20. Teatr Bolszoj w Moskwie

2.1K 106 20
                                    

Nicolas

Maj.

Został miesiąc naszej umowy.

Tylko jeden miesiąc, a później Lisek powinien być wolny.

Jednak problem w tym, że ona sobie beze mnie nie poradzi. Jest tak bardzo przyzwyczajona do życia ze mną, że bez pomocy nie da sobie rady.

Nie chcę, żeby odchodziła. Przyzwyczaiłem się do życia z nią, jest wygodne. Anastasia jest dla mnie odskocznią, gdy wracam do domu, liczy się tylko ona. Przez ostatnie miesiące nawet się poprawiła, ale i tak czasami muszę ją karać.

Dla niej seks ze mną jest czymś obrzydliwym, nie chce go. Ale ona jest moja, jej ciało jest moje. Gdyby nie mój dotyk i obecność, Anastasia by zwariowała i musiałaby zostać zamknięta w psychiatryku, bo brakowałoby jej bliskości drugiego człowieka.

Ona mnie nienawidzi, ale to nic. Jeżeli lekarze pół roku temu mieli rację, to Anie zostało tylko kolejne pół roku. Za kilka miesięcy odejdzie z tego świata, nikt nie będzie o niej pamiętać. Kiedyś była córką senatora, ale teraz jest nikim. Nawet teraz, jeżeli jest moją żoną, to jest łatwa do zastąpienia - nikt nie będzie patrzeć na to, czy stoi u mojego boku ona czy inna posłuszna kobieta.

Nie licząc Porter.

Jutro w południe dogadam wszystkie szczegóły z Bratwą, a wtedy osiągnę swój cel. Będę miał to, po co była mi potrzebna ruda. Będę miał wszystko, na co czekałem od dawna.

                                          ***

- Anastasio! - krzyczę z korytarza na piętrze. - Pośpiesz się, musimy jechać na lotnisko.

Kobieta ubrana w czarne dżinsy i pomarańczowy top wychodzi z pokoju, ciągnąć za sobą małą walizkę. Lecimy do Rosji tylko na jedną noc, więc wiele ubrań nie jest nam potrzebnych.

- Już jestem gotowa. Przepraszam, że tak długo to trwało. - Ucieka ode mnie wzrokiem, gdy wyrywam z jej ręki rączkę walizki, i bez słowa ruszam w stronę schodów. Cicho wzdycha, odgarniając za ucho kosmyk włosów. - Musiałam...

- Dość gadania, Anastasio. I tak jesteśmy już spóźnieni, musimy szybko dojechać na lotnisko.

Przytakuje mi, idąc obok mnie. Dziwnie to wygląda, gdy ja robię jeden, a ona trzy kroki. Lisek ledwo nadąża, ale to nie mój problem - miała się wyrobić dużo wcześniej.

- Gdy dolecimy do Moskwy, nie będę mieć wiele czasu. Odwiozę cię do hotelu, a stamtąd sam pojadę na spotkanie z Ruskami.

- Dobrze.

- Bądź grzeczna, Anastasio. Nie chcę zostawiać na twoim ciele żadnych śladów lub zmuszać cię siłą do seksu, bo musisz dobrze się prezentować jutro w operze.

- Będę grzeczna, obiecuję.

Anastasia

Po przylocie do Moskwy i zostawieniu bagaży w hotelu, Nicolas od razu wyszedł. Zostałam sama w pokoju i swoimi myślami, które towarzyszą mi do teraz.

Za niedługo kończy się nasza umowa. W dniu jej ukończenia powinnam dostać trzy miliony dolarów, oraz powinnam zostać od niego uwolniona. Wtedy pierwszą rzeczą jaką zrobię, będzie pojechanie na lotnisko i wylot z kraju. Polecę na długie wakacje, aby przed śmiercią zwiedzić świat, który tak bardzo chcę zobaczyć.

Jednak gdzieś z tyłu głowy mam myśl, że on nie pozwoli mi odejść. Nie uwolni mnie, a ja z nim zostanę do usranej śmierci.

Mój telefon wydaje z siebie dźwięk. Podnoszę go i widzę, że dzwoni nieznany numer. Odbieram niepewnie połączenie i przykładam telefon do ucha.

- Halo? - pytam.

- Anastasia Lodge, prawda? - kobiecy, delikatny głos odzywa się po drugiej stronie.

- Nie. To znaczy...

- Teraz Anastasia Harris, tak. - kobieta wzdycha ociężale. - Powiedz mi, Anastasio... - słyszę, jakby odkładała telefon na coś twardego i włączała głośnomówiący. - Chciałabyś, aby Nicolas był przy tobie, gdy będziesz umierać?

Milczę.

Uchylam usta z zaskoczenia i tężeję, nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa.

- Zapewne nie.

- Znęca się nad tobą, prawda? On cię nie uwolni, Ana - kolejny kobiecy głos.

- J-ja... Kim jesteście? - udaje mi się odezwać.

- Poznałaś nas, tyle musi ci wystarczyć. Nie mów nikomu o tej rozmowie, dobrze? - odzywa się kobieta, która do mnie zadzwoniła.

- N-nie powiem. O-obiecuję - Jestem zestresowana, że to może być pułapka.

- Gdy będzie pora, zajmiemy się tym. Odejdziesz bezboleśnie, Anastasio.

Sama.

- Czy... czy znacie Nicolasa?

- Tak, znamy. Doskonale wiemy do czego jest zdolny, dlatego uważaj. Choć jest już o wiele za późno, prawda...?

- Tak. Jest o wiele, wiele za późno.

                                          ***

Teatr Bolszoj w Moskwie. To w nim dzisiaj się znajdujemy. Będziemy słuchać pięknej muzyki, która przeniesie nas w inną krainę. Od razu po wejściu poczułam się niesamowicie. Tu jest pięknie, po prostu pięknie.

Każdy jest dostojnie ubrany. Kobiety mają na sobie piękne, czarne do ziemi suknie, a mężczyźni włożyli na dzisiejszy wieczór najdroższe smokingi i garnitury, jakie tylko znajdowały się w ich garderobach.

Nicolas ma dziś idealnie ułożone blond włosy. Idealnie prosty i czysty smoking od projektanta, który kosztował kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Ja natomiast mam czarną, sięgającą ziemi suknię z ogromnym dekoltem. Kreacja na dole układa się w tak zwaną syrenkę, która wygląda na mnie zjawiskowo.

Boss Mafii stoi opodal z członkami rodziny, rozmawiając o czymś w skupieniu. Mężczyzna wygląda tak jak ostatnio - całkiem nieźle, a nawet i lepiej. Kilkanaście minut temu przyglądał się mi i Nicolasowi, więc zagraliśmy szczęśliwe małżeństwo, które się śmieje i cieszy wspólnym życiem.

Odwracam głowę w bok, aby obserwować wszystkich ludzi. Widać, że wielka część jest z dobrego domu, mają maniery i czuć od nich pieniądze na kilometr.

- Za chwilę się zaczyna, idziemy? - pyta mnie mój mąż.

- Tak, oczywiście. Nie chcę się spóźnić.

                                           ***

Sale wypełnia Experience grane przez Ludovico Einaudi. Melodia grana przez pianistę jest cudowna, zawsze chciałam usłyszeć ją na żywo. Około dwóch tysięcy ludzi słucha go teraz tutaj, siedzi w ciszy i napaja się melodią.

Zamykam oczy i wytężam zmysł słuchu, aby poczuć tę melodię jeszcze bardziej. Ona mnie niesie, odpływam słuchając jej.

W tej sali zapominam o wszystkim, co dzieje się pomiędzy mną i moim mężem. Odcięłam się od tego, gdy tylko tu weszłam.

Gdybym mogła wybrać miejsce swojej śmierci, wybrałabym właśnie to. Słuchając tej muzyki, i będąc otoczona ludźmi, którzy i tak nie zwracają na mnie uwagi. Zawsze myślałam, że będę chciała umrzeć w ciszy, ale przynajmniej nie będę samotna.

Nie do końca - będę z muzyką.

Udana transakcjaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora