I nikogo więcej tam nie będzie

1.4K 82 2
                                    

Motyw: Utwór zainspirowany grafiką od the-static-hum. Spotkajmy się zaraz na schodach, żeby wypić kieliszek ginu. (z utworu The National - Nobody Else Will Be There)

Ostrzeżenia: PTSD (Zespół Stresu Pourazowego).

_____

Można by pomyśleć, że skoro magia istnieje już od kilku tysięcy lat, to podstawowa forma oświetlenia nie powinna być w czarodziejskim świecie tak trudna do zdobycia. Jednak w korytarzu dla służby nie szło uraczyć choćby odrobiny blasku świec.

Ciemność była nieprzenikniona i kiedy moje golenie zderzyły się z czwartą, drewnianą skrzynią, zdałam sobie sprawę, że zostawiłam ​​różdżkę w torebce gdzieś w głównej sali, gdzie nadal trwał bankiet.

Zaklęłam pod nosem, pochylając się, żeby pomasować nogę. Powinnam była po prostu wyjść. Absurdem było skradać się jak nastolatka po nieoświetlonym korytarzu, próbując znaleźć kogoś, kogo prawdopodobnie nawet tam nie było.

Wyprostowałam się i westchnęłam. Już miałam zawrócić, gdy w ciemności na krótką chwilę zabłysnął wyraźny punkcik czerwonego światło, po czym szybko zniknął.

Przełknęłam i wypuściłam ciężki oddech.

— Malfoy.

Niedopałek jego papierosa znów rozżarzył się, jednak tym razem na odrobinę dłużej i wystarczająco mocno, by oświetlić jego oczy.

— Granger.

Sposób, w jaki wymówił moje nazwisko, sprawił, że powietrze zawirowało, a wydychany przez Malfoya dym wzniósł się do góry. Mogłam usłyszeć, że trzymał papierosa w kąciku swoich ust.

Przez to przeciąganie przez niego słów było jawniejsze. Bardziej pieszczotliwe.

Zawsze lubił bawić się słowami, mieląc je swoim kąśliwym językiem; eksperymentując z określonymi akcentami.

W jakim celu miałby mówić, co myśli, skoro może to sugerować na co najmniej tuzin innych sposobów bez niedogodności, jaką było prawdziwe zaangażowanie?

Podobnie jak nas wszystkich, Ministerstw trzymało go na dość krótkiej smyczy. Na najkrótszym i najbardziej luksusowym łańcuchu, ale nieprzerwanie pod kontrolą.

Jego ograniczenia sprawiły, że czynił swoje niedopowiedzenia rodzajem swoistej sztuki.

Zazdrościłam mu tej umiejętności, chociaż równie często działała mi ona na nerwy. Czasami żałowałam, że nie potrafię powstrzymać się od powiedzenia tego, co mam na myśli.

Nigdy nie byłam nieśmiała. Byłam „szczera".

— Myślałam, że rzuciłeś palenie — powiedziałam w końcu.

Papieros znów się rozżarzył.

Ostrożnie ruszyłam w stronę źródła słabego światła.

— W dzisiejszych czasach palę tylko w towarzystwie. — Wyciągnął papierosa z ust. Jego słowa znów były ostre.

Wyciągnęłam rękę, starając się na nic nie wpaść ani się o niego nie potknąć, gdy zbliżałam się w stronę jego głosu.

Jego ręka wsunęła się pod moją, jakby eskortował mnie na parkiet. Pociągnął mnie do przodu i w dół ku rozklekotanym schodom dla służby, na których siedział.

Schody były wąskie i ledwo się na nich mieściliśmy. Kiedy usiadłam obok niego, papieros znów się rozżarzył na wystarczająco długo, by oświetlić cały profil twarzy Malfoya.

[T] Antologia | Dramione | OneshotsWhere stories live. Discover now