~to co mnie inspiruje~

803 79 16
                                    


Dwie roześmiane dziewczyny jako pierwsze weszły do pomieszczenia z napisem na drzwiach "Pracownia plastyczna" i skierowały się do rzędu pod oknem. Czarnowłosa stanęła przed swoją ławką i wpatrywała się w przedmiot leżący na drewnianym blacie.

- Co to? - Rudowłosa zajrzała jej przez ramię. - Babeczka? Ciekawe od kogo?

- Taaa... Ciekawe. - Nikły uśmiech wkradł się na jej usta. Doskonale wiedziała od kogo.

- Jest karteczka! - Złapała ją szybko. - Nie pogniewasz się, jeśli ją przeczytam?

W klasie zaroiło się już od uczniów wchodzących po przerwie na lekcję.

- Oddaj.

- U. Liścik miłosny - powiedziała śmiejąc się z koleżanki.

- Spadaj! - Wyrwała jej świstek papieru.

- Już, już cisza. - Profesor Dębek weszła do klasy. - Siadać na miejsca.

Usiadła na swoje miejsce. A za nią wścibska właścicielka brązowo-czerwonych oczu.

Otworzyła karteczkę:

"Byłem winny Ci babeczkę.^^Nie było czekoladowych...

Mam nadzieje, że lubisz truskawki. ;*"

Spojrzała na babeczkę z truskawką na wierzchu. Uśmiechnęła się pod nosem.

- Na górze fiołki na dole róże. A wy kochacie się jak dwa aniołki... - Rudowłosa nadal nabijała się z koleżanki.

- Och, zamknij się wreszcie - szepnęła. - A poza tym coś pomieszałaś.

- Już, już. Spokój - nauczycielka przypomniała, że jest w klasie. - Dzisiaj temat, jak i technika dowolna - po klasie rozniósł się szmer zadowolenia. - Już, już. Jednak przy rysowaniu myślcie o tym, co was inspiruje. Co skłania was do rysowania, malowania....

- Oho. Dębek się wczuwa - szepnęła czarnowłosa do koleżanki. Obie zachichotały.

Tak. Pani Profesor od sztuki. Nikt nie wiedział czy to taki standard, czy niepisany pakt, że wszyscy nauczyciele od sztuk pięknych musieli być walnięci. Ta była. I to ostro. Nawiedzona nauczycielka, z którą miały lekcje przez cały tydzień. Jak to na klasę artystyczną przystało. Raz w tygodniu nawet miały trzy lekcje z rzędu z tym świrem. Mimo to wszyscy lubili panią Dębek.

Była miła, zawsze uśmiechnięta i zabawna. A jak zaczęła gadać o sztuce, technikach, tematyce, używania pędzli, mieszania farb, kreskach, grubości ołówków, odcieniach, gammie kolorów itd.

Robiła to z takim przejęciem. Tak jakby opowiadała o pierwszej miłości, czy zabójstwie. A tak na marginesie była ich wychowawczynią.

- Przypomnijcie sobie, co i dlaczego zmusiło was do wzięcia ołówka w rękę. I postawienia tej pierwszej kreski na papierze - mówiąc, przymykała oczy. - Co sprowokowało was do myśli "Tak chce rysować!" "Chce tworzyć!" - uniosła głos. Klasie źrenice się powiększyły i patrzyli, czy w razie czego nie pomóc nauczycielce, jakby dostała zawału serca z podekscytowania. - Niech ta rzecz, która was intryguje, przepełni wasze myśli, serca i duszę... - umilkła na chwilę. - Do dzieła!

Uczniowie jeszcze chwile patrzyli ze zdziwieniem na wychowawczynie i zaczęli, jak to ona ujęła... "Tworzyć!"

Czarnowłosa wzięła ołówek w rękę, zastanawiając się. pukała nim w kartkę. To chyba proste muzyka mnie inspiruje - pomyślała. "Ja chłopak z klasy muzycznej równa się muzyka, której wszyscy słuchamy." - Zaszumiały jej w głowie słowa granatowookiego, które niedawno słyszała. "Niech ta rzecz, która was intryguje, przepełni wasze myśli...". Rzeczą, która mnie intryguje, jest muzyka... Proste... Tylko że przez tego idiotę muzyka kojarzy mi się z nim... Wypuściła głośno powietrze i położyła się na ławce. Muzyka pomaga mi rysować... - postanowiła. - I on tego nie zmieni... Nawet jeśli z nim mi się kojarzy. Podniosła się i zaczęła rysować.

Dwa Czarne AniołyWhere stories live. Discover now