Obietnica i poszukiwania.

37 1 4
                                    

Obudziłem się w komnacie Księżniczki Roszpunki przywiązany włosami do krzesła. Pierwsze co powiedziałem to:

- Znowu?! czy ludzie mogą przestać wiązać mnie do krzeseł i brać w dziwne miejsca gdy jestem nieprzytomny?!

Wtedy zdałem sobie sprawę że przede mną stały trzy osoby. Na środku stała Księżniczka, na lewo od niej jakaś laska, a na prawo, trochę dalej stał facet i opierał się o komodę. Kobieta podeszła do mnie i spytała mi się groźnie:

- Co stało się w tej jaskini?!

Westchnęłem.

- Obiecałem Varianowi, że nie powiem.

- Najpierw pójdę do tego bachora i go uduszę gołymi rękami, a później zasztyletuje ciebie!!! - krzyknęła zdenerwowana kobieta.

- Wyluzuj Cass, to tylko dziecko - powiedział spokojnie facet.

- Mam 12 lat - powiedziałem lekceważąco.

Ale oni mnie już nie słuchali.
Kobieta obraźliwe uniosła się:

- Ojojoj, nie zdziwiła bym się gdyby był z twojego rodu głupoty JULKU! I nie nazywaj mnie Cass!!

- Ej! To już za wiele!

Obydwojga zaczęli się kłócić. Z kłótni wynikało że kobieta to Cassandra a mężczyzna to Julek. Już mieli się pozabijać, gdy Roszpunka wydarła się na całe gardło:

- CZY MOŻECIE SIĘ OGARNĄĆ?! PRZESŁUCHUJEMY ŚWIADKA!

Skłócona dwójka spojrzała na mnie, na księżniczkę, jeszcze raz na mnie i przestali mówić. Roszpunka ponownie spytała mi się:

- Powiesz nam proszę co się stało Albercie?

Opowiedziałem im w końcu wszytko. Gdy tak opowiadałem, Julek zaczął strzelać facepalmy, Cassandra znacznie posmutniała, a Roszpunka wydała się zamyślona. Na zajutrz wysłano oddział żołnierzy na poszukiwania Variana, a mnie zamknięto w zamku na tydzień "dla bezpieczeństwa". Żałowałem, że złamałem obietnicę Variana, bo w książce pisano, że chłopak jest na to bardzo wrażliwy i to było powodem jego zdrady.

Dwa dni później znaleziono go i wtrącono do lochu...

Varian, alchemia i Albert: Początki. ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now