11

122 5 0
                                    

Camila pov:

Nie wiem jak bardzo miałam omamy, ale wydawało mi się, że słyszałam strzały. Czy to powód do zmartwień? Możliwe. Czy się martwię? Nie do końca. Wzięłam głęboki oddech i próbowałam w jakikolwiek sposób obudzić Willow. Dopiero gdy usłyszałam głośniejsze strzały, dziewczyna również, wstała do żywych.

- Co się kurwa dzieje tam na korytarzu? - zapytała próbując przyzwyczaić oczy do światła.

- Nie mam pojęcia - powiedziałam bardziej do siebie niż do niej.

Nagle drzwi się uchyliły a w nich ukazali się faceci w kitlach. Spojrzałam nie pewnie na czarnoskórą, by po chwili poczuć mocne ukłucie na szyi. Jękłam głośno z bólu, i poczułam nieokreślony paraliż w całym ciele. Ból był tak pusty, że skomlałam czując większy nacisk na wszystkich moich partiach ciała, jakby coś mnie niszczyło od środka. W moich uszach rozległ się przeraźliwy huk, a głowa zaczęła niemiłosiernie pulsować. Ostatnie co zdążyłam zauważyć, to Lauren z pistoletem i dziwnie uśmiechniętą Willow. Potem tylko ciemność..

Lauren pov:

Nie obrażę się jak ktoś stwierdzi, że jestem pojebana. Tylko taki debil jak ja mógł wejść do takiego budynku jak do siebie i to jeszcze z pistoletem w ręce. Spanikowałam, jedyne co w głowie miałam to znaleźć moją małą Camz..

- Odstrzelę łeb każdemu kto się zbliży do mnie choć na milimetr - krzyknęłam i podeszłam pod tak zwaną recepcje - Cabello - warknęłam do kobiety - natychmiast - tym razem wystrzeliłem w sufit co spowodowało głośny huk.

- Trzecie piętro, pokój 163 - pisnęła kobieta gdy na nią spojrzałam.

Ruszyłam jak najszybciej dalej mierząc tym pistoletem do ochroniarzy. Adrenalina dawała o sobie wręcz za bardzo znaki, który mieszał się ze strachem, paniką i przerażeniem. Niewiele myśląc biegłam schodami na to trzecie piętro mając za sobą masę ochroniarzy.

Wbiegłam jak najszybciej do pokoju, gdzie usłyszałam krzyk, był on mi znajomy, więc od razu skojarzyłam go z brunetką. Wleciałam do pomieszczenia oddając strzał pod nogi jednego z groryli. Ujrzałam Camile i jedyną dziewczynę, której nie chciałam już nigdy widzieć. Gdy spojrzałam na nią, poczułam wielki wstręt do jej osoby jak i do samej siebie. Nie mogę uwierzyć, że ona tu naprawdę jest.. Wokół nich kręciło się kilka tych popapranych naukowców, uniosłam wyżej pistolet i chciałam oddać strzał prosto w głowę czarnoskórej.

- Wypierdalać za nim komuś wpierdolę kulkę w łeb - krzyknęłam już tak oschłym tonem na jaki było mnie stać. Nie mogłam pokazać, że się bałam, strach w tej sytuacji to najmniej co teraz potrzebuje, a oni tak bardzo pragną.

Mimo wszystko posłuchali się i opuścili pokój. Biegiem podleciałam do Camz, która była nie przytomna.

- Jestem maleńka.. Już dobrze, nic ci się nie stanie skarbie.. - ujęłam jej policzek dłonią.

- Zostaw ją kurwa - warknęła do mnie dziewczyna. - Jauregui nie masz prawna nawet jej dotknąć - zaśmiała się gdy wycelowałam do niej ponownie bronią - tylko tyle masz do zaoferowania? Dalej jesteś tak samo słodka księżniczko..

- Odpierdol się - syczałam przez zęby - nie należę już do bandy twoich dziwek, a Camila tym bardziej, nie wiem co ty se w tej głowie ubzdurałaś - czułam coraz większy przepływ agresji słysząc jej znienawidzony przeze mnie śmiech, rozcięłam nożykiem liny z rąk i nóg dziewczynie, delikatnie podnosząc ją tak by nie zrobić jej krzywdy, mimo wszystko była drobna jak na 20-latke.

- Jeszcze do mnie wrócisz.. - wypalała dziurę w moich oczach swoim spojrzeniem - mnie się nie lekceważy Lauren - myślałam, że się wręcz porzygam.

Don't cry Honey - CAMREN PLWhere stories live. Discover now