Rozdział 3 - Dwa życia, jedno serce

21 2 28
                                    

– Posłuchaj mnie tępy Świniaku. – Lawless w swojej człowieczej wersji krążył po pokoju, próbując samemu się uspokoić. Świece rozpalone już były dla nocy, która tak usilnie spoić próbowała wszystko sobą. Wraz z każdym krokiem blondyna ogień tańczył raz w jedną, a raz w drugą. Słońce prawie już zaszło, a oni rozbudzeni wiedzieli, że prędko tej nocy nie zasnął. - Nie interesuje się co się z tobą działo i jakie jeszcze masz pytania. Wytłumaczyłem Ci już wszystko odnośnie naszego kontraktu. - Albo raczej wszystko, co było mu na rękę.

Zapadła cisza, która dziwiła Lawlesas na tyle, by spojrzeć na swojego nowego kontrahenta z lekko uniesioną brwią. Obserwował go chwilę, gotowy na reakcję, która nie nastąpywała. Patrzył na jego lekko obniżoną twarz, której długie i gęste włosy zakrywały czoło i część oczu. Mimo że było on młody, również i brodę miał dość gęstą, acz zadbaną. Sam chłopak zdawał się być ostoją typowej męskości, lecz i taką o którą trzeba dbać.

– Jak Ty w ogóle masz na imię? – zapytał Lawless.

– H...

– Nie interesuje mnie to. – przerwał mu i znów zaczął krążyć po pokoju, próbując wymyślić jak uciec z tego bagna w którym się znalazł, a jednocześnie jak wykorzystać tę sytuację. Ciche kroki w tym pomieszczeniu zdawały się być wręcz stukotem zaprzęgu konnego. Stuk i stuk, zagięcie belek po których chodził i ciche odgłosy ubrań w ruchu. Spokój wymieszany z paranoją. Tym teraz było to pomieszczenie. Paranoją ze strony mężczyzny, który dowiedział się nagle co wziął pod swój dach i na co skazał samego siebie, za dobroć którą wykazał.

– Mówiłeś, że dobiliśmy targu. – Lawless znowu przystanął i z zawiedzioną miną spojrzał na szatyna.

– Nie jesteś zbyt bystry, co? Dobiliśmy targu w którym to ja jestem najważniejszy i...

– Ja. – Nawet Lawless nie zorientował się kiedy ten apatyczny przed chwilą mężczyzna zmienił się w inną osobę. Jego skulona postawa zmieniła się wręcz w rosłego byka, który górował nad nim i wzrokiem o ponad głowę wyżej patrzył na niego jak na plugastwo. Twarz wykrzywiona jego była w grymasie obrzydzenia. Cała jego postura nagle stała się dziwnie mroczna i tak niepodobna do kogoś, kogo przed chwilą widział. – Widzę, że chciałeś mnie oszukać.

A mimo tego, że Lawless nie dawał nigdy sobą pomiatać, tak teraz pozwalał mu na to zachowanie. Powód był jeden - zaintrygowanie. Osoba mężczyzny stała się dla niego na nowo barwna. Widząc go po raz pierwszy i przez następne sytuacje miał jeden tylko jego obraz i jakże był on nudny. Nie pałał do takich osób pozytywnymi uczuciami. "Herosi", którzy poświęcają siebie dla innych, nie myśląc nad konsekwencjami. Prawość to ich drugie imię. Jakże przewidywalne i błędne w samej podstawie. Świat nie był równy. Ludzie nie byli równi w swoich życiach, to czemu mieli być i w prawie? Lawless uważał obecnie, że to jaką karę dostają zależy od całości osoby, a nie od czynu. Nie osądziłby tak samo pani od jabłuszek i dawnego Lorda tych ziem. Nawet gdyby pod sądem byli za tą samą zbrodnie. Ludzie nie byli równi, nie będą. Choć i tu widział, że ten "Heros" przed nim wcale Herosem nie był. Czyżby się mylił? Czyżby to była podpucha i ta osoba wcale tak prawa nie była?

– Mówiłeś, że jesteś servampem. Już tu popełniłeś błąd drogi Nielsu – Nadal pogardliwy ton już teraz zaśmiewał się z Lawlessa, będąc o krok przed nim. – Nie bądź idiotą myśląc, że nie znam Angielskiego. Wychowywałem się na wielu dworach, a moją drugą matką była Guwernantka Sylviane, córka hrabiego Texiere. Wyedukowana kobieta, jako jedna z nielicznych której udało się wpełznąć do samej polityki, będąc płci żeńskiej. Diabelnie przebiegła osoba z umysłem geniusza. Za to moja matka potrafiła lawirować między tym co jej się opłaci, a tym co zabije. Samo to, że wyszła za mąż za Hrabiego, wywodząc się z tak słabego rodu z którego pochodziła i jak mało posagu miała. Owinęła sobie mojego ojca wokół palca, a reszta dworu tańczyła tak, jak im zagrała. Wychowywały mnie dwie chytre osoby, uczyły, karmiły i bawiły. Od dziecka uczę się wielu profesji, nauk i dziedzin. Chodzono ze mną od najmłodszych na salony, zapoznawano z każdą możliwą kulturą i tłumaczono zależności każdego z gości i każdych z państw. Angielski przy tym jest wręcz obrazą mnie. Servamp, pochodzi od Servant. Nawet głupi to wychwyci. Jesteś sługą. MOIM sługą, a przez to...

Reincarnation - Lawless x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz