich tata powiedział tylko, że niby nic pamiętają, a oni sami nie chcą zdradzić swojej tożsamości.

- No dobra, więc sytuacja wygląda następująco- Tremblay na chwilę przerwał.- Kai i Trevor macie spytać ludzi, którzy mieszkają w okolicy czy nie widzieli czegoś podejrzanego- chłopaki na jego słowa skinęli głową.- Megan i Colton sprawdzają kamery z okolicy. Odwiozę młodą, a twoim zadaniem Elizabeth jest dowiedzenia się czegokolwiek o stanie Campbella i jego przydupasów.

No chyba nie.

- Jak ja mam to zrobić- fuknęłam wkurzona.

- Kobieto nie denerwuj się tak. Podpytaj ojca- dla Tremblaya wydawało się to łatwe, ale to nie on musi iść do swojego taty i pytać o takie rzeczy.

- Skąd on może w ogóle o tym wiedzieć, przecież to jego kolega z policji mu powiedział, teraz nie musiał nic mu mówić.

- Spytaj się może się czegoś nowego dowiemy, prosimy cię Elizabeth- odpowiedział Tremblay ze stoickim spokojem, kiedy on się stał taki spokojny?

- Nie jestem na twoje zawołanie- przewróciłam oczami.

- Tak właściwie to jesteś- mruknął Colton. No szkoda, że ja o tym nie wiem.

- No właśnie- Xavier uśmiechnął się zawadiacko.- Kochana jesteśmy w gangu, a nie w przedszkolu. To jest rozkaz masz spytać się swojego ojca co się dzieje z Campbellem. Nie ma czy tego chcesz czy nie, chyba nie chcesz skończyć tak jak on? Masz czas do jutra, a teraz jedziemy. Mam ważniejsze sprawy niż uganianie się za tobą.

L O S T   [ W trakcie korekty]Where stories live. Discover now