Chapter nineteen

341 26 4
                                    

[Trzy lata temu}

-Nie musisz tego robić.

Proszę, przestań.

-Myślisz, że nie chcę? - Jego usta podążyły w dół rozciągniętej skóry, badając każdy smukły jej skrawek - Mam gdzieś całą resztę. One nie potrafią się nawet zachować. Posłuszne dziwki. Ale ty jesteś inny. Pomimo wszystko dalej mi się stawiasz i to jest kurwa gorące - Warczał, rozchylając cienkie mocniej, gdy jego dłoń zabrnęła do własnego paska, a Wooyoung wiedział, że nie ma już nadziei. Mężczyzna zrani go ponownie i nie było nikogo, kto mógłby go powstrzymać.

Nie.

-Będę grzeczny... błagam tylko... - Uderzenie spadło na jego policzek, sprawiając, iż słone łzy mieszające w sobie ból, przerażenie i frustrację napłynęły do jego przysłoniętych oczu.

Zatrzymaj... nie dotykaj.

-Nie chcę kurwa, żebyś był grzeczny! Czego nie rozumiesz?! Przyszedłeś tu z myślą, że co? Dam ci mieszkanie, pomoc, jedzenie? Zapłacę za pierwsze lekcje? Świat nie jest idealny, a podpisując tę umowę, podpisałeś również cyrograf. Przestań więc zgrywać niewiniątko! Kurwa uzmysłowię ci, że nie jesteś taki niewinny, jak się uważasz - Wrzasnął zaciskając swą dłoń na drobnym gardle chłopca, aż ten utracił wszelaki oddech w swej piersi. Tak bardzo żałował wszystkich swoich słów. Chciał wrócić do chwili, gdy ich jeszcze nie powiedział, zaprzepaścić cały swój plan, ale przeżyć. Vincenz wykorzystał chwilę, kiedy usta Wooyounga otworzyły się szeroko w przerażeniu, wpychając do nich swoje długie palce.

Vincenz, nie.

Z satysfakcją obserwował walkę chłopca. Obserwował, jak ten krztusi się niemiłosiernie i walczy o odrobinę swobody. Podobało mu się to. Poczuł się władcą, a jego spodnie stały się boleśnie ciasne, błagając o uwolnienie. A ich życzenie zostanie spełnione.

Pomocy.

-Policja! Otwierać w tej chwili!

-Co jest kurwa? - Warknął mężczyzna, ponownie spoglądając w stronę ciała pod sobą, dostrzegając drobny, słodki uśmieszek zadowolenia malujący jego sine usta - Coś ty zrobił?!

-Nie zranisz już nikogo więcej - Wysapał ciężkim oddechem, kaszląc brutalnie, kiedy jego kochanek przerwał uścisk na szyi, pospiesznie wstając ze swojego miejsca. 

Wooyoung czuł się zaś dumny.

A przynajmniej tak było do chwili, kiedy jego noga nie stanęła w fali piekielnego ognia, sprawiając, iż bolesny krzyk wyrwał się z jego nadużywanego gardła. Starał się skupić, nie wiedząc, co się dzieje. Dlaczego. Czemu... Jego noga zwykle paliła, rozchodząc się paskudnym cierpieniem z trzech odmiennych miejsc. Nie mógł zrobić jednak nic, gdy dłoń owinęła się na jego rannej kostce, przekręcając ją mocniej w pragnieniu agonii.

To boli! Przestań!

Szloch przejął jego ciało wraz z bezwładnym błaganiem, aby ktoś zakończył jego cierpienie. Modlił się nawet o śmierć, widząc jedynie oślepiającą biel bólu. Ledwo docierało do niego, iż policja wtargnęła do środka. Ledwo rozumiał, iż może to wszystko się już skończy. Skupiał się na bólu, nie potrafiąc myśleć o niczym innym, niż to, jak piekielnie pochłania jego wszystkie kończyny.

-Odejdź od niego! - Młody funkcjonariusz wycelował swą broń w stronę męskiego ciała, z przerażeniem śledząc linię młodszego. Wiedział, że sytuacja jest zła, lecz nigdy nie sądził, że aż tak. Widok był przerażający, gdy śledził ociekającej krwią nadgarstki, zmierzwione włosy, bladą skórę, sine usta, krwiste pręgi odcisków dłoni na szczupłej szyi, wychudzone ciało, które prezentowało każdą możliwą kość... najgorsze jednak było o cale dalej, gdy spojrzał na zmasakrowaną nogę płaczącego chłopca, wciąż uwięzionego w ciasnym objęciu psychopaty.

-Poderżnę mu gardło! - Zagroził mężczyzna, wyrywając kawałek rozbitego szkła z zalewającego się szkarłatem uda, nim przyłożył go do szyi płaczącego, wyraźnie nieświadomego dziecka.

Yunho zamarł. Nie był na to gotowy. Jego ciało zapomniało podstawowych wartości życia, po prostu zastygając w czystym otępieniu. Do czasu, aż ogłuszający wystrzał nie przeszył gęstego powietrza.

-Idź po dzieciaka! - Chwilę zajęło mu zrozumienie, iż rozkaz kierowany był wprost do niego i bezmyślnie rzucił się w stronę Wooyounga, siłą odpychając ranione ciało kryminalisty, którym zajmowali się jego podopieczni.

On sam wyciągnął nóż, upuszczając pistolet tuż obok, nim pospiesznie rozciął wiązania pokrwawionych nadgarstków, delikatnie sięgając po opaskę. Był przerażony, kiedy Wooyoung wzdrygnął się, płacząc jedynie mocniej, gdy musnął jego skórę w niewinnej próbie pozbycia się materiału, a jego oddech stawał się niebezpiecznie szybki.

-Wooyoung.

Wooyoung

-Wooyoung to, ja. Yunho. Nie skrzywdzę cię. Już jesteś bezpieczny - Nic jednak nie wydawało się pomagać, więc bezmyślnie zignorował wszelkie ostrzeżenia swojego umysłu, ściągając opaskę w załzawionych oczu, jednak nie dotknął już chłopca, wiedząc, iż byłby to zamach na traumatyczne przezycia - Już w porządku. Zabierzemy cię do szpitala, dobrze? - Obserwował, jak powieki mrugają szybko, nieprzyzwyczajone do światłą, a niewielkie, nagie ciało siedemnastolatka przesuwa się pospiesznie w dal, przerażony.

Wooyoung!

-Nie. nie. proszę... Nie. Ja. Zrobię. Wszystko - Oddechy chłopca były krótkie i szybkie wraz z narastającą paniką, a Yunho nigdy nie czuł się tak potwornie bezsilny. Nie przejmował się już, kiedy mężczyzna wrzeszczał wszelakie, piekielne paskudztwa w ich stronę, szarpiąc się i wyrywając z objęć znacznie bardziej doświadczonych funkcjonariuszy policji. W pełni skupił się na dziecku, które walczyło o swój ostatni dech.

Nie. nie. proszę... Nie. Ja. Zrobię. Wszystko

-Wooyoung, będzie dobrze. To ja, pamiętasz? Obiecałem ci, że zapewnię ci bezpieczeństwo - Wyszeptał starszy, powoli, delikatnie wyciągając dłoń  kierunku chłopca, pozwalając mu wybrać, choć odtrącenie byłoby bolesnym.

Błagam oddychaj!

Ku jego szczęściu Wooyoung tego nie zrobił, nagle wydając się przejrzeć na oczy i skucząc przyczołgał się wprost do mężczyzny, którego utożsamiał z ochroną. Nie mógł zatrzymać pospiesznego oddechu, ani rozpływającego się otoczenia, lecz walczył z tym, stając się wiotkim w silnych objęciach mężczyzny, który dał mu nadzieję na lepszą przyszłość. Który obiecał mu wolność.

-M-Moja noga - Płakał ciężko, bojąc się spojrzeć w dół. Zamiast tego chował się w ramionach starszego, obawiając się, iż Vincenz wróci dokończyć to, co zaczął.

Wooyoung wróć do mnie...

Touch Me //WooSanWhere stories live. Discover now