Rozdział 2

514 23 3
                                    

Tak jak zawsze życie trwało dalej, po ataku na Pucharze Świata w Quiddichu. Po tym jak auror znalazł ich lesie, Harry i Victor zostali eskortowani do reszty zawodników i przyjaciół. Przed rozdzieleniem, obiecali pisać ze sobą i możliwie spotkać się w przyszłości. Kiedy Harry wrócił do namiotu Weasley'ów, był zaatakowany pytaniami przez swoich przyjaciół. Hermiona była najbardziej zmartwiona jego zniknięciem, musiał ją wielokrotnie zapewniać że był bezpieczny cały czas dopóki pomoc nie przyszła.

Chociaż, co prawda, milczał o tym, jak w chaosie zranił czterech Śmierciożerców; zabił kolejnych pięciu i zaprzyjaźnił się z samym Viktorem Krumem. Harry z pewnością nie uważał, że nadszedł właściwy czas, by ujawnić takie informacje.

Nie chcąc spędzać kolejnej chwili w obozowisku, Weasley'owie, Hermiona, Harry i Diggory's (którzy przybyli na mecz), szukali prywatnego świstoklika, który sprowadził ich z powrotem do Nory, gdzie Molly z niepokojem czekała na wieści o bezpieczeństwo jej rodziny po usłyszeniu o ataku na radio i zobaczeniu wskazówek zegara dla tych, którzy wyszli na mecz, obraca się w kierunku „śmiertelnego niebezpieczeństwa".

Tam Harry i Hermiona zostali ze swoimi gospodarzami do pierwszego września. A Wiktor prawie natychmiast dotrzymał obietnicy wymiany listów.

Rankiem po powrocie z mistrzostw świata Harry'ego obudził dźwięk stukania w zasłonięte okno. Obok niego Ron nadal mocno spał, głośno chrapiąc. Harry chwycił okulary, podszedł na palcach do okna, rozsunął zasłony i zobaczył, co wydaje stukanie.

Był to wschodni orzeł cesarski. Harry otworzył okno, wprawdzie zdumiony tym, jakie to majestatyczne. Orzeł wpatrywał się w niego przez chwilę, jakby przyglądał się stojącemu przed nim człowiekowi. Potem wystawała noga. Harry natychmiast zauważył zawiązany wokół niej list.

"Czy to od Wiktora?" Zapytał Harry.

Orzeł kiwał głową. Harry natychmiast odwiązał list z jego nogi.

"Poczekaj tutaj, miałeś długą podróż."

Orzeł nie wykonał żadnego ruchu, po prostu siedział na parapecie w ciszy, gdy Harry zniknął z powrotem w pokoju. Położył list na biurku Rona i przeszedł przez swój kufer w poszukiwaniu myszy, którymi miał karmić Hedwigę. Wspomniana sowa śnieżna została wyrwana ze snu przez dźwięk jej właściciela przekopującego swój kufer. Mrugając powoli, odwróciła się w stronę otwartego okna i nawiązała kontakt wzrokowy z orłem.

Przez kilka chwil oba ptaki drapieżne nie robiły żadnego hałasu ani ruchu, po prostu wpatrując się w siebie jak w bitwie, w której pierwszy mrugnie. Hedwiga jako pierwsza przerwała milczenie; pojedyncze, ciche pohukiwanie uciekające z jej dzioba. Orzeł odpowiedział nieco głośniejszym krzykiem, ale nie na tyle, by obudzić wciąż chrapiącego Rona.

Harry w końcu znalazł martwe myszy w pudełku pod zaklęciem zastoju. Otworzył je i odwrócił się w stronę orła, tylko po to, by zauważyć, że wpatruje się w Hedwigę, która również wpatrywała się w niego.

"Przepraszam, Hedwigo. Obudziłem cię?"

Sowa śnieżna zwróciła się do swojego właściciela i nonszalancko pohukiwała.

"Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że daję orłowi jedną z twoich myszy. Dostarczenie mi listu miało długą podróż."

Hedwiga ponownie nonszalancko zahukała, odwracając wzrok na orła. Harry wyjął mysz z pudełka i wrócił na parapet.

„To jest, moja sowa, jej imię Hedwiga, zwykle je  je po długich podróżach." Powiedział Harry, kładąc mysz przed orłem. "Nie wiem zbyt wiele o orłach, ale skoro jesteś ptakiem drapieżnym, zakładam, że to też jest coś, co jesz?"

|PL| Vestiges of NormalcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz