|-|5|-|

1 0 0
                                    


Akryl

To koniec. Nie jestem w stanie uwierzyć że Azrel nie żyje. Obiecywałam mu że zrobimy tyle fajnych rzeczy gdy dojdzie do siebie, mieliśmy iść do nowo co otwartego cyrku w mieście, Azrel tak kochał klauny; mieliśmy zasiać niezapominajki w ogrodzie, wyjechać w końcu na wakacje do Wenecji bez matki. Ale teraz nic z tego, już go przy mnie nie ma. 

Patrze na moją matkę, jest wyblakła i jakby starsza. po chwili patrzy na mnie z łzami w oczach, ale żadna z nas nic nie mówi. Nagle szpital wydaje się taki cichy, jakby ktoś zakazał wszystkim choćby się poruszyć, byle by było tu jak w grobie.  A jakby to było za mało, Leon gdzieś zniknął, mój brat umierał a on tu nawet nie przyszedł. jak on tak może, zawsze wiedziałam że jest samolubny i fałszywy ale to już przesada, ufałam mu, Azrel mu ufał i to był chyba największy błąd w całym jego krótkim życiu. Ta cisza mnie zabijała, ale mimo to gdy moja matka ją przerwała nie czułam się ani trochę lepiej. 

- Na chuj płaczesz?!- nawet mnie mój głos wydawał się teraz obcy, przez co obydwie podskoczyłyśmy delikatnie po tym jak moje słowa zaczęły nieść się echem przez pusty korytarz.

- Gdybyś trzy lata temu mnie posłuchała, gdybyś dała sobie uświadomić że coś jest z nim nie tak dalej by tu był!- mówiłam prawdę, nie było co się okłamywać. słowa zawisły nad nami jak burzowa chmura, ale nie padał z niej deszcz ani grad, o nie, lał się z niej kwas, i odłamki kłamstw mojej matki. ale nie raniły one mnie, tylko ja, bo dopiero teraz zauważyła że to jej wina.

zaczęło we mnie wrzeć gdy zobaczyłam ze przygląda się nam ta nowa dziwka Leona. 

- a ty co? zadowolona z siebie jesteś?! nie chce być przesadnie nie miła, ale przez ciebie głupia kurwo, gdy mój brat zdychał nie było tu tego totalnego dna który niby miał być jego najlepszym przyjacielem! no zajebisty  z niego przyjaciel! a to wszystko twoja wina. wypieprzaj z przed moich oczu!- Dopiero teraz zauważyłam że i Leon tu jest. po ich twarzach widzę jak mocno zraniło ich to co powiedziałam, ale to dobrze, ja też jestem zraniona tylko że różnica jest taka że ja na to nie zasłużyłam. Z całej czwórki tylko ja nie płakałam, za to z moich ust jakby sypała się sól na ich rany, z każdym słowem widziałam coraz większy ból w ich oczach. bawiło mnie to i ekscytowało. niech cierpią i błagają o koniec.

-to wina was wszystkich! to wy zasługujecie na śmierć, nie Azrel. on nigdy nie powinien umrzeć! pierdolcie się wszyscy. mam nadzieje że zdechniecie gdzieś na ulicy zadźgani na śmierć przez jakiegoś popierdoleńca!!!- szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia, nie miałam pojęcia gdzie pójdę więc dała moim nogą mnie nieść. 

Po chwili wylądowałam na jego ulubionej plaży, kiedyś często tu pływaliśmy. ale nie sądzę abym była teraz wstanie teraz zrobić to bez niego. nigdy, już nigdy nie chce pływać, bo to była nasza rzecz. Usiadłam na jednej z ławek i po prostu patrzyłam się na lekko falującą wodę, była taka spokojna. właśnie dlatego Azrel tak ją uwielbiał. bo potrafił się na nią zapatrzeć i uciec od myśli. dlatego teraz zaczęła być również moją ulubioną, bo mogłam zrobić to samo.

Вы достигли последнюю опубликованную часть.

⏰ Недавно обновлено: Aug 25, 2022 ⏰

Добавте эту историю в библиотеку и получите уведомление, когда следующия часть будет доступна!

krzykМесто, где живут истории. Откройте их для себя