Dziwna jaskinia, szop i zbieg.

49 2 2
                                    

Obudziłem się przywiązany do krzesła w... jaskini? Obok mnie siedziała ta bestia z lasu, patrząc się na mnie przerażającym wzrokiem. Przede mną był stół a na kamiennej ścianie było zawieszone kilka notatek. W lewym rogu jaskini leżał mój plecak. Nagle usłyszałem za sobą dźwięk metalowych butów, które zaczęły się do mnie niepokojąco zbliżać. Na szczęście postać mnie ominęła i przysiadła przy moim plecaku. Istota wytrzepała z niego wszystko i wstała z mieczem. Pomachała nim, przecięła jedną notatkę i zaśmiała się. Po chwili wyrzuciła miecz pod stół. Gdy zwróciłem istocie uwagę, że miecz należy do mojego taty, postać natychmiast się do mnie zbliżyła. Gdy wyszła z cienia zobaczyłem że to człowiek. Nastolatek miał na sobie czarną pelerynę i kaptur, jeden żelazny naramiennik na lewym ramieniu, oraz białą chustę, która zakrywała jego twarz. Chłopak zdjął chustę i kaptur, spojrzał na mnie z żalem i powiedział:

- Ja nie mam ojca... ani matki.

Już wiedziałem W STU PROCENTACH z kim mam do czynienia. Siedziałem przed Varianem, zbiegiem z więzienia, który chciał ocalić ojca. Serce biło mi jak szalone, ponieważ byłem w kontakcie wzrokowym z kimś, kto prawie zabił królową. Varian stanął przed bestią, i z wielkim impetem rzucił w nią jakąś niebieską kulką. Na miejscu potwora pojawił się szop który zgrabnie usiadł Varianowi na głowie. Chłopak ominął mnie i wyszedł na zewnątrz. Zdołałem tylko usłyszeć:

- Ruddiger zaraz uwolni cię żebyś mógł tu chodzić i przypilnuje żebyś nie uciekł. Wrócę za trzy dni.

Faktycznie szop przegryzł liny i oprowadził mnie po jaskini. Nadal nie mogłem uwierzyć, że Varian oszczędził mi życie (a nawet je wcześniej uratował przed wilkami). Milczałem.

Zostało mi tylko czekać, aż Varian wróci...

Varian, alchemia i Albert: Początki. ZAKOŃCZONEحيث تعيش القصص. اكتشف الآن