21. Alana

280 11 1
                                    

Tego dnia zakończyłam pewien etap swojego życia. Ale rozpoczęłam kolejny, który nie zapowiadał się lepiej niż poprzedni.

- Nie śmieszne- Alan zacisnął wargi w wąski pasek, widząc Gabrielle wchodzącą do pokoju.

Dziewczyna niosła w dłoniach obcisłą czarną sukienkę, wysokie szpilki i perukę ukazującą długie piękne czarne włosy.

Uznałyśmy, że lepiej będzie użyć ciuchów dziewczyny, ponieważ pomiędzy tą dwójką było około dwudziestu centymetrów różnicy. Chłopak powinien się cieszyć, że pomyślałam mu ubrać dłuższą sukienkę niż jakieś mini, gdzie jego pośladki byłyby na wierzchu.

-Nie ubiorę tego-wskazał na sukienkę, robiąc zniesmaczoną minę.

- Nie ładnie być nie honorowym człowiekiem- zganiłam go, szukając idealnej opaski na te roztrzepane włosy.

- Oszukiwałaś wtedy, więc nic nie wygrałaś- puściłam tą uwagę mimo uszu, przygotowywując całe stanowisko.

- Sam napisałeś, że Ci się nudzi, więc porobimy coś ciekawego-wzruszyłam ramionami, przyglądając się uważnie jego skórze. -Gaby, weź mi tu oceń to swoim lekarskim wzrokiem.

Dziewczyna chętnie podeszła do nas i zaczęła oglądać fachowym okiem cerę chłopaka, po czym zaczęła oglądać moje kosmetyki do pielęgnacji.

-Masz strasznie suchą cerę. Stosuj krem na dzień i noc i rób maseczki nawilżające mocno. - pouczyła go, a ja pokiwałam zgodnie głową - Czy ty robisz jakąkolwiek pielęgnację?

Chłopak popatrzył się na nią wymownie, mając już serdecznie nas dość. A to był dopiero początek.

-Używam wody, to powinno wystarczyć- wzruszył ramionami, a ja złapałam się za skrzydełka nosa.

- Nie no chłopie, idziesz do domu- pokręciłam głową, ubierając mu na głowę opaskę z koroną - No patrz idealna dla naszej królowej dramatu.

Gaby parsknęła, siadając na fotelu i owijając się szczelniej w koc, biorąc do ręki herbatę i przyglądając się tej komedii, która zaraz się rozpocznie.

- Jak dobrze, że jednak Rafael dziś ma dużo na głowie-uśmiechnęła się szatańsko, dmuchając napój.

-Zaraz do niego napiszę, żeby wziął to stworzenie szatana daleko stąd - burknął brunet, przyglądając się mi, kiedy zaczęłam oczyszczać mu twarz.

- Ja stworzeniem szatana?- wskazała na siebie, prychając- Ja jestem dzieckiem anioła.

-Coś podupadły był ten anioł- parsknął, a ta zmrużyła oczy.

- Ty pieprzony.. - nie dokończyła, bo im przerwałam.

- Wy to jesteście jak dwa yorki z ADHD, jedno głupsze od drugiego- pokręciłam głową, nakładając jakiś krem na twarz chłopaka, a on jedynie się skrzywił.

- MY?!- pisnęli razem, patrząc się na mnie z niedowierzaniem.

- Nie no ja- przewróciłam oczami, przyglądając się kosmetykom i obmyślając cały makijaż.

Uznałam, że nie będę go tak męczyć i zrobimy coś w stylu cleangirl, ale bardziej po mojemu. Na tym nasza zabawa nie miała się skończyć, dlatego wolałam oszczędzić chłopakowi katuszy na tym etapie.

-W sumie z tobą to bym się przyznał. Ty masz zespół niespokojnych rąk. - przyznał, wpatrując się w mydełko do robienia brwi. - Boże, to wygląda jak jakiś klej.

Destruction kiss Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz