Rozdział 32. BAL

399 9 2
                                    

Postanowiłam że zadzwonię do Daviny i dam jej relację z wczorajszego dnia.

-Co zrobili!? - krzyknęła przez telefon Davina, w momencie gdy opowiadziałam jej o wczorajszej nieprzyjemnej sytuacji.

-Też nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Całe szczęście, że Leonardo jest cały i zdrowy - odłożyłam telefon na stół i włączyłam na głośno mówiący, bo malowałam rzęsy - Nie wiem co bym zrobiła, gdyby oni go...

-Nawet o tym nie myśl, ja bym ci pomogła ich zabić - zachichotała a ja zaraz po niej.

-Co David zakłada na bal? Garnitur? Boże, będzie tak kurewsko przystojnie wyglądał! - powiedziałam i lekko jęknęłam.

-Wybacz, on już jest zajęty - burknęła, jakbym nie wiedziała.

-Naprawdę? Davino, jak dobrze, że mi powiedziałaś, bo dziś chciałam iść z nim na całość! - powiedziałam sarkastycznie.

Tak bardzo chciałam widzieć w tej chwili minę Daviny. Pewnie cała się zgorączkowała, ale ona wie że ja tylko tak oszukuję, przecież nie bawię w Euphorię i nie podrywam cudzych chłopaków, albo byłych.
Nieważne. Wrócmy do mojego życia.

Nie mam bladego pojęcia co dziś założę. Chcę się odjebać jak milion dolarów, aby każdy mnie podziwiał ale z drugie strony moja aspołeczność mi na to nie pozwala.

A może wypiję trzy kubki melisy i wtedy podejmę decyzję.

Usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju.

-Muszę kończyć! Widzimy się na Balu, całusy! - rozłaczyłam się z Daviną.

-Witaj królowo - rzekł mój ojciec ubrany w ciemno zielony garnitur.

-Wow, a ty gdzie się wybierasz? Z Anną na randkę? Czas najwyższy tato - zakpiłam a on przewrócił oczami.

Tak, nie miałabym nic przeciwko, gdyby mój tata umawiał się z Anną a zwłaszcza, że to była jego dawna miłość.

-Jestem zaproszony na twój bal jako ochroniarz - rzekł.

-Że co ?! - prawie sobie wydłubałam oko, gdy malowałam rzęsy.

On nie może przyjść na mój bal! Zapewne będzie mnie kontrolował a ja tam będę piła i paliła. Nie, nie i jeszcze raz nie.

-Przecież nie będę cię pilnował, za kilka dni kończysz siedemnaście lat Aurelio, staram się dawać ci więcej luzu - zatrzymał się i pomyślał - I tak mieszkasz sama.

-Z Janiną - poprawiłam go - Daję sobię radę, jak widzisz. Ja i Leo dobrze się tu sobą zajmujemy - na chwilę przełknęłam ślinę bo przypomniała mi się wczorajsza sytuacja. No tak naprawdę Leo jest w dobrych rękach...

Ja nie potrafię zająć się własnym psem a co dopiero będzie z dzieckiem?

Ojciec podszedł do mojego biurka i wziął mnie za rękę.

-Uważaj na siebie - ścisnął mnie lekko - Wiesz jacy ludzie są okropni, nie ufaj każdemu.

-Proszę cię, to Liarwood - przewaliłam oczami - Tu nigdy nic się nie dzieje - odparłam od niechcenia przerzucając kartkę od książki, w której były tutoriale na różne makijaże.

-Oj żebyś się nie zdziwiła - podrapał mnie po głowie.

-Przed chwilą czesałam się! Tato! - wrzasnęłam a on już szykował się w stronę wyjścia.

-O której jest ten bal? - zapytał, gdy łapał już za metalową klamkę.

-Od 19:00 do 04:00 chyba - odparłam.

W NOCY WSZYSTKO JEST PIĘKNIEJSZEWhere stories live. Discover now