Część 2. Prolog.

2.4K 215 5
                                    

-Aniele Alice masz misję.- powiedział Razjael - wrócisz do świata ludzi i uratujesz go.

-Ale co ja mam zrobić? - spytałam

-zabić Lucasa i jego rasę- odpowiedział, ale zanim ja zdołałam coś powiedzieć przeniósł mnie do świata ludzi. Stałam w pokoju gościnnym u Magnusa

-No tak, bo ja nie mam nic do powiedzenia- mruknęłam i schowałam skrzydła. Od kad umarłam minął miesiąc. Razjael powiedział mi wszystko co chciałam wiedzieć i poznał mnie z moja matka. Okazało się, że jestem Aniołem z krwią demona, ale anielska krew ma przewagę i jestem właściwie Aniołem tyle, że demonicznym. Liam jest moim ojcem i po nim mam krew demona, bo czarownicy mają w sobie krew demona. Moja mama została wygnana za zdradę. Na ziemi poznała Liama. Zakochała się, ale nie wiedziała, że z tego stworzą mnie. Kiedy dowiedziała się, że jest w ciazy urodziła mnie i uciekła zostawiając dziecko Liamowi. Liam oddał mnie przyjaciółce mojej mamy i powiedział, że znalazł mnie przed jego drzwiami, ale ktoś się dowiedział czym jestem i zaczął na mnie 'polować'. Moja mama wróciła i chciała mnie zabrać, ale okazało się, że znów może być Aniołem. Zrezygnowała ze mnie i wróciła tam. Liam czasami mnie odwiedzał, ale nie chciał mnie. Pewnie zastanawiał się czy jestem jego dzieckiem. Lucasa mama poznała przypadkowo, jak wypełniała misję. Dowiedziała się też wtedy o Jonathanie. Miała zabić Lucasa, ale w nim także się zakochała. Nie mieli razem dzieci, ale on chciał mieć ją dla siebie. Kiedy dowiedział się o mnie zwariował, ale postanowił mnie zabić i stworzyć więcej takich jak ja. Armia takich jak ja? On chyba serio zwariował. Wyszłam z pokoju i usłyszałam głosy.

-Musimy ją szukać! Musimy znaleźć Lucasa!-ktoś krzyczał, ale nie wiedziałam kto

-Jonathan uspokuj się! Co my mamy zrobic!? - ktoś wykrzyknął. Wiedziałam juz, ze tam jest Jon.

-Liam proszę chociaż ty mi pomóż- błagalnym tonem mówił Jonathan. Miałam ochotę podejść i go przytulic. Powiedzieć, że już tu jestem i nic mi nie jest, ale najpierw musiałam znaleźć Josha i go 'naprawić'. Szybko się odwróciłam i wyszłam z mieszkania. Wiedziałam gdzie znajdę Josha, wiec się tam udałam.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Tak, jak przed tem stałam i nie wiedziałam: pukac czy nie pukac? Ostatecznie zapukałam. Otworzył mi Josh. Miał podkrążonę oczy i roztrzepane włosy. Patrzył na mnie pustym wzrokiem.

-Niczego nie chce kupić. - powiedział zmęczonym głosem i juz miał zamiar zamknąć drzwi, ale ja je przytrzymałam.

-Josh posłuchaj mnie. - powiedziałam wchodząc do jego domu- Wiem, ze mnie nie znasz...- przerwał mi

-Znam cie. Tylko nie wiem skąd. Czasami czuję ból tutaj - wskazał na pierś tam gdzie powiniena znajdować się runa parabatai. Ja także dotknęłam tego miejsca.

-Josh łączy nas wielka moc. Magia jaka nigdy ci się nie śniła. Jesteśmy jednością. Wiesz o tym i ja to wiem. -złapałam go za rękę - wystarczy, że uwierzysz.

-Wierzę. Nie wiem czemu, ale wierzę. - powiedział, a ja go przytuliłam. Bardzo mi go brakowało.

-Chodź wyjaśnię ci wszystko.- powiedziałam i pociągnęłam go w stronę jakiegoś pokoju.
__________________
Dzisiaj miałam najlepszy, a za razem najdziwniejszy dzień w życiu!  Ale szczegóły zatrzymam dla siebie :D alw cieszcie się,  bo dzięki temj dniu wstawiam rozdział! I jak?
Ps. Chcę poinformować, że im więcej komentarzy tym rozdział będzie wcześniej!  Dlatego KOMENTOWAĆ :3

Anioł PiekłaWhere stories live. Discover now