Spacer

856 92 4
                                    

Piasek,drzewa,las,morze,góry. Przepiękny widok. Stoję na urwisku trzymając kogoś za rękę.odwracam w tą stronę głowę i widzę...

Taki piękny sen. Kogo trzymałem za rękę? Gdzie byliśmy? Jak się tam znaleźliśmy? Chciałbym odpowiedzieć sobie na te pytania, ale nie potrafię. Jestem sam w pokoju. Z dołu słychać bardzo głośną rozmowę.
- Dlaczego dzisiaj musi przyjechać??!
- Później wyjeżdża.
-Ale ja nie chcę, żeby ONA przyjechała.
-Dlaczego?
-Zaraz będzie mówiła, że ze złą osobą życie sobie ułożyłem.
-To nie jest dobry pretekst.
- To może ruszy cię to, że chciałem dzisiaj wyjść z Deidarą na spacer o 20:00??

Więcej niestety nie usłyszałem. O kogo chodzi? Nie zaprzątałem sobie tym głowy. Postanowiłem się ogarnąć i zejść na dół. Poszedłem do łazienki, wziąłem prysznic i ubrałem się. Zszedłem na dół. Nikogo nie było. Poczułem się dziwnie. Tak jakbym zaczął się... Bać? Może. Odzwyczaiłem się od samotności. Postanowiłem zrobić sobie herbaty. Kiedy zalewałem wrzątkiem kubek poczułem jak czyjeś ręce oplatają mnie w pasie.
-Czemu nic nie jesz?
Wzdrygnąłem się. Jego ciepły oddech owiał moje ucho. Zarumieniłem się, czułem to.
-N-nie jestem głodny..
Odwrócił mnie do siebie przodem.
-Ty się rumienisz!
Zaczął się cieszyć. Przypadkowo, a raczej tak mi się zdawało, musnął moje wargi swoimi. Zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. Co się ze mną dzieje? Odruchowo zasłoniłem piekące miejsca dłońmi. Sasori szybko je zabrał.
-Nie. Chcę patrzeć jak się rumienisz. Chcę widzieć efekty moich starań.
Nie wiedziałem o co mu chodzi. Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć gdy ten mnie pocałował. Robił to powoli i delikatnie, wkładał w ten pocałunek całe swoje serce. Nieświadomie zacząłem go oddawać. Zostałem złapany za uda i zmuszony do oplątania wokół bioder rudego. Zanurzyłem rękę w jego włosach. Boże, jakie ma wspaniale puszyste włosy! Bawiłem się nimi delikatnie ciągnąc za końcówki. Chłopakowi najwyraźniej się spodobało, ponieważ zaczął cicho pomrukiwać.

~Sasori~
Czy tylko ja uważam, że blondyn ma palce stworzone, żeby pieścić moje włosy?? Do tego jeszcze te nieziemskie usta, zgrabne ciało, przepiękne oczy i delikatne rysy twarzy, jak u dziewczyny.
Moja radość nie trwała zbyt długo. Kątem oka dostrzegłem zbliżającego się w naszą stronę mojego ojca. Niechętnie odsunąłem się od Deidary. Na jego twarz wkradł się grymas niezadowolenia.
-Czego? Jestem zajęty...
- Przyjechała, a wy się obściskujecie.
-To już nie moja sprawa... Nie wiedziałem jej dziesięć lat.
- Odwróciłem się do blondyna, wziąłem go na ręce.
-Sasori, tak nie wolno, jesteś nie uprzejmy. I jeszcze jedno, potrafię chodzić.
-Psujesz klimat.
Jęknąłem niezadowolony i odstawiłem go.
-Możesz wejść!
W drzwiach pojawiła się ruda kobieta z podręcznym bagażem w ręce. Gdy tylko mnie zobaczyła upusciła swój bagaż i rzuciła mi się w ramiona.
-Aleś wyrósł!

~Deidara~
Stałem i patrzyłem jak jakaś kobieta tuli Sasoriego. Poczułem się wykorzystany. Byłem zazdrosny. Szepnął jej coś na ucho i od razu go puściła.
- A gdzie ja zostawiłam swoje maniery - zaśmiała się nerwowo - Jestem Yui, siostra Sasoriego. -
A więc to była tylko jego siostra.
- D-deidara, przyjaciel Sasoriego.
- Ty, moim przyjacielem? Nie. Yui, poznaj proszę mojego chłopaka, pamiętaj, że minął tydzień i oficjalnie jesteśmy parą, czy się do tego przyzwyczaisz, czy nie. -
Zarumieniłem się.

~ Wieczorem~ Sasori ~
Szedłem z Deidarą za ręce do miejsca w którym uwielbiałam przebywać, kiedy byłem mały.
-A co jeśli moja mama nas nie zaakceptuje?
-Będę smutny, ale się nie poddam i będę dążył do tego, żeby Twoja mama nas zaakceptowała.
-Dlaczego?
-Bo cię kocham, głupku.

Katsu! Witam was,Przepraszam,że tak długo nie było rozdziałów, ale myślałam nad kolejną książką, i jeszcze mama chciała żebym napisała coś dla niej,więc mam małe urwanie głowy. (tak, moja mama kocha czytać,co napiszę,a potem denerwować mnie swoimi uwagami xd) rozdział pisany na telefonie przez cztery godziny xd. Dziękuję za gwiazdki,komentarze i wyświetlenia :3. Bajo!

Te błękitne oczy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz